Kilka
minut przed 12 usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Byłam sama w domu i już nie
mogłam się doczekać tej wycieczki rowerowej. Mogłam się tylko cieszyć, że
Magda w żaden sposób nie krytykowała tego, co robiłam. Sama nie byłam
przekonana o tym, czy dobrze robię, ale wiedziałam, że żyje się raz. Bez ryzyka
nie ma zabawy, a ja w tym momencie miałam ochotę wyrwać się z tej otoczki,
która towarzyszyła mi do tej pory.
Otworzyłam
drzwi, a w progu stanęłam twarzą w twarz z Thomasem. Chłopak był ubrany w
krótkie dżinsowe spodnie, koszulę w kratę z krótkim rękawem, a na nosie miał
założone czarne okulary przeciwsłoneczne. Blondyn uśmiechnął się, przeczesując
swoje włosy palcami.
- Cześć,
Gabby – przywitał się, a potem pochylił się nade mną i pocałował mnie w
policzek. – Gotowa na całodniową wycieczkę?
- Myślę,
że tak – blondyn skinął głową. Zarzuciłam plecak na plecy, poprawiłam swój
kapelusz, a potem zamknęłam za sobą drzwi i klucze schowałam do kieszeni. –
Nawet nie masz pojęcia jak dobrze umiem jeździć na rowerze.
- Zaraz
się o tym przekonam – Thomas puścił mi oczko i ręką wskazał na dwa sportowe
rowery, które stały oparte o płot. – Zapraszam. Powóz gotowy.
Zaśmiałam
się, a potem chwyciłam za pierwszy z brzegu rower i wyprowadziłam go z terenu
domu. Nie mogłam się doczekać, by w końcu wsiąść na rower i pojechać gdzieś
daleko. Zawsze uwielbiałam ten środek transportu, chociaż moje początki były
okropne. Ale teraz, po tylu latach śmigałam jak mało kto i nie raz robiłam
sobie wycieczki rowerowe po za miasto. Dlatego, tak bardzo nie mogłam wyczekać
tego dnia. Czułam, że to będzie dobry dzień.
Zawiązałam
mocniej bluzę, którą miałam owinięta wokół bioder i wsiadłam na rower w tym
samym momencie, co chłopak. Od razu się uśmiechnęłam, a potem odwróciłam do
tyłu w stronę blondyna.
-
Jedziemy? Czy się boisz, że okażę się lepsza od ciebie? – zawołałam rozbawiona.
- Ja
prowadzę – zadecydował i ruszył, a ja zrobiłam to samo.
***
Sam
wyjazd z miasta zajął nam ponad godzinę. Może przez to, że trafiliśmy w
największe korki na mieście i porę na lunch, gdzie wszyscy wychodzili na swoją
przerwę. Jednak jakoś udało nam się przejechać całe miasto i wyjechaliśmy w
końcu z Nottingham. Jechaliśmy w milczeniu. Miałam nawet wrażenie, że chłopak
się na mnie boczył, że raczyłam stwierdzić, że się czegoś boi. Cóż… liczyłam,
że jak najszybciej dojedziemy na miejsce naszego pikniku i wszystko sobie z nim
wyjaśnię.
Jednak,
kiedy Thomas skręcił w jakąś dróżkę, która prowadziła do lasu, nabrałam
dziwnych podejrzeń. Przez chwilę zaczęłam się nawet bać, że przywiózł mnie
tutaj tylko po jedno. Wzięłam głęboki oddech, bo poczułam jak coś ściska mnie w
żołądku na samą taką myśl. Ale moje myśli szybko popłynęły innym torem, gdy
Thomas zatrzymał się na polanie, a obok niej płynęła rzeka. Zawsze uwielbiałam
spędzać czas nad wodą, chociaż nigdy nie nauczyłam się pływać. Nie miałam
kiedy, a przede wszystkim z kim. Raz w życiu byłam na basenie i o mało się nie
utopiłam.
- Podoba
ci się? – usłyszałam głos Thomasa. Spojrzałam na niego i dopiero teraz
zauważyłam, że był przygotowany na wszystko. Blondyn rozkładał koc na trawie,
więc od razu ruszyłam mu na pomoc.
- Jest
przepięknie – powiedziałam nie ukrywając swych uczuć. – Skąd znasz to miejsce?
- Kiedyś
trafiłem na nie przypadkiem – blondyn wzruszył ramionami, usiadł na kocu i
zaczął wykładać wszystkie rzeczy z plecaka. – Zrobiłem dla nas kanapki. Mam
nadzieję, że ci będą smakować. Wziąłem też jakieś ciastka, trochę owoców i
warzyw. Mam też sok, ale nie wiedziałem jaki lubisz, więc wziąłem jabłkowy,
pomarańczowy i z czarnej porzeczki. Mam też herbatę jeśli chcesz.
- Nie
musiałeś brać tego, aż tyle – czułam się głupio, zwłaszcza, że ja sama nic nie
wzięła. Nie lubiłam takich sytuacji, tak samo jak nie lubiłam, by ktoś za mnie
płacił. Tamten drink był wyjątkiem. Po za tym byłam już wstawiona i nie
zastanawiałam się nad tym, co robię. – Czuję się głupio.
- To się
nie czuj i siądź w końcu obok mnie – posłuchałam go i zrobiłam, tak jak
poprosił. Zajęłam miejsce na kocu, objęłam kolana ramionami i podziwiałam
płynącą rzekę. Jej szum uspokajał. Byliśmy tutaj kompletnie sami, ale po raz
pierwszy naprawdę się niczym nie przejmowałam. Nie zastanawiałam się nad tym,
czy chłopak może mi coś zrobić i po prostu delektowałam się tą chwilą i świeżym
powietrzem. – Muszę to powiedzieć. Całkiem nieźle jeździsz na rowerze.
- Tylko
nieźle? – spytałam, unosząc brwi do góry. – Wiesz, co? Rujnujesz teraz moje
życie, bo sądziłam, że jestem w tym najlepsza.
- Życie
bywa czasem okrutne – powiedział całkiem poważnie, a ja skinąłem głową. Nie
wiedząc czemu chciałam wiedzieć czemu tak uważał. Ja miałam powód. Nawet kilka
powód, ale byłam ciekawa jego. Co mogło brakować sławnemu aktorowi, który podobał
się dziewczyną na całym świecie? Na czele ze mną, chociaż starałam się nie
dopuszczać do siebie takiej myśli. Prawda była, jednak taka, że im bardziej go
poznawałam to tym bardziej mi się podobał. A to uczucie było mi całkowicie obce
i nie wiedziałam jak mam się zachowywać.
- Czemu,
tak uważasz? – spojrzałam na niego. Jego brązowe oczy dokładnie obserwowały
każdy mój ruch, a ja czułam, że tak jest dobrze. O ironio. Jak szybko
potrafiłam zmienić swoje zdanie, prawda? – Znaczy się, życie każdemu nie raz
daje kopa w tyłek. Ale co takiego się stało, że ty tak uważasz? Myślałam, że….
- Że
niczego mi nie brakuje? – dokończył za mnie, a ja potwierdziłam jego słowa. W
jego głosie mogłam dosłyszeć, że miał dosyć uwag na ten temat. – Rozczaruję
cię, ale sława i kasa to nie wszystko. Czasami pragnie się od życia czegoś
więcej.
- Czego
ty pragniesz, Thomas?
Blondyn
westchnął. Położył się na kocu, ułożył ręce pod głową i spoglądał na słoneczne
niebo. Byłam ciekawa, co takiego krążyło po jego głowie. Myślałam nawet, że nie
odpowie na moje pytanie – bądź, co bądź bardzo osobiste. Nie miał żadnej
pewności, że nie robię tego wszystkiego tylko dla swoich korzyści, a tych mogło
być pełno. Tylko, że ja ani razu nie pomyślałam o żadnym z nich. Jednak
Sangster zaskoczył mnie po raz kolejny.
- Być
szczęśliwy, tak po prostu – oznajmił w końcu. To nie było żadne wygórowane
marzenie. Chociaż w sumie nie wiedziałam czego mogłabym się spodziewać, ale nie
wiedzieć czemu to, co usłyszałam jakoś do niego nie pasowało. Jednak czasami bycie
szczęśliwym było trudniejsze niż cokolwiek innego. – Chcę byś mnie dobrze
zrozumiała. Uwielbiam to, co robię. Mam kochającą rodzinę i przyjaciół. Jednak
czegoś mi brakuje. Czasami czuję jakąś pustkę w sobie, którą nie mam pojęcia w
jaki sposób zapełnić.
- Chyba
wiem o czym mówisz – lepiej niż bym mogła się spodziewać. W końcu nie raz sama
to odczuwałam. Czasami – nawet mimo towarzystwa bliskich osób – odczuwało się,
że jest się samemu na tym świecie, że nikt cię nie rozumie. Jak dla mnie to
były najgorsze chwile w ciągu dnia.
- Wiesz?
- Myślę,
że czujesz się samotny – Thomas spojrzał na mnie zaciekawiony, a ja
postanowiłam wytłumaczyć mu w jaki sposób ja to odczuwam. – Wiem coś o tym, bo
mam podobnie. Mam rodzinę, przyjaciół i jestem zdrowa. Czego chcieć więcej,
prawda? Jednak czasami, w najmniej spodziewanych chwilach czuję, że jestem ze
wszystkim sama i nikt nie potrafi mi pomóc. Mam wiele marzeń, ale wtedy zdaję
sobie sprawę z tego, że one wszystkie nie mają sensu.
- Każde
marzenie ma sens – powiedział, podpierając się na łokciach. – Czego pragniesz,
Gabby?
- Wielu
rzeczy – westchnęłam, bawiąc się źdźbłami trawy. – Zaczynając od głupiej nauki
pływania, poprzez zaśpiewanie na koncercie pełnym ludzi, kończąc na tym, by po
prostu się zakochać i założyć rodzinę.
- To
całkiem przyjemne marzenia – uśmiechnął się do mnie. – Jestem pewien, że to
pierwsze spełni się w najbliższym czasie.
- Co?
-
Właśnie teraz wpadłem na pomysł, by nauczyć cię pływać, więc mam nadzieję, że
przywiozłaś ze sobą jakiś strój kąpielowy.
- Ale
Thomas…
- To
twoje marzenie, prawda? – zgodziłam się, ale nie byłam przekonana, czy to dobry
pomysł. Ale Sangster miał rację.
- Dobra,
zgadzam się – powiedziałam, jednak miałam dziwne przeczucie, że tego pożałuję.
Może się myliłam.
Szczerze
na to liczyłam.
***
Cześć, wszystkim! Na wstępie chcę podziękować! Jestem zaskoczona, że w ciągu kilkunastu dni mojego bloga odwiedzono ponad tysiąc razy! To dla mnie nie mały sukces, więc dziękuję wszystkim, a zwłaszcza tym autorką, które zostawiają po sobie jakiś ślad. Wasze komentarze sprawiają, że uśmiech nie schodzi mi z twarzy i mam siłę, by to wszystko dalej ciągnąć. Za nami rozdział 10, co dla mnie jest kolejnym sukcesem. Wyrównałam wszystkie rozdziały tutaj z tymi, które są publikowane na wattpadzie i od tej pory kolejne części będą pojawiać się, tak jak miałam to w zamyśle od samego początku, czyli co tydzień. Jeszcze nie ustaliłam konkretnego dnia, w którym będą się one pojawiać, ale myślę, że będzie to jakoś w weekend. Tymczasem, jednak jeszcze jutro wstawię rozdział 11. Jeszcze raz WIELKIE WIELKIE DZIĘKI i ściskam Was mocno. Elliaze.
Oh, myślę nieskromnie, że te podziękowania w 1% są skierowane do mnie.
OdpowiedzUsuńNie ma za co jeśli chodzi o komentarze. Jak jesteś na na prawdę świetnym blogu, to aż nie możesz powstrzymać się od skomentowania. Jak się możesz domyślać jestem na właśnie takim blogu :*
Skoro jutro rozdział 11 to ja od północy co 5 minut będę sprawdzać czy czegoś nie wstawiłaś ;)
Znalazłam jedno zdanie, którego sens do mnie nie dociera:
"Rujnujesz teraz moje życie, bo sądziłam, że jest w tym jedna z najlepszych."
Pozdrawiam, gratuluję sukcesu, całuję, ściskam
Koteł ;3
Powiedziałabym nawet, że więcej niż w 1 %, Kocie! I czuję to samo! Zawsze, kiedy zaczynam jakąś świetną historię to nie mogę się powstrzymać przed komentowaniem. Jak dla mnie to coś w rodzaju nagrody dla autora za ich twórczość.
UsuńCo do zdania to jest bardzo możliwe. Śpieszyłam się, kiedy wstawiałam dzisiejszy rozdział i mogłam nie wyłapać jakiegoś błędu, więc dzięki za wytknięcie!
Ściskam mocno i całuję :*
To się Thomas przygotował na piknik. :)
OdpowiedzUsuńOj już nie długo ta pustka w życiu Thomasa i Gabby zniknie<3<3 nie mogę się doczekać lekcji pływania, HALO ja też nie umiem pływać, czy Tommy może mi dać taką lekcje? ;3
Gratuluję tylu wyświetleń i oby było ich jeszcze więcej, piszesz naprawdę dobrze!
Pozdrawiam! <3
Ja też nie umiem pływać, więc też bym nie pogardziła taką lekcją :)
UsuńDziękuję za miłe słowa.
Pozdrawiam i ściskam! <3
Czekam na wspaniałą lekcję pływania Gabi i Tomka! ... Stop. Tommy jednak lepiej brzmi.
OdpowiedzUsuńA teraz załóżmy klub "Thomasie, naucz nas pływać". Kto wie, może gdzieś Tommy się na nas czai?
Gratuluje tylu wyświetleń! Piszesz dobrze, mój czytnik od błędów nie wykrywa nic podejrzanego, a twój styl pisania jest wspaniały. :D
Pozdrawiam, przysyłam dużo weny i ściskam mocno!
Nazwa klubu genialna! Już chcę w nim być! :)
UsuńA co do błędów - staram się popełniać ich jak najmniej ( nie będę się tłumaczyć, że jestem dyslektykiem i że mam z tym problem, bo to dla mnie żadne tłumaczenie. Od wykrycia u mnie tej przypadłości ciężko pracowałam, by popełniać jak najmniej błędów i dojść do tego, co jest teraz). Jednak jestem tylko człowiekiem i czasami po prostu nie zauważę jakiegoś błędu lub dziwnie, skonstruowanego zdania, zwłaszcza wtedy, kiedy się śpieszę. Dlatego też publikuję to opowiadanie, by usłyszeć kilka pozytywnych opinii, a przede wszystkim żeby moi czytelnicy wytknęli mi moje błędy ;)
Całuję! <3
Dopiero teraz ogarnęłam, że Gabby jest z Poznania haha sama jestem wielkopolanką także dlatego tak się cieszę :DD a rozdział bardzo fajny, przyjemny, uroczy:D spadam dalej:*
OdpowiedzUsuń