11 czerwca 2016

10


Kilka minut przed 12 usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Byłam sama w domu i już nie mogłam się doczekać tej wycieczki rowerowej. Mogłam się tylko cieszyć, że Magda w żaden sposób nie krytykowała tego, co robiłam. Sama nie byłam przekonana o tym, czy dobrze robię, ale wiedziałam, że żyje się raz. Bez ryzyka nie ma zabawy, a ja w tym momencie miałam ochotę wyrwać się z tej otoczki, która towarzyszyła mi do tej pory.
Otworzyłam drzwi, a w progu stanęłam twarzą w twarz z Thomasem. Chłopak był ubrany w krótkie dżinsowe spodnie, koszulę w kratę z krótkim rękawem, a na nosie miał założone czarne okulary przeciwsłoneczne. Blondyn uśmiechnął się, przeczesując swoje włosy palcami.
- Cześć, Gabby – przywitał się, a potem pochylił się nade mną i pocałował mnie w policzek. – Gotowa na całodniową wycieczkę?
- Myślę, że tak – blondyn skinął głową. Zarzuciłam plecak na plecy, poprawiłam swój kapelusz, a potem zamknęłam za sobą drzwi i klucze schowałam do kieszeni. – Nawet nie masz pojęcia jak dobrze umiem jeździć na rowerze.
- Zaraz się o tym przekonam – Thomas puścił mi oczko i ręką wskazał na dwa sportowe rowery, które stały oparte o płot. – Zapraszam. Powóz gotowy.
Zaśmiałam się, a potem chwyciłam za pierwszy z brzegu rower i wyprowadziłam go z terenu domu. Nie mogłam się doczekać, by w końcu wsiąść na rower i pojechać gdzieś daleko. Zawsze uwielbiałam ten środek transportu, chociaż moje początki były okropne. Ale teraz, po tylu latach śmigałam jak mało kto i nie raz robiłam sobie wycieczki rowerowe po za miasto. Dlatego, tak bardzo nie mogłam wyczekać tego dnia. Czułam, że to będzie dobry dzień.
Zawiązałam mocniej bluzę, którą miałam owinięta wokół bioder i wsiadłam na rower w tym samym momencie, co chłopak. Od razu się uśmiechnęłam, a potem odwróciłam do tyłu w stronę blondyna.
- Jedziemy? Czy się boisz, że okażę się lepsza od ciebie? – zawołałam rozbawiona.
- Ja prowadzę – zadecydował i ruszył, a ja zrobiłam to samo.
***
Sam wyjazd z miasta zajął nam ponad godzinę. Może przez to, że trafiliśmy w największe korki na mieście i porę na lunch, gdzie wszyscy wychodzili na swoją przerwę. Jednak jakoś udało nam się przejechać całe miasto i wyjechaliśmy w końcu z Nottingham. Jechaliśmy w milczeniu. Miałam nawet wrażenie, że chłopak się na mnie boczył, że raczyłam stwierdzić, że się czegoś boi. Cóż… liczyłam, że jak najszybciej dojedziemy na miejsce naszego pikniku i wszystko sobie z nim wyjaśnię.
Jednak, kiedy Thomas skręcił w jakąś dróżkę, która prowadziła do lasu, nabrałam dziwnych podejrzeń. Przez chwilę zaczęłam się nawet bać, że przywiózł mnie tutaj tylko po jedno. Wzięłam głęboki oddech, bo poczułam jak coś ściska mnie w żołądku na samą taką myśl. Ale moje myśli szybko popłynęły innym torem, gdy Thomas zatrzymał się na polanie, a obok niej płynęła rzeka. Zawsze uwielbiałam spędzać czas nad wodą, chociaż nigdy nie nauczyłam się pływać. Nie miałam kiedy, a przede wszystkim z kim. Raz w życiu byłam na basenie i o mało się nie utopiłam.
- Podoba ci się? – usłyszałam głos Thomasa. Spojrzałam na niego i dopiero teraz zauważyłam, że był przygotowany na wszystko. Blondyn rozkładał koc na trawie, więc od razu ruszyłam mu na pomoc.
- Jest przepięknie – powiedziałam nie ukrywając swych uczuć. – Skąd znasz to miejsce?
- Kiedyś trafiłem na nie przypadkiem – blondyn wzruszył ramionami, usiadł na kocu i zaczął wykładać wszystkie rzeczy z plecaka. – Zrobiłem dla nas kanapki. Mam nadzieję, że ci będą smakować. Wziąłem też jakieś ciastka, trochę owoców i warzyw. Mam też sok, ale nie wiedziałem jaki lubisz, więc wziąłem jabłkowy, pomarańczowy i z czarnej porzeczki. Mam też herbatę jeśli chcesz.
- Nie musiałeś brać tego, aż tyle – czułam się głupio, zwłaszcza, że ja sama nic nie wzięła. Nie lubiłam takich sytuacji, tak samo jak nie lubiłam, by ktoś za mnie płacił. Tamten drink był wyjątkiem. Po za tym byłam już wstawiona i nie zastanawiałam się nad tym, co robię. – Czuję się głupio.
- To się nie czuj i siądź w końcu obok mnie – posłuchałam go i zrobiłam, tak jak poprosił. Zajęłam miejsce na kocu, objęłam kolana ramionami i podziwiałam płynącą rzekę. Jej szum uspokajał. Byliśmy tutaj kompletnie sami, ale po raz pierwszy naprawdę się niczym nie przejmowałam. Nie zastanawiałam się nad tym, czy chłopak może mi coś zrobić i po prostu delektowałam się tą chwilą i świeżym powietrzem. – Muszę to powiedzieć. Całkiem nieźle jeździsz na rowerze.
- Tylko nieźle? – spytałam, unosząc brwi do góry. – Wiesz, co? Rujnujesz teraz moje życie, bo sądziłam, że jestem w tym najlepsza.
- Życie bywa czasem okrutne – powiedział całkiem poważnie, a ja skinąłem głową. Nie wiedząc czemu chciałam wiedzieć czemu tak uważał. Ja miałam powód. Nawet kilka powód, ale byłam ciekawa jego. Co mogło brakować sławnemu aktorowi, który podobał się dziewczyną na całym świecie? Na czele ze mną, chociaż starałam się nie dopuszczać do siebie takiej myśli. Prawda była, jednak taka, że im bardziej go poznawałam to tym bardziej mi się podobał. A to uczucie było mi całkowicie obce i nie wiedziałam jak mam się zachowywać.
- Czemu, tak uważasz? – spojrzałam na niego. Jego brązowe oczy dokładnie obserwowały każdy mój ruch, a ja czułam, że tak jest dobrze. O ironio. Jak szybko potrafiłam zmienić swoje zdanie, prawda? – Znaczy się, życie każdemu nie raz daje kopa w tyłek. Ale co takiego się stało, że ty tak uważasz? Myślałam, że….
- Że niczego mi nie brakuje? – dokończył za mnie, a ja potwierdziłam jego słowa. W jego głosie mogłam dosłyszeć, że miał dosyć uwag na ten temat. – Rozczaruję cię, ale sława i kasa to nie wszystko. Czasami pragnie się od życia czegoś więcej.
- Czego ty pragniesz, Thomas?
Blondyn westchnął. Położył się na kocu, ułożył ręce pod głową i spoglądał na słoneczne niebo. Byłam ciekawa, co takiego krążyło po jego głowie. Myślałam nawet, że nie odpowie na moje pytanie – bądź, co bądź bardzo osobiste. Nie miał żadnej pewności, że nie robię tego wszystkiego tylko dla swoich korzyści, a tych mogło być pełno. Tylko, że ja ani razu nie pomyślałam o żadnym z nich. Jednak Sangster zaskoczył mnie po raz kolejny.
- Być szczęśliwy, tak po prostu – oznajmił w końcu. To nie było żadne wygórowane marzenie. Chociaż w sumie nie wiedziałam czego mogłabym się spodziewać, ale nie wiedzieć czemu to, co usłyszałam jakoś do niego nie pasowało. Jednak czasami bycie szczęśliwym było trudniejsze niż cokolwiek innego. – Chcę byś mnie dobrze zrozumiała. Uwielbiam to, co robię. Mam kochającą rodzinę i przyjaciół. Jednak czegoś mi brakuje. Czasami czuję jakąś pustkę w sobie, którą nie mam pojęcia w jaki sposób zapełnić.
- Chyba wiem o czym mówisz – lepiej niż bym mogła się spodziewać. W końcu nie raz sama to odczuwałam. Czasami – nawet mimo towarzystwa bliskich osób – odczuwało się, że jest się samemu na tym świecie, że nikt cię nie rozumie. Jak dla mnie to były najgorsze chwile w ciągu dnia.
- Wiesz?
- Myślę, że czujesz się samotny – Thomas spojrzał na mnie zaciekawiony, a ja postanowiłam wytłumaczyć mu w jaki sposób ja to odczuwam. – Wiem coś o tym, bo mam podobnie. Mam rodzinę, przyjaciół i jestem zdrowa. Czego chcieć więcej, prawda? Jednak czasami, w najmniej spodziewanych chwilach czuję, że jestem ze wszystkim sama i nikt nie potrafi mi pomóc. Mam wiele marzeń, ale wtedy zdaję sobie sprawę z tego, że one wszystkie nie mają sensu.
- Każde marzenie ma sens – powiedział, podpierając się na łokciach. – Czego pragniesz, Gabby?
- Wielu rzeczy – westchnęłam, bawiąc się źdźbłami trawy. – Zaczynając od głupiej nauki pływania, poprzez zaśpiewanie na koncercie pełnym ludzi, kończąc na tym, by po prostu się zakochać i założyć rodzinę.
- To całkiem przyjemne marzenia – uśmiechnął się do mnie. – Jestem pewien, że to pierwsze spełni się w najbliższym czasie.
- Co?
- Właśnie teraz wpadłem na pomysł, by nauczyć cię pływać, więc mam nadzieję, że przywiozłaś ze sobą jakiś strój kąpielowy.
- Ale Thomas…
- To twoje marzenie, prawda? – zgodziłam się, ale nie byłam przekonana, czy to dobry pomysł. Ale Sangster miał rację. 
- Dobra, zgadzam się – powiedziałam, jednak miałam dziwne przeczucie, że tego pożałuję. Może się myliłam.

Szczerze na to liczyłam. 

***
Cześć, wszystkim! Na wstępie chcę podziękować! Jestem zaskoczona, że w ciągu kilkunastu dni mojego bloga odwiedzono ponad tysiąc razy! To dla mnie nie mały sukces, więc dziękuję wszystkim, a zwłaszcza tym autorką, które zostawiają po sobie jakiś ślad. Wasze komentarze sprawiają, że uśmiech nie schodzi mi z twarzy i mam siłę, by to wszystko dalej ciągnąć. Za nami rozdział 10, co dla mnie jest kolejnym sukcesem. Wyrównałam wszystkie rozdziały tutaj z tymi, które są publikowane na wattpadzie i od tej pory kolejne części będą pojawiać się, tak jak miałam to w zamyśle od samego początku, czyli co tydzień. Jeszcze nie ustaliłam konkretnego dnia, w którym będą się one pojawiać, ale myślę, że będzie to jakoś w weekend. Tymczasem, jednak jeszcze jutro wstawię rozdział 11. Jeszcze raz WIELKIE WIELKIE DZIĘKI i ściskam Was mocno. Elliaze. 

7 komentarzy:

  1. Oh, myślę nieskromnie, że te podziękowania w 1% są skierowane do mnie.
    Nie ma za co jeśli chodzi o komentarze. Jak jesteś na na prawdę świetnym blogu, to aż nie możesz powstrzymać się od skomentowania. Jak się możesz domyślać jestem na właśnie takim blogu :*
    Skoro jutro rozdział 11 to ja od północy co 5 minut będę sprawdzać czy czegoś nie wstawiłaś ;)
    Znalazłam jedno zdanie, którego sens do mnie nie dociera:
    "Rujnujesz teraz moje życie, bo sądziłam, że jest w tym jedna z najlepszych."
    Pozdrawiam, gratuluję sukcesu, całuję, ściskam
    Koteł ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałabym nawet, że więcej niż w 1 %, Kocie! I czuję to samo! Zawsze, kiedy zaczynam jakąś świetną historię to nie mogę się powstrzymać przed komentowaniem. Jak dla mnie to coś w rodzaju nagrody dla autora za ich twórczość.
      Co do zdania to jest bardzo możliwe. Śpieszyłam się, kiedy wstawiałam dzisiejszy rozdział i mogłam nie wyłapać jakiegoś błędu, więc dzięki za wytknięcie!
      Ściskam mocno i całuję :*

      Usuń
  2. To się Thomas przygotował na piknik. :)
    Oj już nie długo ta pustka w życiu Thomasa i Gabby zniknie<3<3 nie mogę się doczekać lekcji pływania, HALO ja też nie umiem pływać, czy Tommy może mi dać taką lekcje? ;3
    Gratuluję tylu wyświetleń i oby było ich jeszcze więcej, piszesz naprawdę dobrze!
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie umiem pływać, więc też bym nie pogardziła taką lekcją :)
      Dziękuję za miłe słowa.
      Pozdrawiam i ściskam! <3

      Usuń
  3. Czekam na wspaniałą lekcję pływania Gabi i Tomka! ... Stop. Tommy jednak lepiej brzmi.
    A teraz załóżmy klub "Thomasie, naucz nas pływać". Kto wie, może gdzieś Tommy się na nas czai?
    Gratuluje tylu wyświetleń! Piszesz dobrze, mój czytnik od błędów nie wykrywa nic podejrzanego, a twój styl pisania jest wspaniały. :D
    Pozdrawiam, przysyłam dużo weny i ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nazwa klubu genialna! Już chcę w nim być! :)
      A co do błędów - staram się popełniać ich jak najmniej ( nie będę się tłumaczyć, że jestem dyslektykiem i że mam z tym problem, bo to dla mnie żadne tłumaczenie. Od wykrycia u mnie tej przypadłości ciężko pracowałam, by popełniać jak najmniej błędów i dojść do tego, co jest teraz). Jednak jestem tylko człowiekiem i czasami po prostu nie zauważę jakiegoś błędu lub dziwnie, skonstruowanego zdania, zwłaszcza wtedy, kiedy się śpieszę. Dlatego też publikuję to opowiadanie, by usłyszeć kilka pozytywnych opinii, a przede wszystkim żeby moi czytelnicy wytknęli mi moje błędy ;)
      Całuję! <3

      Usuń
  4. Dopiero teraz ogarnęłam, że Gabby jest z Poznania haha sama jestem wielkopolanką także dlatego tak się cieszę :DD a rozdział bardzo fajny, przyjemny, uroczy:D spadam dalej:*

    OdpowiedzUsuń

Szablon