31 października 2016

24



— Thomas już przyjechał?
Po rezydencji Sangsterów rozniósł się wesoły i podekscytowany głos z pewnością należący do kobiety. Nie minęło kilka sekund, kiedy do pomieszczenia, w którym aktualnie się znajdowaliśmy, wpadła niewysoka blondynka. Od razu rzuciła się na swojego brata z wesołym krzykiem. Obydwoje musieli być ze sobą bardzo związani, tak jak ja z Magdą i Jankiem.
— To gdzie jest ta twoja ślicznotka? — usłyszałam, co spowodowała tylko to, że poczułam jak się rumienię. Blondynka spojrzała na mnie, a potem serdecznie mnie przytuliła. — Jestem Ava — przedstawiła się, nie przestając się uśmiechać. Dochodziłam do wniosku, że chyba każdy z Sangsterów był strasznie pozytywny. Szkoda, że w mojej rodzinie, tak nie było. — Mój braciszek nie przestaje się tobą zachwycać i teraz rozumiem dlaczego. Jesteś śliczna!
— Nie przesadzajmy — jeśli wcześniej się rumieniłam to teraz byłam po prostu czerwona na twarzy. Czerwona jak dojrzały burak. Odchrząknęłam cicho i spojrzałam na blondynkę. — Jestem Gabriela.
— I do tego skromna — zawołała. Matka Thomasa zachichotała cicho, a sam chłopak westchnął rozbawiony. — Masz szczęście, stary! — Ava uderzyła swojego brata w ramię. –— Ciekawa jestem jak z tobą wytrzymuje, bo ja już dawna bym oszalała z tobą w jednym pomieszczeniu.
— Dziękuję ci, Ava — blondyn wywrócił oczami. — Zapominasz, jednak o tym, że od dwudziestu czterech lat jesteś moją siostrą. Pamiętaj, młodszą siostrą!
— Szczegół — dziewczyna wzruszyła ramionami i machnęła lekceważąco ręką. To mi coś przypominało. A raczej kogoś, bo kiedy patrzyłam na tą dwójkę to widziałam siebie i Janka. Przecież my zachowywaliśmy się tak samo. –— Ellie? Mogę się tak do ciebie zwracać? — spojrzałam na blondynkę, wyrywając się z rozmyślenia. Natychmiast skinęłam głową. — Właśnie jesteś świadkiem jak starsze rodzeństwo potrafi dać nieźle w kość.
— Coś o tym wiem — zaczęłam, przegryzając dolną wargę. — Ale gdyby nie nasze rodzeństwo to kim byśmy byli?
Od razu poczułam na sobie utkwiony wzrok Thomasa, a kiedy na niego spojrzałam, ten uśmiechał się do mnie delikatnie. Pamiętał. Coś podobnego powiedziałam do niego, kiedy ze sobą rozmawialiśmy któregoś dnia.
— Obiad gotowy! — zawołała pani Sangster, podchodząc do nas. — Możecie siadać do stołu. Niestety ojciec będzie dopiero późnym wieczorem. Okazało się, że musi zostać dłużej w pracy i mamy zjeść sami.
***
— Myślisz, że mnie polubili? — zapytałam kilka godzin później. Po obiedzie, Thomas zaprowadził mnie do pokoju, który miałam zajmować przez kilka następnych dni. Pomieszczenie jak dla mnie samej było zdecydowanie za duże, ale w tym wszystkim było najlepsze, że miałam wejście do swojej, własnej garderoby. Dobrze, że miałam być tutaj tylko przez chwilę, bo z pewnością bez problemu bym się do tego przyzwyczaiła. Jednak to wszystko również pokazywało mi to, że przecież ja zawsze będę tylko i wyłącznie zwykłą dziewczyną i nawet za pięćdziesiąt lat nie będę w stanie zapewnić sobie takich luksusów. Próbowałam przekonywać samą siebie, że to wszystko ma sens oraz to, że przecież najważniejsze jest uczucie, które nas łączyło. Jednocześnie wiedziałam, że prędzej, czy później pojawi się ktoś komu nie będzie odpowiadał nasz związek.
Sam pokój był jednak przepiękny. Utrzymany w jasnych, pudrowych kolorach z wielkim, beżowym łóżkiem na samym środku pokoju. W pomieszczeniu znajdywała się również toaletka z wielkim lustrem przy którym stał mały taboret oraz jasny fotel. Na ścianie znajdywał się regał z książkami oraz porcelanowymi figurkami. Tuż obok półka z wazonem, w którym znajdywały się białe róże.
— Na pewno — blondyn objął mnie ramieniem. — Nie masz czym się martwić, Gabby. Zauroczyłaś ich wszystkich w dokładnie ten sam sposób, co mnie.
— Tak? — uniosłam się na łokciach i spojrzałam na niego w zadziorny sposób. — Co to oznacza, Tommy?
— Mam ci teraz mówić? — uniósł jedną brew do góry, a ja od razu skinęłam głową. — No dobrze, ale kładź się teraz obok — bez zastanowienia z powrotem ułożyłam się przy Thomasie, jednak ten szybko mnie do siebie przyciągnął, tak że wylądowałam na nim. Sangster objął mnie mocno w pasie, a ja schowałam twarz w zagłębieniu na jego szyi i delikatnie go pocałowałam. — Przede wszystkim jesteś niesamowicie szczera we wszystkim, co robisz i mówisz. Mimo, że tego nie pokazujesz to wiem, że jesteś cholernie wrażliwa i bardzo łatwo cię zranić. Wszystko mocno przeżywasz, a dobro twoich bliskich jest dla ciebie najważniejsze i najbardziej istotne. Jesteś, tak zakręcona i jednocześnie masz w sobie tak jakby dwie Gabriele, które cały czas ze sobą walczą i w zależności od twoich wyborów, czasem wygrywa jedna, a czasem druga. Jednocześnie przy tym wszystkim nigdy nie zapominasz kim jesteś i skąd pochodzisz. Jesteś sobą, Gabby. Jesteś najlepszą rzeczą jaka spotkała mnie w moim życiu i dzięki tobie chcę robić wszystko, bym sam mógł być jeszcze lepszy. Kocham cię, Gabriela.
— Dziękuję, Thomas — uśmiechnęłam się delikatnie, a potem nasze usta złączyły się na chwilę. — To było naprawdę miłe.
— Tylko miłe?
— Och, nie przesadzaj — klepnęłam go w ramię. Sangster zaśmiał się wesoło, a potem zaczął mnie łaskotać. Ledwo łapałam oddech i chciałam go za to udusić, ale kiedy widziałam go tak bardzo szczęśliwego to nie chciałam nic zmieniać. Thomas miał rację. Przez dziewięćdziesiąt procent mojego życia o wiele bardziej dbałam o szczęście moich bliskich niż o swoje. W tym momencie Tommy był szczęśliwy i to było dla mnie najważniejsze (nawet jeśli miałam zaraz umrzeć z uduszenia) i wszystko inne przestało mieć znaczenie. Fakt, że to powodowało również to, że ja sama byłam niewiarygodnie szczęśliwa nie miał znaczenia.
Najważniejsza była jedna osoba. Thomas Sangster – chłopak, którego pokochałam całym swoim sercem. Wiedziałam, że to uczucie było dla mnie, tak samo niespodziewane jak dla niego. Tommy był pierwszym chłopakiem, w którym się zakochałam. Był moją pierwszą, prawdziwą miłością i wiedziałam, że zostanie, tak na zawsze. Teraz nie liczyło się to, czy za dwadzieścia lat będziemy szczęśliwym małżeństwem z dwójką dzieci i dużym domem, bo w tym momencie to były tylko dalekosiężne marzenia. Mimo swoich obaw o to, co będzie w momencie, kiedy będę musiała opuścić Wielką Brytanię, starałam się nie myśleć o przyszłości. Liczyło się tylko tu i teraz.
— Jesteś taka piękna — Thomas wyszeptał, odgarniając zabłąkany kosmyk włosów z mojej twarzy. — Tak bardzo mi na tobie zależy, że nawet nie masz pojęcia. Myślę o tobie w każdej wolnej chwili, aż czasami mnie to przeraża. Wiesz o tym? – nie odpowiedziałam. Jego słowa były dla mnie małym zaskoczeniem, bo mimo wszystko nie spodziewałam się tak szczerej rozmowy o naszych uczuciach. Przynajmniej od tamtego wieczoru, kiedy wykrzyczałam mu prosto w twarz, że go kocham. — Gabriela? Czujesz to samo?
— Skąd takie pytanie?
— Po prostu odpowiedź — skinęłam głową. Coś w jego wzroku przekonywało mnie o tym, że w tym momencie pragnął usłyszeć ode mnie wszystko, co do niego czułam, a może wcześniej nie byłam zbytnio gotowa, by powiedzieć to na głos.
— Mam, tak samo jak ty, Tommy — zaczęłam szeptem, tak jak on wcześniej. — Myślę o tobie w każdej sekundzie dnia. Siedzisz w mojej głowie przez cały czas, Thomas. W krótkim czasie uzależniłeś mnie od siebie i mimo, że jest to dla mnie coś zupełnie nowego i przerażającego to właśnie to czyni mnie szczęśliwą. Ty sprawiasz, że jestem szczęśliwa.
— To dobrze — powiedział, pochylając się nade mną i całując mnie z uczuciem.


Thomas oprowadził mnie po całym Londynie, a przede wszystkim zaprowadził mnie do miejsc, które chciałam zwiedzić. Tak w moim aparacie widniały zdjęcia z dwudniowego zwiedzenia stolicy. A przede wszystkim ze zwiedzania Muzeum Harry’ego Potter’a. Poszalałam i w sklepiku z gadżetami wydałam chyba wszystkie swoje oszczędności, które zabrałam ze sobą do Londynu. Dobrze, że część z tego zostało w domu Magdy i Adama, bo zostawałam jeszcze miesiąc w Anglii i musiałam mieć trochę pieniędzy dla siebie. Oczywiście zdaniem Thomasa nie musiałam się ograniczać – twierdził, że on za wszystko zapłaci, ale ja tak nie mogłam. Mógł mnie zabrać na kolację, kupić mi kwiatki albo prezent na urodziny, ale kupowanie wszystkiego, co tylko mi się podoba nie wchodziło w grę. Nie tak zostałam wychowana i byłoby to łamanie wszelkich zasad, które mi wpajano od małego. 
To były męczące dwa dni, ale niczego nie żałowałam. Jak mogłabym skoro spędzałam czas w mieście, które zawsze marzyłam odwiedzić? 
Jednak czas relaksu się skończył, a ja poczułam ogromną gulę w gardle, gdy obudziłam się w dzień premiery filmu, na którym miałam pokazać się z Thomasem. Już wcześniej stresowałam się tym dniem, ale dzisiaj przechodziłam samą siebie. Tommy starał się jak mógł, by mnie rozluźnić, ale nic nie mógł na to poradzić. Dla niego to nie było żadną nowością, że tysiące oczu będą na niego spoglądać. Ze mną było zdecydowanie inaczej. Po prostu się bałam tego, że zrobię coś głupiego. Powiem coś niestosownego albo co gorsza wywrócę się na tych pięknych i wysokich szpilkach, które czekały w garderobie na to, aż je ubiorę. Tak samo było z sukienką, którą pożyczyła mi Ava. Siostra Thomasa była tak samo urocza jak jej starszy brat i zdecydowanie równie pokręcona. Szybko złapałam z nią kontakt, więc cieszyłam się, kiedy zwiedzałam Londyn w towarzystwie obojgu. Tak samo jak z tego, że sama zaproponowała mi to, że pomoże mi się przygotować przed wyjściem. Byłam jej za to niezwykle wdzięczna, bo potrzebowałam czyjejś obecności. Żałowałam, że nie było przy mnie Any. Ona zawsze wiedziała, co powiedzieć, by podnieść mnie na duchu. 
Chwilę po obiedzie usłyszałam pukanie do drzwi, a potem w pokoju pojawiła się Ava z szerokim uśmiechem na twarzy. 
— Nie denerwuj się tak, bo zaraz nam tutaj padniesz — zażartowała na wstępnie, a ja wzruszyłam ramionami. Łatwo powiedzieć. — Zaraz zrobimy cię na bóstwo, więc bez problemu cię pokochają u boku mojego brata. Wiem, że pojawienie się na czerwonym dywanie jest mega stresujące, ale nie będzie tak źle. Zobaczysz, Gabby. 
— Dzięki, ale jeśli chciałaś mnie pocieszyć to ci się zbytnio nie udało — odpowiedziałam i na chwilę przestałam bawić się swoimi dłońmi. Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęłam wykręcać palce we wszystkie strony.  — Cholernie się stresuję, bo nie chcę popełnić żadnej gafy. 
— Nie wiem, co byś musiała zrobić, by totalnie się tam ośmieszyć — blondynka podeszła do mnie i usiadła obok na łóżku. — Gabby, uśmiechnij się. Thomas zaczyna mieć wyrzuty sumienia, że cię do tego zmusił. Nawet rozmyśla nad tym, czy po prostu tego nie rzucić i zostać z tobą w domu. 
— Co? — cholera, nie tego chciałam. — Przecież on nie może tego zrobić! Muszę mu to natychmiast powiedzieć. Nie będzie rezygnować z czegoś ważnego tylko przeze mnie!
— Czekaj, Gabby — Ava chwyciła mnie za ramię, a potem posadziła z powrotem obok siebie. Na jej twarzy czaił się rozbawiony uśmiech. — Żartowałam. Thomas o niczym takim nie myśli. Sam pewnie sra w gacie na samą myśl, że znowu ma się pojawić na czerwonym dywanie — uniosłam brwi do góry. Czyżby? Jakoś mi się nie wydaje. Blondynka wywróciła oczami. — No dobra ma w sumie wyrąbane na to. Jednak to dla niego też wyzwanie, bo po raz pierwszy będzie pokazywał się ze swoją dziewczyną na czerwonym dywanie. Czuję się trochę zazdrosna, bo to zawsze mnie brał ze sobą. 
— Jak to? — nie wiem czym bardziej się zdziwiłam. Tym, że byłam jedyną dziewczyną, którą chciał zabrać ze sobą, czy tym, że nigdy wcześniej nie zaproponował temu żadnej innej. To zawsze była Ava. — Thomas mówił mi, że był wcześniej z kimś i sądziłam, że….
— No, Victoria była idiotką — przerwała mi Ava. — Nie będę ci o tym opowiadać, bo to nie do mnie należy. Jeśli cię to ciekawi to go po prostu o to zapytaj. Nienawidzi tego rozdziału w swoim życiu i pewnie od razu się wkurzy, ale będzie z tobą szczery — skinęłam głową. Tamtego wieczoru w restauracji nie opowiadał mi o żadnych szczegółach, a ja się nie pytałam. Już wtedy wiedziałam, że to wszystko nieźle na niego wpłynęło, ale teraz byłam po prostu ciekawa. — Koniec gadania. Chodź, pomogę ci się przygotować. 
Blondynka złapała mnie za rękę, a potem pociągnęła w stronę garderoby gdzie spędziłyśmy kolejne dwie godziny. Dziewczyna podpięła moje włosy do góry, tworząc coś w rodzaju koka i wpięła w nie delikatny łańcuszek. Do tego odpowiednio dobrała kolczyki w kształcie małych perełek oraz bransoletkę. Do mojego rodzinnego pierścionka, który dawno temu dała mi moja mama dorzuciła kilka mniejszych. Mój makijaż okazał się być jak najbardziej minimalistyczny – czarny eyeliner na górnej powiece, podkreślone rzęsy i trochę różu na policzkach. Wszystko wyglądało tak wspaniale, jednak nic nie pobiło widoku, który ujrzałam w lustrze, kiedy w końcu zdecydowałam się, którą sukienkę ubiorę. Ava pożyczyła mi ich kilka, ale wygrała czarna nieco niżej połowy ud. Zawsze mi powtarzano, że mam zgrabne nogi, więc tym razem miałam zamiar się ich wszystkich posłuchać. Po za tym sama blondynka uznała, że ta sukienka leży na mnie najlepiej. Spódnica była utkana z bardzo delikatnej koronki, która prześwitywała, ale na szczęście miała kremowe podszycie. Marszczony gorset był połączony z podwójnymi ramiączkami, które były obszyte czarnymi diamencikami, a jedno z nich opadało swobodnie na każde ramię. W talii przyszyto cieniutki pasek, który tak samo jak ramiączka był w diamencikach. Całość dopełniały kremowe szpilki na platformie z cieniutkim paseczkiem przy kostce i mała, jasna kopertówka, do której schowałam najważniejsze rzeczy. 
Nie mogłam uwierzyć, że osoba, którą widziałam przed lustrem to byłam naprawdę ja. Wcześniej tylko raz byłam pod wrażeniem tego jak wyglądam, jednak i nawet dzień studniówki i przygotowanie się do tej imprezy, umywało się do tego. Mogłam mieć tylko nadzieję, że dzisiejszy wieczór nie będzie tak beznadziejny jak mój bal maturalny. 
— Zawsze wiedziałam, że mam do tego talent! — zawołała Ava, obchodząc mnie dookoła. — Chyba powinnam zostać stylistką. 
— Myślę, że świetnie byś sobie z tym poradziła skoro ze mnie potrafiłaś zrobić takie cudo –powiedziałam wesoło, ale blondynka posłała mi poważne spojrzenie.
— Jaja sobie ze mnie robisz, Gabby? — zaczęłam się zastanawiać, czy powiedziałam coś złego, ale dziewczyna trąciła mnie ramieniem. — Przy tobie nie ma, co robić. Przecież mówiłam ci już, że jesteś śliczna. Wcale się nie dziwię, że mój brat zwrócił na ciebie uwagę. Gdybym nie była hetero to też bym to zrobiła. 
— Nie przesadzasz trochę? — zapytałam niepewnie. Uwielbiałam siebie i uważałam, że byłam piękna na swój własny sposób. Jednak zdecydowanie brakowało mi do tych wszystkich dziewczyn z okładek. Nienawidziłam wszystkich rodzajów diet, dlatego też może miałam kilka zbędnych kilogramów. Kochałam jedzenie, a kiedy miałam doła pomagały mi tylko lody i słodycze. Dodatkowe endorfiny jeszcze nikomu nie zaszkodziły – chyba że dodatkowymi centymetrami w pasie. 
— Wiesz, że kompletnie nie umiesz przyjmować komplementów? — Ava podparła się rękami na biodrach i spojrzała na mnie srogo. — Nie powinnaś zaprzeczać, kiedy ktoś mówi ci, że jesteś ładna albo, że pięknie wyglądasz. Pamiętaj, Gabby – uśmiech na twarzy, udawaj trochę zaskoczoną i zawstydzoną, ale nigdy nie zaprzeczaj. 
— Rozumiem, że to twoja rada na dziś?
— No, całkiem niezła, nie? — blondynka wyszczerzyła się szeroko, a potem zaśmiała się wesoło. Szybko do niej dołączyłam, bo ta dziewczyna była naprawdę genialna. Oczywiście, wiadomo że Any nikt nie zastąpi, ale to było przyjemne uczucie, że potrafiłam się tak dobrze dogadywać z siostrą mojego chłopaka. Ava strzepnęła niewidoczny pyłek z mojej sukienki, wyrównała fałdki spódnicy, a potem spojrzała na swój zegarek na ręce. — Dobra, czas na nas. Mój braciszek już pewnie czeka na ciebie na dole. 
Skinęłam głową i ruszyłyśmy do wyjścia z pokoju. Na korytarzu niespodziewanie się zatrzymałam, bo poczułam jak wszystkie moje wnętrzności skręcają się ze zdenerwowania. Nawet nie zauważyłam, kiedy Ava stała już przy schodach, a ja nadal nie ruszyłam się z miejsca. 
— Ava? — zawołałam za dziewczyną, a ona odwróciła się do mnie z ciepłym uśmiechem na twarzy. — Myślisz, że dam radę?
— Bez problemu — blondynka potarła mnie po ramieniu. — Potraktuj to jak wyzwanie i coś nowego do przeżycia. 
— Nie denerwowałam się tak nawet przed studniówką, która swoją drogą była okropna — skrzywiłam się jednocześnie uśmiechając się do dziewczyny. Musiało to dziwnie wyglądać, ale Ava nic nie powiedziała. Po prostu przytuliła mnie do siebie i poklepała pocieszająco po plecach. 
— Spędziłam z tobą kilka godziny byś wyglądała, tak jak teraz wyglądasz, więc nie zmarnuj tego — powiedziała na odchodne, a potem złapała za rękę i niemal siła zaciągnęła na dół gdzie czekał już na mnie Thomas. 
Chłopak jak zawsze wyglądał genialnie. Myślałam, że tamtego wieczoru na naszej, prawdziwej randce wyglądał najlepiej, ale nic nie pobije jego widoku w pełnym i dopasowanym, czarnym garniturze, białej koszuli z starannie ułożonymi włosami. Thomas opierał się o ścianę przykładając kciuk do ust i przejeżdżając nim po swoich wargach. Drugą dłoń miał schowaną w kieszeni spodni, ale kiedy na mnie spojrzał, widziałam jak zaniemówił z wrażenia. Moje serce skoczyło i zrobiło wielkie salto w górze, kiedy blondyn posłał mi uwodzicielski uśmiech o mało nie sprawiając tego, że zemdlałam z wrażenia. 
***
No i mamy kolejny rozdział. Co o nim sądzicie?
Sama uznałabym go za taki, co może być. Jak dla mnie nie powala i wiem, że to nie jest szczyt moich możliwości, ale nie ma co narzekać. 
Mam dla Was też małą, może fajną wiadomość. Otóż to jestem w trakcie pisania miniaturki (prawdopodobnie dwuczęściowej), więc za jakiś czas powinna pojawić się u mnie na blogu. 
Jak podoba Wam się nowy styl bloga? Wiem, że od kilku osób, że podoba Wam się szablon. Cóż... Mi tak samo, po prostu zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia i dziękuję za niego bardzo ślicznie Mii z Land Of Grafic, którą serdecznie polecam!
Na zakończenie wrzucam link do sukienki Gabby, którą miała na premierze, żebyście mogli porównać ją ze swoimi wyobrażeniami. 
Jak zawsze czytajcie, oceniajcie i komentujcie. 
Ściskam mocno. 
Elliaze.


6 komentarzy:

  1. Hej, hej!
    Rozdział przeuroczy jak zawsze...
    Nie mogłabyś czasem napisać czegoś złego? Nudzi mnie ciągłe pisanie, że świetnie piszesz xD Tak bym mogła przynajmniej sobie ponarzekać.
    Żartuję.
    Pisz szybciutko kolejny rozdział, bo ja chcę zobaczyć tę premierę.
    Pozdrawiam, całuję, ściskam i wysyłam pizzę z weną (nie wnikaj)
    Kot

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie Kocie, myślę, że długo nie poczekasz na coś złego :D Ale ciii nic nie mówię :D
      Rozdział kolejny już za niedługo to obiecuję!
      A pizze zawsze zjem. Zwłaszcza, ze akurat mam na nią ochotę :D
      Ściskam Cię mocno!

      Usuń
    2. Ale nie zabijesz Thomasa, prawda? Prawda? Ani Any? Mam nadzieję, bo jak nie, to ci zabiorę tę pizze :D

      Usuń
    3. Nie, chyba nie. Aż tak tragicznie to chyba nie będzie :D

      Usuń
  2. Hej ;)
    Bardzo romantyczny rozdział. Wyznania Thomasa o miłości wzruszyły mnie i jednocześnie wprawiły w zazdrość. Też chce mieć takiego Thomasa. Ava. Bardzo przesympatyczna osoba.
    Sukienka jest zniewalająca. W takiej kreacji mogłabym pójść za rok na studniówkę z Batmanem :3
    Wielki szacun za piękne opisy i wciągającą fabułę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj! :>
      No jak dla mnie to ten rozdział jest jeden z najbardziej przesłodzonych jakie napisałam :D Jak dla mnie to trochę nie realne, ale w końcu to tylko opowiadanie.
      Dziękuję za miłe słowa!
      Całuję :*

      Usuń

Szablon