31 lipca 2020

37

Muzyka

Tydzień później, w ostatni dzień roku, usłyszałam pukanie do drzwi. Sam ten fakt zbytnio mnie nie zaskoczył, bo nie raz odbierałam pocztę (kiedy wiedziałam, że ma przyjść) lub któryś z sąsiadów potrzebował coś od mojej mamy, jednak to zawsze ona pierwsza była przy drzwiach. Tego dnia nie mogłam się zamknąć w swoim pokoju, bo znajdywałam się sama w mieszkaniu. Mama pracowała do południa, Janek nie zapowiadał się na żadne odwiedziny, a Magda i Adam kilka dni temu wrócili do Nottingham. W rozweselonych i szczęśliwych humorach, czego bardzo im zazdrościłam. Też chciałam być, tak szczęśliwa jak oni we dwoje.

Z początku chciałam zignorować tajemniczego przybysza. Siedziałam nad notatkami z uczelni i starałam się cokolwiek z nich zrozumieć, jednak wszystko mnie rozpraszało, a pukanie tylko się nasilało. W końcu zdenerwowana rzuciłam notatki na łóżku, a potem szybko przeszłam całe mieszkanie i otworzyłam mocno drzwi z zamiarem nakrzyczenia na tajemniczego gościa.

Jednak, kiedy stanęłam przed niespodziewanym przybyszem zamarłam w miejscu i nie byłam w stanie cokolwiek powiedzieć. W swoich najśmielszych snach nie spodziewałam się tego, że zobaczę Sangstera stojącego w progu mojego mieszkania.

— Cześć, Gabby — powiedział uśmiechając się szeroko, tak jakby nigdy nic. — Wpuścisz mnie, czy mam zakolegować się z tym o to tutaj korytarzem?

Ciągle w szoku, otworzyłam szerzej drzwi, tak by Thomas mógł przejść. Niemal od razu wyczułam zapach jego perfum, dokładnie taki sam jaki pamiętałam. Przez chwilę zapomniałam o wszystkim. Chciałam od razu rzucić mu się w ramiona i znów poczuć jego pocałunki na moim ciele. Potem jednak przyszło opamiętanie i chęć dowiedzenia się czemu, tak nagle przyjechał bez żadnej informacji skoro przez ostatni miesiąc praktycznie się do mnie nie odzywał. Nie napisał nawet jednego, głupiego sms’a. Nie wspomnę już o życzenia świątecznych, kiedy to najbardziej mnie zabolało.

— Co ty tutaj robisz, Thomas? — zapytałam, starając się brzmieć na spokojną i wyluzowaną. Podejrzewałam, że nie wyszło mi to najlepiej. Nie chciałam mu pokazać tego jak zaczęłam się stresować jego obecnością, bo dokładnie tydzień temu poprzysięgłam sobie, że porozmawiam z nim na poważnie, kiedy będę miała do tego okazję. Ta okazja nadarzała się właśnie w tym momencie, jednak nie spodziewałam się przeprowadzić jej na żywo w cztery oczy.

— Przyjechałem się z tobą zobaczyć — wyjaśnił, podchodzą do mnie. Złapał mnie za ręce, a ja poczułam jak przez całe moje ciało przechodził znajomy dreszcz. Ostatnimi czasy zapomniałam o tym jak reagowałam na jego dotyk. Może i mogłam podjąć decyzję, która z pewnością miała zaboleć, ale moje ciało samo mnie zdradzało. Każdy milimetr pragnął Thomasa od momentu, w którym pojawił się w moim życiu. Sangster pochylił się nade mną, a kiedy mnie pocałował wszystko wróciło ze zdwojoną mocną.

Jak mogłam z nim zerwać skoro jeden pocałunek potrafił wywołać u mnie, tak skrajne emocje? Już lepszy był związek na odległość i świadomość, że w trakcie każdego spotkania on jest tylko mój, a ja jestem jego niż fakt, że w ogóle do siebie nie należeliśmy. Bez większego namysłu odwzajemniłam pocałunek, przybliżając się do niego najbliżej jak to było tylko możliwe. Tęskniłam za jego dotykiem, zapachem i obecnością. A teraz miałam go na wyciągnięcie ręki i nie mogłam z tego zrezygnować.

— Czemu nic mi nie powiedziałeś? — zapytałam, chociaż jednocześnie nasuwało mi się drugie pytanie. Czemu się do mnie nie odzywałeś?

— Chciałem ci zrobić niespodziankę, Gabby — uśmiechnął się. Nie wypuszczał mnie ze swoich ramion, a ja czerpałam z tej chwili jak najwięcej. Był tutaj ze mną, znów mogłam czuć go pod swoimi palcami. Tylko to się liczyło. — Mam nadzieję, że mi się udało?

— Tak — spojrzałam mu w oczy. — Ale czemu się tak długo nie odzywałeś? Zastanawiałam się, czy coś ci się nie stało.

— Przepraszam cię bardzo, mała — powiedział ze skruchą, łapiąc moją twarz w swoje dłonie. — Ostatni miesiąc był naprawdę dla mnie ciężki, a nie chcę ci zawracać tym głowy teraz, kiedy jestem tutaj tylko jeden dzień. Niestety jutro popołudniu mam samolot do Nowego Jorku.

— Opłacało ci się przyjeżdżać tylko na jeden dzień? — nie ukrywałam tego, że widocznie posmutniałam. Przyjechał, ale tak naprawdę okazywało się, że już zaraz znów miało go nie być. Czy potrafiłam to znieść? Czy byłam w stanie żyć ze świadomością, że za każdym razem mieliśmy widzieć się tylko kilka godzin?

Nie. Po za tym to nie tak wyobrażałam sobie jakikolwiek związek. Nawet te na odległość.

— Musiałem się z tobą zobaczyć, Adams — oznajmił, a potem znów mnie pocałował. Jego ręce szybko znalazły się pod moją bluzką, a ja zdołałam zapomnieć o całym otaczającym mnie świecie. Jednak nie miłe uczucie tego, że to nie ma sensu powróciło i pomimo starań nie udało mi się go odepchnąć na drugi plan.

— Kiedy przyleciałeś do Polski? — zapytałam szczerze zaciekawiona. Pociągnęłam go w stronę salony, a potem oboje usiedliśmy na kanapie. Przerzuciłam swoje nogi przez jego uda, a on natychmiast zaczął mnie po nich głaskać.

— Nad samym ranem — odpowiedział szczerze. — Ale zdążyłem jeszcze zahaczyć o hotel i wynająć pokój na jedną noc. Jutro o 12 muszę być na lotnisku.

— Nie możesz zostać jeden dzień dłużej? Jutro Nowy Rok — zauważyłam, chociaż przeczuwałam, że to nie ma żadnego związku. To tak jak praca kelnerki, gdzie pracujesz przez cały rok bez ustawowego wolnego na święta, czy weekendy. Dlatego też zrezygnowałam w tym roku z pracy dorywczej w trakcie studiów. Moje stypendium na razie starczało i mi i mamie, także nie narzekałam. — Mogłabym pokazać ci moje miasto albo poszlibyśmy gdzieś wieczorem z okazji Sylwestra.

— Chciałbym, Gabby — westchnął ciężko. — Ale nie mogę. Twoja propozycja jest tak kusząca, że gdyby nie kontrakt, który mnie obowiązuje to już dawno bym do ciebie przyjechał i został, tak długo jak się da.

— Rozumiem — skinęłam głową. Nie zgadzałam się z tym i denerwowałam się, bo nie mogłam nic z tym zrobić. — Po prostu wydałeś multum kasy na bilety ze Stanów do Polski i z powrotem, więc oczekiwałam spędzić z tobą trochę więcej czasu, a nie tylko kilka godzin.

— To wykorzystajmy najlepiej to, co mamy, mała.

— Co proponujesz?

— Twój pomysł z wycieczką po twoim mieście to nadal aktualny? — zapytał, a ja od razu skinęłam głową. Poznań był moim rodzinnym miastem, więc nie mogłam mu nie pokazać przynajmniej kilku ulubionych miejsc. — Super, a wieczór spędzimy w moim pokoju w hotelu, co ty na to? Zjemy jakąś kolację, a o północy wypijemy szampana.

— Myślę, że taki pomysł jest idealny, panie Sangster — powiedziałam wesoło i już po chwili czułam usta blondyna na swoich wargach.

Znów byłam szczęśliwa, jednak wiedziałam, że trwało to tylko krótko. Dlatego już wtedy podjęła prawdopodobnie najdojrzalszą decyzję w moim życiu. Nie mogłam trwać w czymś, co w tym momencie łączyło mnie z Thomasem. Nie byłam w stanie cierpieć przez dłuższy okres z powodu braku jakiejkolwiek wiadomości od chłopaka, a potem cieszyć się jak szalona na jego widok, by znów się załamywać z powodu braku jego obecności w moim życiu.

Może on umiał się do czegoś takiego przyzwyczaić.

Ja nie umiałam.

***

Nowy Rok nastał szybciej niż mogłabym się spodziewać. Cały wczorajszy dzień spędziłam z Thomasem na oprowadzaniu go po mieście, a wieczorem zamknęliśmy się w jego hotelowym pokoju. Przyznam szczerze, że przez cały ten czas miałam dużo wątpliwości, czy to, co chcę zrobić jest dobrą decyzją. Jednak za każdym razem, kiedy przypominałam sobie o tym, że miałam go dla siebie tylko przez kilka godzin, dochodziłam do wniosku, że muszę tak zrobić. By cierpieć raz, a nie tysiąc razy. Potrzebowałam tylko dobrej chwili, ale nie umiałam jej znaleźć, zwłaszcza wtedy, kiedy widziałam tak szczęśliwego Thomasa. Zaczęłam się nienawidzić za to, czego jeszcze nawet nie zrobiłam.

Obudziłam się o świecie i słysząc spokojny oddech Thomasa chciałam natychmiast go obudzić. Powiedzieć mu o wszystkim i prosić, by odwiódł mnie od tego pomysłu. Nie zrobiła tego. Przez dłuższą chwilę przyglądałam mu się jak spał – wyglądał wtedy jak małe, niewinne dziecko. Odgarnęłam mu delikatnie włosy z czoła, a potem westchnęłam bezgłośnie. Nic nie mogłam poradzić na to, że zakochałam się w Sangsterze. Najwidoczniej takie było moje przeznaczenie i akceptowałam je. Tylko nie sądziłam, że to wszystko potrwa tak krótko. Przecież doskonale pamiętałam naszą rozmowę z lotniska. Obydwoje wiązaliśmy ze sobą wspólną przyszłość, a ja postanowiłam to teraz wszystko zniszczyć.

Ściągnęłam jego rękę z mojej talii, a potem odłożyłam ją na materac, tak by go nie obudzić. Wstałam najciszej jak potrafiłam i wzrokiem przeczesałam całe pomieszczenie w poszukiwaniu swoich ubrań. Uśmiechnęłam się, bo wczorajszy dzień był naprawdę wspaniały i chciałam go tak zapamiętać. Tak samo jak wszystko inne, co spotkało mnie przy boku Thomasa.

Ubrałam się, a potem usiadłam przy biurku, na którym leżało kilka kartek i coś do pisania. Wzięłam długopis do ręki i przyłożyłam rękę do idealnie czystej, białej kartki. Co chwilę zerkałam na łóżko w obawie, że Thomas się zaraz obudzi, jednak nic na to nie wskazywało. Musiał być zmęczony wczorajszym dniem, a zmiana godzinowa też robiła swoje. Wyprostowałam się, a potem z mocno bijącym sercem zaczęłam pisać.

Kochany Thomas,

trochę to sztampowe, nie uważasz? Chyba zacznę inaczej…

Zrobiłam większy odstęp na kartce. Musiałam wziąć głęboki oddech, bo czułam jak łzy napływają mi do oczu. Jeśli działo się tak już na samym początku to nie chciałam wiedzieć, co będzie dalej.

Tommy,

to wszystko zaczęło się tak niewinnie. Nie sądziłam, że mój los się tak potoczy i Ty chyba też nie, prawda? Kiedy spotkałam Cię na swojej drodze po raz pierwszy, przez krótką chwilę miałam ochotę Ci wygarnąć zasady dobrego wychowania (no dobrze, więcej niż chwilę, ale znasz mnie). Potem spotkaliśmy się w klubie i to chyba tam to się wszystko zaczęło. Swoją drogą zawsze mnie zastanawiało to, czy faktycznie byłam tak pijana, że zapomniałam wziąć swojego telefonu, czy zrobiłeś to po prostu specjalnie?

Tak, czy siak –spowodowało to, to że w moim życiu wydarzyło się coś niespotykanego, pięknego. Myślałam, że nigdy nie będę miała do tego okazji, bo każdy facet, którego do tej pory spotykałam na swojej drodze nie był w żaden sposób zainteresowany mną, jednak stało się. Thomas, zakochałam się. Najgorsze, że zakochałam się w Tobie – ostatniej osobie, do której powinnam coś poczuć.

Pochodzimy z dwóch różnych światów. Wychowaliśmy się w dwóch różnych środowiskach. Żyjemy w dwóch różnych środowiskach. Czy tak dwie różne, a jednocześnie podobne do siebie osoby mają szansę na swoje długo i szczęśliwie?

Jeszcze kilka tygodniu temu byłam tego pewna. Zaślepiona miłością do Ciebie wierzyłam, że nic nie stoi na naszej przeszkodzie, że wspólnie wszystko pokonamy. Damy radę, będziemy szczęśliwi i spełnimy nasze wspaniałe plany, o których opowiadaliśmy sobie na lotnisku. Jednak czas pokazał, że to nie jest takie łatwe jak nam się wydawało. Wiedziałam, że związki na odległość są trudne i doskonale wiesz jakie jest moje nastawienie do nich, jednak każdego dnia starałam się wierzyć, że z nami będzie inaczej i będziemy wyjątkiem od reguły. Naprawdę, robiłam wszystko, ale…

Nie mogę tak dłużej. Oboje nie możemy.

Wszyscy mi powtarzają, że jestem odważną kobietą, ale mylą się. Jak mogę być odważna skoro boję się rzucić wszystko to, co mam tutaj w Polsce dla Ciebie, by móc z Tobą zamieszkać – nawet na końcu świata. Żyjemy w dwóch różnych światach, Thomas. Twój jest niesamowity i cieszę się, że chociaż przez chwilę mogłam go poznać. Natomiast mój?

Mój jest prosty, może trochę nudny i szary, ale mój. Żyję w nim od urodzenia, znam go bardzo dobrze, to tutaj mam prawie wszystko to, co najdroższe mojemu sercu. Gdybym porzuciła mój świat i zadomowiła się Twoim… Byłaby to niezaprzeczalna katastrofa. Równie dobrze mogłoby to być coś pięknego, ale ja boję się ryzyka. Nie umiem zaryzykować i nie wiem, czy kiedykolwiek będę potrafiła to zrobić.

Dlatego musimy to zakończyć. Wiem, że tak samo jak ja od samego początku uważałeś, że to jest najgłupsza rzecz w naszym życiu, że to bez sensu. Może nie przyznawałeś się do tego lub spychałeś takie myśli gdzieś głęboko, ale zdołałam cię już poznać Thomas. Wiesz, że mówię prawdę i wiesz doskonale, że nasza kłótnia u Ciebie w domu była spowodowana właśnie tym. Moją chwilą słabości, w której zawładnęły mną myśli, że nasz związek nie miał sensu.

Myliłam się. Nasz związek ma sens, przynajmniej dla mnie. Jesteś pierwszym mężczyzną, którego pokochałam. Moim pierwszym chłopakiem, który zobaczył mnie całą i najbardziej na świecie pragnęłabym tego, byś był tym ostatnim. Ale nie możemy ciągnąć dalej czegoś, co nie ma prawa istnieć.

Kocham cię całym swoim sercem i mogę tylko błagać o to byś mnie za to nie znienawidził, ale muszę to zrobić. Musimy skończyć to w tym momencie, kiedy ból nie jest jeszcze, aż tak przeraźliwy. Wiem, że łamię Ci serce – robię to też sobie, jednak nie widzę innego wyjścia.

Proszę Cię tylko o jedno. Po tym wszystkim wspominaj mnie z uśmiechem, dobrze? Miej na uwadze tylko nasze szczęśliwe chwile, których było naprawdę wiele. Ja będę o nich pamiętać. Każdego dnia mojego życia.

Przeznaczenie spowodowało to, że się spotkaliśmy i przeżyliśmy wspaniałe chwile. Kto wie… Może to nie koniec? Może, któregoś dnia nasze przeznaczenia znów każe nam stanąć na swojej drodze?

Bardzo bym tego chciała. Spotkać Cię jeszcze raz i przekonać się o tym, że jesteś szczęśliwy. Beze mnie. Może wtedy będę miała tą odwagę, której brak mi teraz.

Na Zawsze Twoja,

Gabby.

Zgięłam kartkę na pół, a potem położyłam ją opartą o lampkę nocną na szafce przy łóżku. Tuż obok postawiłam wisiorek, który od niego dostałam. Miałam wrażenie, że minęły godziny od momentu, w którym zaczęłam pisać. Okazywało się, że minęło tylko kilkanaście minut, a ja zdołałam się rozkleić do tego stopnia, że kilka łez skapnęło na list, rozmazując delikatnie tusz. Pocałowałam Thomasa w czoło i przez kilka sekund przyglądałam się jego spokojnej twarzy. Uśmiechał się, co oznaczało, że śniło mu się coś dobrego.

— Kocham cię, Thomas — szepnęłam, a potem złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. — Zawsze.

Odsunęłam się od łóżka. Wzięłam swoją torebkę i kurtkę, a potem ruszyłam do drzwi. Z dłonią na klamce, odwróciłam się do tyłu i ostatni raz spojrzałam na Thomasa. Ile razy widziałam coś takiego w filmach? Jedna z osób ucieka w środku nocy lub nad ranem, by nie spotkać się ze swoim partnerem, bo boi się konfrontacji. Nigdy nie sądziłam, że ja będę należeć do tego grona.

Nacisnęłam klamkę, a następnie opuściłam hotelowy pokój najciszej jak to było możliwe. Zamykając za sobą drzwi, zamykałam prawdopodobnie najpiękniejszy rozdział w moim życiu.

Już nic nie mogło być takie samo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon