10 października 2016

23


Mówi się, że twoje osiemnaste urodziny powinny być niezapomniane. W końcu będziesz pełnoletni i legalnie możesz robić wszystko. W granicach rozsądku oczywiście, no chyba że ktoś go nie posiada. Takie przypadki też się zdarzają. Każdy dzieciak marzy o swoich osiemnastych urodzinach i miesiącami planują gdzie je zrobić, jak zorganizować i kogo zaprosić. Osiemnastka, tak jak ślub – miała być niezapomniana do końca życia.
Cóż…. Spokojnie mogłam powiedzieć, że moja osiemnastka nie była niczym specjalnym w porównaniu do imprez urodzinowych moich znajomych. W końcu jak tandetnym sposobem jest wybranie się z trójką najlepszych znajomych ze szkoły na pizzę i dzbanek piwa. Dla mnie były to jedne z lepszych urodzin. Od całej reszty nie różniłam się tylko jednym. Tak jak wszyscy z niecierpliwością wyczekiwałam tego magicznego dnia, kiedy skończę osiemnaście lat.
Teraz nie byłam w stanie wysiedzieć na miejscu, kiedy tylko myślałam o moich dwudziestych pierwszych urodzinach. Pierwszy powód: spędzałam je w Anglii. Drugi: miałam świętować je z chłopakiem, którego kochałam całym sercem.
26 sierpień nadszedł szybciej niż mogłabym się spodziewać. Cieszyłam się podwójnie, bo tego dnia wypadała sobota, a to oznaczało, że Adam i Magda nie musieli w żaden sposób kombinować, by świętować ten dzień ze mną.
Nie miałam w planach nic szczególnego. Zwykłe spotkanie we czwórkę w domu mojej siostry. Nie oczekiwałam również żadnych większych prezentów ( chociaż nie powiem, że fajnie byłoby dostać coś ciekawego ). Chciałam ten dzień spędzić przynajmniej z połową moich bliskich. Z samego rana odebrałam telefon od mamy, która życzyła mi wszystkiego najlepszego z okazji urodzin i ogólnie wypytywała się co u mnie słuchać. Zaraz po niej rozmawiałam z Jankiem. Ten jak zawsze wariował przez skype’a. Mój starszy brat zaczął śpiewać Happy Birthday w akompaniamencie Minionków w między czasie potrząsając dużym, kartonowym pudłem. Dopiero później dowiedziałam się, że był to mój prezent. Co było w środku? Nie miałam pojęcia i jak na razie chyba nawet nie chciałam myśleć o tym na jaki szalony pomysł wpadł mój brat. Na zwieńczenie tego wszystkiego była rozmowa z Aną. Gdybym nie wiedziała to podejrzewałabym, że są z Jankiem spokrewnieni. Moja przyjaciółka wyrecytowała mi jakiś urodzinowy wierszyk, a potem zaczęła odpakować za mnie prezent, który mi dała. Śmiałam się przez cały czas, ale gdy zauważyłam, że było już południe, musiałam się zebrać. Chciałam pomóc Magdzie w organizacji tego wieczoru mimo tego, że ta cały czas zarzekała się, że sama sobie poradzi. Co prawda nie było wiele do przygotowania, ale i tak nie mogłam pozwolić, by moja siostra robiła wszystko sama.
— Co Ty tutaj robisz, co? — odezwała się jak tylko zawitałam do kuchni. Najwidoczniej nie byłam jedyną osobą, która myślała o tym, by pomóc Maggie. Adam chyba czytał mi w myślach, bo stał tuż obok niej i kroił coś na desce do krojenia. — Mówiłam ci, że nie potrzebuję twojej pomocy, Gabby.
— Przecież nie będę siedzieć bezczynnie — ruszyłam w stronę wyspy, na której były rozłożone wszystkie produkty, ale nawet nie zdążyłam się rozejrzeć, bo moja siostra uderzyła mnie ścierką po ramieniu. Weston zaśmiał się głośno, ale nie przerwał swojej pracy. — Heeeeeej! To bolało!
— I miało boleć! — zawołała moja siostra. — Nic tu po tobie, Gabby. Lepiej zajmij się sobą dopóki nie przyjdzie Thomasa.
— Wyganiasz mnie?
— Żebyś wiedziała! — westchnęłam ciężko, rozkładając ręce. No po prostu to się w głowie nie mieści! Rozumiałam, że Magda chciała, by ten dzień był dla mnie wyjątkowy, ale to nie byłyby pierwsze urodziny, w których musiałabym coś robić. Miałam jej opowiedzieć o tym, że to mi się kompletnie nie podoba, ale rozległ się dzwonek do drzwi.
 — Masz szczęście, Maggie — pokazałam jej język i ruszyłam do przedpokoju. Nie spodziewałam się nikogo innego jak Thomasa, więc nie zdziwiłam się widząc go na ganku. Zaskoczyło mnie jedynie to, że był tak wcześnie, ale nie myślałam o tym, bo od razu znalazłam się w jego ramionach, a on pocałował mnie mocno i do utraty tchu.
— Wszystkiego najlepszego, Księżniczko — wyszeptał mi do ucha, a potem razem weszliśmy do środka. Podobał mi się sposób w jaki się do mnie zwrócił. W tym momencie czułam się naprawdę jak księżniczka z bajki. Wszystkie moje ulubione opowieści z dzieciństwa kończyły się szczęśliwe, ale życie to nie była żadna wymyślona historia. To było prawdziwe i upadałeś częściej niż mógłbyś o tym pomyśleć.
— Dzięki — powiedziałam uśmiechając się uroczo. Splotłam nasze ręce i wprowadziłam go do salonu gdzie Magda rozstawiała kilka misek na stole.
— Cześć, Thomas — moja siostra przywitała, uśmiechając się szeroko. — Dobrze, że już jesteś, bo ta mała wariatka zaraz by oszalała.
— Wiesz, że sobie grabisz? — posłałam mojej siostrze ostrzegawcze spojrzenie, a ona zaśmiała się wesoło i bez słowa wróciła do kuchni. Wywróciłam oczami.
— Jak tak dalej będziesz robić to będzie to twój nawyk do końca życia — spojrzałam na blondyna z uniesionymi brwiami, nie mając kompletnie pojęcia o co chodzi. — To wywracanie oczami? Widzę to u ciebie niemal codziennie.
— Po prostu zastanawiam się jakim cudem jestem z nią spokrewniona, a przy tobie dlaczego w ogóle się z tobą zadaje.
— No nie wiem, bo nas kochasz? — Thomas wyszczerzył się szeroko, a potem przewiesił rękę przez moje ramię. — Po za tym wiesz…. Gdyby nie my to twoje życie byłoby nudne.
— Może coś w tym jest — skinęłam głową, wtulając się w jego ramię. — Cieszę się, że tutaj jesteś.
— Ja też — pocałował mnie w policzek. Posadził mnie na kanapie, a sam usiadł obok. — Mam coś dla ciebie — Thomas wyciągnął z kieszeni spodni małe, brązowe pudełeczko. Zmarszczyłam brwi, ale poczułam dziwne podekscytowanie na samą myśl, że coś mi kupił. — Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Blondyn podał mi opakowanie, a ja z bijącym sercem je otworzyłam. Nie miałam pojęcia czego się spodziewać, ale zamarłam na chwilę, kiedy ujrzałam prezent od Thomasa. W pudełeczku znajdywał się cieniutki, srebrny łańcuszek z zawieszką w kształcie serca, które było wyłożone małymi diamencikami. Kiedy wzięłam biżuterię do ręki, zauważyłam, że tylko po jednej stronie była ozdobiona. Na tylnej części zawieszki było wyryte małym, ale czytelnym pismem G+T. To było urocze. Łzy naleciały mi do oczu ze wzruszenia. Wiedziałam, że wszystkie prezenty urodzinowe będą wspaniałe, ale ten na zawsze będzie najpiękniejszym.
— To jest… Piękne — wyjąkałam, spoglądając na niego zauroczona. Boże, jak ja go kochałam! — Dziękuje, ale naprawdę nie trzeba było.
— Mówiłem, że sprawię ci niespodziankę w ten dzień — Sangster wziął w swoje ręce łańcuszek, a potem zrobił ruch ręką. — Odwróć się to ci go założę.
Skinęłam głową. Uniosłam włosy do góry, a po chwili poczułam jak zimny metal dotyka moją skórę. Thomas przejechał palcami po moim karku, sprawiając, że ten nieznany skurcz w moim brzuchu powrócił. Nie zajęło mi długo czasu, by dojść do tego, co to było.
Pożądanie. I to tak mocne, że pragnęłam tylko o tym żeby dotykał mojego ciała i całował.
— Jest dla ciebie idealny.
Thomas pocałował mnie w szyję, ale szybko się ode mnie odsunął, gdy usłyszeliśmy głośne chrząknięcie za sobą. Widząc Adama i Magdę, którzy stali w progu i przyglądali się nam, poczułam jak cała się rumienię. Nie było to nowością, jednak widok zdecydowanie zażenowanego sytuacją Thomasa zapamiętam na długo. Na jego policzkach pojawiły się delikatne, różowe plamy, a ja sama zaśmiałam się rozbawiona całą sytuacją.


Tydzień później byłam w drodze do Londynu.
Nie miałam pojęcia jak ten czas szybko zleciał. Wydawało mi się, że wczoraj po raz pierwszy spotkałam Sangstera i dopiero zaczynałam swoją przygodę w Nottingham. Tymczasem byłam już tutaj dwa miesiące, a do mojego wylotu zostały równe cztery tygodnie. Dwadzieścia osiem dni, które minął szybciej niż bym chciała.
— O czym myślisz, Gabby? — usłyszałam obok siebie i poczułam delikatny dotyk na mojej ręce. Thomas złączył nasze dłonie, posyłając mi delikatny uśmiech. — Chyba nie martwisz się zbytnio przyjazdem do mojego, rodzinnego domu, co? Moja rodzina jest wspaniała i z pewnością pokochają cię tak samo jak ja.
— Wiem, wiem. Mówiłeś mi o tym już nie raz, więc zdążyłam już w to uwierzyć — nie do końca, bo nadal obawiałam się spotkania z jego bliskimi. Nie chciałam się ośmieszyć, a przede wszystkim nie miałam zamiaru udawać kogoś zupełnie innego niż jestem. — Po prostu….. — westchnęłam ciężko, zastanawiając się, czy powinnam rozmawiać z nim o moim powrocie do Polski. — Nie zauważyłam, kiedy ten czas tak szybko zleciał. Za cztery tygodnie wracam do domu, Thomas — spojrzałam na niego, ale blondyn patrzył przed siebie na drogę, jednak poczułam jak ścisnął mnie mocniej za rękę. — Co z nami wtedy będzie?
To było pytanie, które dręczyło mnie od urodzin. Nie chciałam, by kilka zdjęć, kilka rzeczy ( w tym przepiękny łańcuszek, który teraz wisiał na mojej szyi ) i chwil, były jedynymi wspomnieniami z tego, co nas łączyło. To nie był przelotny romans. Wakacyjne związki kończyły się po tygodniu, dwóch i wiele wskazywało na to, że i to może skończyć się podobnie. Nie mogłam na to pozwolić. Za bardzo zależało mi na Thomasie, by po prostu pokierować się tym samym schematem, co wszyscy inni zakochani.
— Nie myśl o tym teraz, Gabriela — zwrócił się do mnie pełnym imieniem po raz drugi. Poprzednim razem zrobił to, kiedy starał się wytłumaczyć, że przy nim nic mi się nie stanie. Teraz robił to, by odegnać ode mnie nieprzyjemne myśli.
— W końcu nauczyłeś się jak brzmi moje pełne imię? — zażartowałam, starając się rozluźnić atmosferę. Nie uważałam, by jakoś specjalnie mi to wyszło, ale uśmiechnęłam się, kiedy Thomas zaczął się śmiać.
— Ja zawsze wiedziałem jakie jest twoje pełne imię — posłał mi krótkie spojrzenie. — Po prostu Gabriela zawsze brzmi, tak strasznie poważnie. Dla mnie zawsze będziesz Gabby. Ewentualnie mała, bo to też do ciebie pasuje.
— Opowiesz mi jeszcze raz o swojej rodzinie? — poprosiłam. Thomas westchnął bezgłośnie, skręcił w jakąś nieznaną mi drogę, a potem zaczął mówić.
***
W Londynie byliśmy przed południem. Wystarczyło, że tylko wjechaliśmy do miasta to wiedziałam, że to zdecydowanie różni się od Nottingham. Londyn był pełen życia. Na chodnikach można było spotkać osoby każdej narodowości, a w niektórych przechodnich bez problemu udało mi się rozróżnić Polaków, do których serdecznie machałam ręką. Reakcje były różne – niektórzy robili to samo, a inni posyłali mi spojrzenie, które mówiło, że urwałam się z choinki. Może coś w tym było, jednak wystarczyło bym ujrzała Big Bena, a potem przejeżdżała obok Tower Bridge i London Eye, by przestać o tym myśleć. Thomas uśmiechał się pod nosem na moje zachowanie, ale z pewnością musiałam zrobić wszystko, by pokazał mi to miasto! I najważniejsze: za wszelką cenę musiałam udać się do Muzeum Harry’ego Potter’a i Muzeum Figur Woskowych Madame Tussauds. Liczyłam na to, że Tommy nie będzie niczym specjalnie zajęty oprócz tą premierą, więc byłam pewna, że pokaże mi wszystko to, co najważniejsze. A nawet jeśli to przecież sama sobie mogę poradzić. Wezmę mapę do plecaka i przysięgam, że tym razem się nie zgubię!
Thomas wjechał na parking, a kiedy wyszłam z samochodu stanęłam przed śnieżnobiałym domem szeregowym z czarnym, zdobionym ogrodzeniem dookoła. Wzdłuż ścieżki prowadzącej do drzwi ustawiono małe, zielone drzewka w ciemnych doniczkach. Podobnie było z pojemnikami na kwiaty przy oknach na dwóch, pierwszych piętrach, ale zamiast samych drzewek posadzono w nich kilka rodzajów roślin, z których rozróżniłam róże, tulipany i bratki. Taaaa, nie byłam dobra w te klocki.
— Podoba ci się? — spojrzałam na Thomasa, który stanął obok mnie. Na ziemi stały nasze małe bagaże, a ja poczułam okropny ścisk w żołądku. Zaraz miałam poznać jego rodziców i stresowałam się jak cholera. — Nie denerwuj się. Oni cię nie zjedzą.
— A skąd wiesz?
— Nie są kanibalami — zaśmiał się, tak jakby powiedział coś naprawdę śmiesznego. Wywróciłam oczami. To wcale nie było śmieszne. — Och, daj spokój, Gabby. Weź się w garść i idziemy. Już na nas czekają.
Sangster podniósł nasze walizki i ruszył kamienną ścieżką w stronę wejścia. Spojrzałam w niebo, szukając jakiegokolwiek wyjścia z tej patowej sytuacji, ale jedyne, co mogłam zrobić to ruszyć za swoim chłopakiem. Thomas posłał mi ten swój uroczy uśmiech, a potem zadzwonił dzwonkiem do drzwi.
Kilka kolejnych chwil pamiętam jak przez mgłę. Wiem, że stresowałam się gorzej niż, gdy szłam na najważniejszy egzamin w życiu i kiedy sprawdzałam listę przyjętych na Politechnikę. Tommy szczerzył się jak głupi do sera i trzymał mnie za rękę, tak jakby od tego zależało nasze życie. Delikatnie drgnął, kiedy oboje usłyszeliśmy zbliżające się kroki. Ha! Sangster, mam cię. Ty też się cykorzysz. Drzwi otworzyły się na oścież, a w nich stanęła blond włosa kobieta z przyjaznym uśmiechem na twarzy. Od razu rozpoznałam, że była to jego matka. Thomas był jej wierną, męską kopią.
— Thomas! — zawołała wesoło, a potem uściskała i wycałowała swojego syna. — Jak dobrze, że już jesteś.
— Ciebie też dobrze widzieć, mamo — odezwał się Thomas. Kobieta odsunęła się od niego, a potem spojrzała na mnie. Poczułam jak wszystkie moje wnętrzności podchodzą mi do gardła i niemal byłam pewna, że zaraz zwymiotuję. — Mamo, opowiadałem ci o Gabby — zaczął, wskazując na mnie wolną ręką. — To jest właśnie Gabriela Adamczyk.
Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami. Znowu mnie zaskakujesz, Tommy. Nie sądziłam, że Sangster nauczy się tak dobrze wymawiać moje nazwisko. Może nie było, aż tak trudne w porównaniu do innych, w którym znajdywało się jakieś „ż”, „ź”, „ś”, czy jakieś podobne litery. Tak, czy siak byłam pozytywnie zaskoczona, a Thomas jeszcze bardziej zyskał w moich oczach.
— Gabby to jest moja mama — przedstawił nas sobie, a ja tylko przez chwilę zastanawiałam się, co mam zrobić. Uśmiechnęłam się najlepiej jak potrafiłam, wytarłam swoje przepocone ręce w kieszeniach bluzy, a potem wyciągnęłam dłoń w stronę kobiety.
— Dzień dobry, pani Sangster — zaczęłam, a kobieta uścisnęła moją dłoń bez wahania. — Jak już Thomas wspominał, jestem Gabriela Adamczyk i bardzo miło mi panią poznać. Tommy dużo o pani opowiadał.
— Mam nadzieję, że tylko w samych superlatywach — zażartowała. Thomas wywrócił oczami, a ja skinęłam natychmiast głową. — Nie stójcie, tak na dworze. Zaraz będzie padać! — blond włosa kobieta przywołała nas ręką do środka i zrobiła miejsce byśmy mogli wejść do przedpokoju. — Thomas, nie zapomnij o bagażach. Macie szczęście, bo zaraz będę podawać obiad.
— Mama jest genialną kucharką — wyjaśnił blondyn, a kobieta machnęła lekceważąco ręką, odwracając się do nas z uśmiechem.
— Nie zaprzeczę — powiedziała rozbawiona. Spędziłam z tą kobietą jakieś… pięć minut? Tyle wystarczyło bym doskonale wiedziała, że Thomas odziedziczył po niej nie tylko wygląd, ale i charakter. — Jak się ma tak wybrednych głodomorów to trzeba kombinować w najróżniejszy sposób.
— Wiesz, że ani Ava ani tata nie podarowaliby ci tego, co przed chwilą powiedziałaś? — Thomas zwrócił się do swojej matki, jednak ta zaśmiała się rozbawiona.
— Wiem — zgodziła się. — Ale przecież nikt mnie nie zdradzi, prawda?
Tommy westchnął, a ja natychmiast pokiwałam głową widząc spojrzenie pani Sangster skierowane na mnie. 

***
Cześć misiaczki!
Jak widać mamy nowy rozdział, co prawda z tygodniowym opóźnieniem, ale jest. Jestem w szoku, bo przez wakacje starałam się nadpisać tyle rozdziałów ile to tylko możliwe. Dzisiaj patrzę, że wrzucam już 23, a napisanych, ale nie poprawionych rozdziałów, które czekają na publikację zostało mi z jakiś 5, 6? I co najdziwniejsze to, że właśnie tam jestem jeszcze bliżej zakończenia tego opowiadania niż kiedykolwiek bym o tym myślała. 
Ale, co u Was słychać? Jak mijają kolejne tygodnie nauki? Albo jakie wrażenie mają osoby, które po raz pierwszy pojawiły się na studiach? Ja sama miałam dzisiaj pierwszy wykład i jakoś trudno jest mi się przerzucić z tego, co znałam w szkole średniej. Wierzę, jednak, że początki dla każdego zawsze takie są, więc wspieram wszystkich blogerów, którzy tak jak ja zaczęli studia. W kupie raźniej!
Trochę zasmuciła mnie ostatnia frekwencja na blogu ;c Podejrzewam, że ma to związek z tym, że każdy ma swoje życie, szkołę, pracę i nie przesiaduje na Bloggerze godzinami, ale miło, by mi było gdybyście komentowali kolejne rozdziały. Dla kogoś to poświęcenie dwóch, czy trzech minut, by wytknąć mi wszystkie błędy, a dla mnie niezła motywacja, by coś poprawić, czy w ogóle kontynuować to opowiadanie. 
Pozdrawiam i ściskam, 
Wasza Elliaze.

10 komentarzy:

  1. Hej, hej!
    Rozdział jest jak zwykle cudny, ale ty chyba o tym wiesz. Zastanawia mnie czy przypadkiem blond włosa nie pisze się razem.
    Przepraszam, że tak krótko, ale znowu jestem chora i kompletnie nie mam siły na coś bardziej kreatywnego.
    Pozdrawiam
    Kot

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocie, zdrowiej szybko!
      W ogóle dzięki, że mimo choroby czytasz i komentujesz Our Destiny. Ale to chyba teraz taki okres - normalnie wszyscy chorują.
      CO do tego blond włosa - właśnie sama się nad tym zastanawiam i różne źródła pokazują mi inaczej xD Także nie pomogło mi buszowanie po internecie w tej sprawie.
      Trzymaj się, Kocie!
      Ściskam mocno <3

      Usuń
    2. Hej, hej!
      Nominowałam cię do Liebster Blog Award!
      Pytania znajdziesz tutaj: http://ostatniamysl.blogspot.com/2016/10/lba-5-6-7.html
      Pozdrawiam
      Kot

      Usuń
  2. Hejka ! <3
    Bardzo się cieszę, że pojawił się nowy rozdział. Miło było go przeczytać na przerwie pomiędzy zajeciami :)
    Thomas, ty wiesz co kobiety lubią najbardziej! :D sama uwielbiam biżuterię i tylko pozazdrościć Gabby tak uroczego prezentu :)
    Jak czytam,że do końca jej pobytu pozostały 4 tygodnie to aż smutno mi się robi. Bardzo boję się zakończenia, ale wiem,ze mnie nie zawiedziesz i będzie mi się podobało bez względu na to czy będzie happy end czy też nie.
    Ja już jestem po pierwszym tygodniu wykładów i konserwatoriów . Jest mi trudno się przerzucić na ten tryb i ciągle się zastanawiam czy to na pewno jest dla mnie.. Ale ehhh co będzie to będzie;D
    Pozdrawiam moooocno, buziaki! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Cieszę się, że Ci się podoba. Okazuje się, że jednak nie umiem długo wytrzymać bez OD, więc musiałam jak najszybciej wrzucić kolejny rozdział.
      W takim razie, Alex mamy coś wspólnego - też kocham biżuterię i najchętniej cały czas bym ją nosiła. A jeszcze dostać taki prezent od faceta, ahhh <3
      Szczerze powiedziawszy to mam jakiś koncept na zakończenie, ale to wyjdzie w praniu jak to się w końcu skończy. Trzeba czekać i się okaże.
      Co do studiów to po tym pierwszym tygodniu sama się zastanawiam, co ja tam robię. Jeszcze zostałam starostą roku i nie wiem o co kaman, ale głowa do góry i będzie, co będzie. Trzeba tylko myśleć pozytywnie.
      Całuje! :*

      Usuń
  3. Cześć kochana. <3
    Nawet nie wiem, co mam napisać. Rozdział jak zwykle cudowny. Nie dziwię się, że Gabby czuła sie, jak księżniczka. Dobrze że Thomas tak o nią dba i nieprzestaje rozpieszczać. Zasłużyła! Są cudowni, oboje, tak po prostu. :)
    Kurcze szkoda, że Gabby został tylko miesiąc do odjazdu. Jestem ciekawa, jak to się skończy, a jednocześnie nie chce, żeby się kończyło. :D
    Nie jestem fanką szczęśliwych zakończeń, także w którą stronę by to nie poszło, nie będę zawiedziona.
    Pozdrawiam serdecznie i tradycyjnie ściskam mocno. ;)
    W wolnej chwili zapraszam do mnie, również niedawno pojawił się nowy rozdział. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Newtie <3
      No dla mnie Gabby i Tommy to taka para idealna <3 Uwielbiam ich *.*
      NO mi tak samo, bo nie mam pojęcia, kiedy to wszystko minęło. DO końca opowiadania zostało naprawdę niewiele i już nie mogę sobie pomyśleć, że mogłabym się z nim rozstać.
      Co do zakończeń to ja chyba lubię tako słodko-gorzkie. Trochę szczęścia, ale też trochę smutku i chyba właśnie takie to moje zakończenie będzie. Ale to chyba wyjdzie jeszcze w praniu ;)
      Dzięki Newtie i całuję <3

      Usuń
  4. Hejo :3 bardzo inspirujący masz cytat w opisie dotyczący książki. A co do twojego opowiadania to jest bardzo lekkie i przyjemnie się je czyta, chociaż zrobiłam sobie spory spojler jestem zadowolona :3. Życzenia od znajomych i rodzinki są słodkie, ale lepsze wydają się od Batma...znaczy ukochanego. Czekam na nexta :3.
    Ps. Po dlugiej prserwie wracam do pisania :) jeszcze się nie znamy, więc zaczęcam zo zaglądnięcia do mnie. Historię zaczynam od nowa.
    batgirlpisze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Cieszę się, że Ci się podoba!Hmmm, może faktycznie masz rację, co do tego, że jest lekkie - tworzę je na rozluźnienie dla siebie i dla innych. Nie pisze trudnym językiem, bo sama nie przepadam za czytaniem książek, gdzie muszę się zastanowić, co w ogóle czytam.
      Dziękuję za miłe słowo i zapraszam do dalszego czytania i komentowania!
      Pozdrawiam!
      PS. Z pewnością zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)

      Usuń
  5. Hej, zapraszam na land-of-grafic po odbiór zamówionego szablonu. Znajdziesz go w poście nr 1927-1930, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Szablon