27 września 2016

22


Droga do mieszkania Thomasa była najdłuższą w całym moim życiu. Jadąc taksówką miałam tyle pytań, które bałam się zadać. Nie pomagała cisza, która między nami panowała. Nie podobało mi się to, że Thomas nie chciał jechać do szpitala. Przecież każdy normalny, by tak zrobił! Jego obrażenia wyglądały na poważne, a on sobie to po prostu bagatelizował. Miałam ochotę wrzeszczeć, a potem uderzyć go porządnie w łeb za to, że tak lekkomyślnie postępuje. Powinien pojechać do szpitala nawet chociażby po to żeby dostać coś przeciwbólowego, bo dałabym sobie rękę uciąć, że był cały obolały.
Wysiedliśmy z taksówki i tak samo jak wcześniej chwyciłam go pod ramię. Stróż nocny stojący niedaleko drzwi posłał nam zdziwione spojrzenie, ale nie zdążył nic powiedzieć, bo już prowadziłam nas do winy.
— Gdzie masz apteczkę? — zapytałam, kiedy posadziłam go w łazience w jego mieszkaniu i zaczęłam przeszukiwać wszystkie szafki po kolei.
— Na górze po prawej — odpowiedział szybko, a ja skinęłam tylko głową. Otworzyłam wskazaną półkę, a potem sięgnęłam po biały, nieduży pojemniczek. Z nerwów upuściłam apteczkę do zlewu, ale szybko wzięłam się w garść. Przejrzałam zawartość, a potem wzięłam do ręki wacik i następnie namoczyłam go wodą utlenioną.
— Będzie piec — ostrzegłam blondyna i wzięłam się za przemywanie jego ran na twarzy, dopiero kiedy skinął mi głową. Starałam się być jak najbardziej delikatna w tym, co robiłam, ale mimo wszystko Thomas syknął z bólu. Spojrzałam na niego z troską. — Przepraszam, nie chciałam….
— Nic się nie dzieje, Gabby — posłał mi nie wyraźny uśmiech, a ja wróciłam do przemywania jego rany. Wyrzuciłam wacik do kosza i założyłam opatrunek na jego łuk brwiowy. Nadal uważałam, że robił źle, że nie chciał pójść do szpitala, by odpowiednio się nim zajęli, ale miałam zamiar w jakiś sposób przekonać go, by przynajmniej poszedł się przebadać, czy na pewno nic poważnego mu nie dolega. — Skąd się na tym znasz, co?
— W szkole miałam naukę pierwszej pomocy — Thomas zmarszczył czoło, tak jakby coś takiego było dla niego nowością. Wiedziałam, że poziom edukacyjny w Anglii znacznie się różnił od tego, który znałam w Polsce, ale uważałam, że nauka pierwszej pomocy jest naprawdę przydatna. Nigdy nie wiesz, co ci się może przytrafić, a tak możesz przynajmniej spróbować uratować komuś życie jeśli wiesz, co trzeba zrobić. Moim zdaniem takie lekcje powinny być obowiązkowe. — Skończyłam — powiedziałam, odkładając apteczkę na bok. — Nadal uważam, że powinieneś się przebadać. Nie wiadomo, czy nie doznałeś jakiś wewnętrznych obrażeń, a w tym nie umiem ci pomóc.
— Nie pójdę do żadnego lekarza – oburzył się natychmiast, a ja miałam ochotę tupnąć nogą.
— Zachowujesz się jak dziecko, Thomas — powiedziałam podpierając ręce na biodrach. — Tamten facet nieźle cię poturbował, a ty nawet nie chcesz się przebadać! Nie rozumiesz, że coś mogło ci się stać?
— Ale nic mi nie jest – blondyn podniósł się i podpierając się ściany, skierował się w stronę swojej sypialni. Boże, czy Ty to widzisz? Szybko ruszyłam za chłopakiem. — Czuję się wspaniale. Potrzebuję się tylko położyć.
— Jesteś nieodpowiedzialny, Thomas! — warknęłam za jego plecami. — Czy ty w ogóle przejmujesz się tym, że ktoś się o ciebie martwi? Masz pojęcie jak się czułam, kiedy tamten powalił cię na podłogę? — żadnej reakcji z jego strony. Zacisnęłam mocno pięści, a potem złapałam go za ramię i kazałam mu odwrócić się w moją stronę. Blondyn posłał mi niezbyt przyjemne spojrzenie.
— Co? — odezwał się nie uprzejmie. — Co chcesz usłyszeć, Gabby?
— Nie wiem! Ale mógłbyś chociaż raz się kogoś posłuchać i zrobić to, co się do ciebie mówi — odrzuciłam włosy na ramiona, bo te niespodziewanie zaczęły żyć swoim życiem. Byłam wściekła. Ba! Wściekła to za mało powiedziane. Nie rozumiałam zachowania Thomasa. Tak samo jak nie rozumiałam słyszalnej pretensji w jego głosie, tak jakby to wszystko było moją winą. — Masz pójść do lekarza, rozumiesz?
— Nie będziesz mi rozkazywać — podszedł w moją stronę, a w jego oczach zobaczyłam dziwny, nieznajomy do tej pory błysk. Przestałam panować nad sobą. Emocje wzięły nade mną górę, bo nie byłam w stanie znieść jego zachowania.
— Właśnie, że będę, bo cię kocham, Sangster! — zawołałam w pełni świadoma tego, co przed chwilą wyjawiłam. Czemu to zrobiłam? Nie wiedziałam. Czułam, jednak, że muszę to w końcu zrobić. Miałam wrażenie, że po tych słowach jakiś ciężar spadł mi z serca, a ja mogłam spokojnie odetchnąć. To męczyło mnie od dłuższego czasu, więc kiedy w końcu powiedziałam na głos te magiczne słowa, zdałam sobie sprawę z tego, że przecież w żaden sposób nie byłam w stanie przewidzieć reakcji Thomasa. W jednej chwili do mojej głowy napłynęło wiele wątpliwości i od razu zaczęłam żałować tego, co przed chwilą miało miejsce.
Thomas uniósł na mnie swój wzrok. W jego oczach nie dojrzałam tego niebezpiecznego błysku, co ostatnio, ale i tak nie mogłam odczytać tego, co teraz mogło mu chodzić po głowie. Sangster, jednak zareagował w sposób, który sprawił, że moje serce zabiło szybciej.  Blondyn chwycił mnie w swoje ramiona, podniósł do góry i zaczął okręcać nas wokół własnej osi. Zaśmiałam się cicho, ale przypomniałam sobie o tym, że przecież on nie powinien się tak zachowywać, bo to mogło jeszcze bardziej pogorszyć jego stan. Sangster postawił mnie na ziemi tuż przed sobą, a potem złączył nasze usta w długim i namiętnym pocałunku.
— Też cię kocham, Gabriela — wyszeptał, po raz pierwszy zwracając się do mnie bez skracania mojego imienia. — Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę, że powiedziałaś to, co już od dawna we mnie siedziało.
— We mnie też — uśmiechnęłam się, głaszcząc go po policzku. Thomas trzymał swoje ręce na moich biodrach i był tak blisko mnie, że byłam w stanie wyczuć każdy jego prężący się mięsień. — Ale, Tommy?
— Co jest?
— Musisz pójść do lekarza — zaczęłam niepewnie. Nie chciałam przerywać, tak pięknej chwili, ale wiedziałam, że to może być idealna okazja do tego, by go przekonać. — Zrozum, że się o ciebie martwię. Nie chcę żeby coś ci się stało.
— Dobrze — westchnął w końcu, opierając swoje czoło o moje. — Pojadę jutro do szpitala i się przebadam. Może być?
— Jak najbardziej — oznajmiłam i w nagrodę pocałowałam go krótko. — Chodź, pomogę ci się położyć.
Thomas nie protestował. Opierał się na mnie do momentu, w którym nie doszliśmy do jego łóżka, a potem pomogłam mu na nim usiąść. Chciałam zrobić to samo, ale blondyn złapał mnie za rękę i pociągnął mnie do siebie, tak, że oboje leżeliśmy na łóżku. Nie widziałam w tym nic złego, zwłaszcza, że w jego ramionach czułam się naprawdę bezpiecznie.
— Thomas? — uniosłam głowę do góry, starając się spojrzeć w jego oczy. Przez cały ten czas leżałam obok niego, wtulając się w jego bok i przejeżdżając palcami po jego zakrytej klatce piersiowej. — Czemu to zrobiłeś?
— Czemu co, zrobiłem? — podciągnął moją bluzkę delikatnie do góry, a ja westchnęłam cicho, kiedy poczułam jego zimne palce na mojej rozgrzanej skórze.
— Czemu pobiłeś się z tamtym facetem? Przecież w końcu, by się odczepił.
— Nie podobał mi się od początku — zaczął, widocznie się spinając. Na szczęście, byłam kobietą, tak? Miałyśmy to chyba gdzieś zakodowane, bo kiedy tylko poczuł mój dotyk widocznie się rozluźnił. — Kiedy zobaczyłem, że cię zaczepił wiedziałem, że to nie mogło skończyć się dobrze. Po za tym zobaczyłem twój wzrok, Gabby. Byłaś przerażona, tak samo jak ja tym, że może coś ci się stać. Nie pozwolę, by ktokolwiek mógł cię skrzywdzić.
— Dziękuję, Tommy — pocałowałam go w policzek, a potem ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej. — Dziękuję za wszystko, Tommy
Przymknęłam oczy i nie zaobserwowałam momentu, w którym po prostu zasnęłam. Jedyne czego byłam pewna to fakt, że teraz nic nie mogło mi się stać. Byłam bezpieczna jak nigdy wcześniej.


Weekend minął.
Nastał poniedziałek, a to oznaczało tylko wylot Anastazji z Nottingham. Cieszyłam się, że mogłam spędzić z nią ten weekend. Ana zawsze doskonale mnie rozumiała i wystarczyło jej na mnie spojrzeń, by wiedzieć, co jest nie tak. Tak samo było w momencie, kiedy wróciłam z samego rana od Thomasa. Ana wiedziała, co się stało.
Teraz jednak nie mogłam uwierzyć, że razem z nią stałam na lotnisku i żegnałam się z moją najlepszą przyjaciółką.
— Będę za tobą tęsknić — wyznałam szczerze. Może to wydawało się głupie, ale czułam się tak jakbym nie wiedziała, kiedy znowu się zobaczymy. Gaba, przecież zobaczysz ją już w październiku na rozpoczęciu zajęć! Zamrugałam szybko powiekami, bo poczułam zbierające się łzy w oczach. Czemu?
— Nie przesadzaj, Gabby — Ana szturchnęła mnie ramieniem. — Przecież zobaczymy się za niedługo, nie? Po za tym wiesz istnieje coś takiego jak skype i telefon.
— Wiem, wiem — przytaknęłam głową. To jednak nie powstrzymało mnie przed tym, by objąć Anastazję i mocno ją do siebie przytulić. — Daj mi znać jak dolecisz, dobrze?
— Odezwę się zaraz, kiedy wysiądę z samolotu. Nie musisz się o to martwić.
— Tak, pewnie tak — westchnęłam bezgłośnie. Nie chciałam żeby wylatywała. Z nią zawsze czułam się jakoś pewniej, nawet wtedy kiedy nie byłyśmy w stanie spotkać się przez dłuższy czas.
— Nie daj się nikomu, Gaba – szatynka objęła mnie ramieniem i posłała wesoły uśmiech. — Jesteś najlepsza i oczarujesz wszystkich na tej premierze. Myśl pozytywnie!
— Myślisz, że będzie dobrze?
— Na pewno — moja przyjaciółka pocałowała mnie w policzek.
— Pasażerowie lotu A256 proszeni są o udanie się do bramki numer 3 — z głośników odezwał się jakiś kobiecy głos, a ja spojrzałam na Wojciechowską ze smutkiem.
— To mój lot — powiedziała, tak samo przygnębiona, jednak nie dawała po sobie tego poznać. Przytuliła mnie ostatni raz i nie puszczała mnie do momentu, w którym nie usłyszałyśmy ponownego wezwania na pokład. — Trzymaj się, Gabi. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze.
Skinęłam głową. Odprowadziłam Anastazję wzrokiem do bramki. Moja przyjaciółka odwróciła się i pomachała mi z uśmiechem, a potem zniknęła mi z oczu. Westchnęłam ciężko. Dalsze czekanie nie miało sensu, więc spojrzałam ostatni raz na miejsce, w którym jeszcze chwilę temu stała Ana, a potem pokierowałam się do głównego wyjścia z lotniska.
Nie miałam kompletnie pojęcia, co ze sobą zrobić, ale wiedziałam, że muszę się z kimś spotkać. Teraz. Zaraz.
***
Zapukałam do mieszkania Thomasa i zagryzłam wargi w oczekiwaniu, aż ktoś mi otworzy. Czułam jakąś dziwną pustkę po wylocie Any. Spędziłam z nią naprawdę wspaniały weekend, ale to tylko przypomniało mi o tym jak ważna była dla mnie ta dziewczyna. Anastazja była jak siostra. Kochałam ją równie mocno, co Magdę lub Janka. Nie wyobrażałam sobie żeby cokolwiek się jej przydarzyło. Powiedziałabym, że wcześniej miałam kilkoro przyjaciół, jednak dopiero, kiedy poznałam Anę, zrozumiałam, że to ona jest moją prawdziwą przyjaciółką. Mogłam jej powiedzieć wszystko bez obaw, że cokolwiek komuś powie. Zresztą ona nawet nie byłaby do tego zdolna. Anastazja nie wybaczyłaby sobie, gdyby wyznała jakiś mój sekret nieodpowiedniej osobie.
— Gabby? – ujrzałam przed sobą Thomasa i pierwsze, co zrobiłam to wtuliłam się niego mocno. Potrzebowałam czyjejś bliskości w tym momencie. Potrzebowałam właśnie jego. Chłopak był przez chwilę zaskoczony tym, że się pojawiłam i tak od razu go przytuliłam, ale objął mnie w pasie i przyciągnął blisko do siebie. — Wszystko w porządku, mała? — chwycił moją twarz w swoje dłonie, nie spuszczając ze mnie swojego czujnego wzroku.
— Ana wyleciała z Nottingham — westchnęłam ciężko. — Już za nią tęsknię.
— Przecież za niedługo się z nią zobaczysz — zaczął mnie pocieszać, łapiąc moją twarz w swoje dłonie i ciągnąc ją nieco do góry, tak bym mogła spojrzeć w jego oczy. — Te tygodnie minął szybciej niż sądzisz. Nawet się nie obejrzysz, a znowu zobaczysz się ze swoją przyjaciółką.
— Właśnie chodzi o to, że nie chcę by ten czas tak szybko leciał, bo to oznacza, że będę musiała wrócić do Polski.
Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem. Uwielbiałam swój kraj, który był niezwykle piękny. W Polsce było tyle wspaniałych miejsc, a że lubiłam podróżować to połowę z nich zdążyłam już odkryć. Polska to był mój dom i zawsze, gdy z niego wyjeżdżałam, tak jak było to w przypadku mojej podróży do Francji, Węgier, czy Hiszpanii wiedziałam, że wcześniej czy później zatęsknię. Wylatując kilka tygodni temu na wakacje, uważałam tak samo. Ile się zmieniło w moim życiu, że po krótkim czasie w ogóle nie chciałam tam wracać?
— Boisz się rozstania?
— Nie rozmawiajmy na razie o tym — powiedziałam natychmiast. Stanęłam na palcach, a potem wpiłam się w jego słodkie, malinowe usta. Oplotłam go rękami na szyi, by nie upaść i poczułam jak łapie mnie w pasie. Miałam wrażenie, że coś się zmieniło. W powietrzu czułam to samo napięcie, które towarzyszyło mi wtedy, gdy zobaczyłam go tamtego dnia, kiedy poszliśmy do restauracji. Coś ścisnęło mnie za żołądek. Nie umiałam określić, co to było, ale przysunęłam się jeszcze bliżej do niego.
Nie wiedziałam, co się działo, ale Thomas popchnął mnie na ścianę, oderwał się od moich ust i zjechał pocałunkami na moją szyję. Jęknęłam cicho, kiedy przegryzł płatek mojego ucha. Podwinął moją bluzkę do góry i powoli przejeżdżał palcami po odkrytej skórze. Dreszcze, które przebiegły po całym moim ciele jeszcze nigdy nie były, tak silne jak w tym momencie.
Blondyn przeniósł swoje dłonie na moje pośladki, a potem podsadził mnie do góry, a ja objęłam go nogami w pasie. Wyprostował się na moment i spojrzał mi w oczy. Zauważyłam jakiś błysk w jego tęczówkach, ale to było zdecydowanie coś innego niż do tej pory. W niczym nie przypominało to jego spojrzenia pełnego troski i miłości, które widziałam za każdym razem, gdy na mnie spoglądał. Nie przypominało to również tamtego spojrzenia, kiedy próbowałam go przekonać, by poszedł do lekarza. Wzrok, w którym wpatrywał się we mnie w tej chwili był zupełnie inny, ale nadal mogłam dostrzec ogrom miłości, którą mnie darzył. To mnie olśniło. Można było mówić różne rzeczy, ale oczy zawsze zdradzały prawdę. Sangster mnie kochał i tylko to się liczyło.
Pocałowałam go z uczuciem i nie zastanawiając się nad tym, co robię skierowałam ręce do guzików jego koszuli i powoli zaczęłam je rozpinać. Nie byłam pewna tego, czy jestem gotowa na tak odważny krok, ale czułam, że to był odpowiedni moment. Chyba.
Wszystko działo się dosyć szybko, bo w jednym momencie staliśmy w przedpokoju i całowaliśmy się, a w drugim leżałam na Thomasie w jego sypialni w samej bieliźnie. Blondyn błądził palcami po moim ciele, a mnie samą przeszywały dreszcze na każdy jego dotyk. Całował mnie jak jeszcze nigdy do tej pory i w żaden sposób nie byłam bierna w tym wszystkim. Sama starałam się, by odczuwał z tego jakąś radość. Fakt, że byłam w tym, tak bardzo niedoświadczona nie pomagał, bo nie wiedziałam, co mogłam zrobić, by jeszcze bardziej go zadowolić. Skutkowało to tym, że krążyłam palcami po jego klatce piersiowej i delikatnie ocierałam się o jego krocze. Wszystko było w porządku – za wyjątkiem mojej psychiki, która podpowiadała mi, że mogłam zrobić dla niego o wiele więcej – do momentu, w którym poczułam jak palce Thomasa zmierzały do zapięcia mojego stanika. Momentalnie zamarłam i niemal natychmiast się od niego odsunęłam. Ten gest sprawił, że zdałam sobie sprawę z tego, co chciałam zrobić. Przypomniał mi również o tym, że jeszcze nie byłam na to gotowa. Jeszcze nie teraz. 
— Co jest, Gabby? — zapytał Tommy, zachrypniętym głosem. Poczułam wielką gulę w gardle, bo jednocześnie zdałam sobie sprawę z tego, że działałam na niego w sposób, o którym nawet nie śniłabym marzyć.
— Jaaa… — zaczęłam, nie wiedząc co powiedzieć. Jąkałam się i czułam jak robię się czerwona na twarzy. — Musze iść do toalety — nie czekając na jego reakcje, zeskoczyłam z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki, po drodze zgarniając spodnie, w których nadal znajdywał się mój telefon. Zanim zamknęłam się w pomieszczeniu, zauważyłam zdziwione i rozbawione spojrzenie Thomasa skierowane w moją stronę.
Wzięłam kilka głębokich oddechów i opłukałam twarz zimną wodą, ale to wcale nie pomogło opanować moich emocji. Nie wiedziałam, co mam robić. Z jednej strony naprawdę tego pragnęłam, ale z drugiej cholernie się tego bałam. Zagryzłam mocno wargi do tego stopnia, że poczułam metaliczny posmak krwi na moich ustach. Usiadłam na brzegu wanny, a potem wybrałam numer do Any z nadzieją, że ta odbierze.
— Jestem w mieszkaniu Thomasa i siedzę w jego łazience w samej bieliźnie zastanawiając się, czy mam uprawiać z nim seks — wyszeptałam szybko, kiedy usłyszałam dźwięk odebranego połączenia. Nie miałam pojęcia czemu dzwoniłam do niej w takiej sprawie. Jedynym racjonalnym wyjaśnieniem było to, że zwariowałam. — Co mam robić, Ana?
— Wiesz, że nie jestem w stanie ci doradzić w tej sprawie – westchnęłam ciężko. Doskonale to wiedziałam. Ana nie powiedziała mi nic nowego. W takim razie dlaczego odważyłam się do niej zadzwonić? — Normalnie powiedziałabym ci, że nie powinnaś marnować okazji, ale to wszystko zależy od ciebie, Gabi. Zadaj sobie jedno, podstawowe pytanie. Czy jesteś gotowa?
Tak było pierwsza rzecz, która przeszła mi przez myśl. Wiedziałam jak reaguję na dotyk Thomasa. W jego towarzystwie nie zachowywałam się normalnie. Wystarczyło, by przejechał palcami po mojej ręce, a ja czułam dreszcze przechodzące przez moje ciało. To było coś niesamowitego. Przypomniałam sobie również tamten wieczór w restauracji. Wtedy po raz pierwszy odkryłam to jak sam jego widok na mnie działał! Powinnam być gotowa na każdy kolejny krok, ale….
Nie byłam.
 Za każdym razem, gdy myślałam o tym, co mogłoby się zaraz wydarzyć do mojej głowy docierał tylko jeden obraz: widok, w którym mój ojciec zostawia moją matkę. Było to tak mocne wspomnienie, że nie byłam w stanie się go pozbyć. I to mnie hamowało przed wszystkim, bo po prostu nie chciałam zostać….
Zraniona.
— Dzięki, Ana — powiedziałam szybko do telefonu, a potem rozłączyłam się i postawiłam urządzenie na szafce. Nie wiedziałam jak mam mu to powiedzieć, ale w tym wszystkim prostota była najważniejsza. Przynajmniej, tak mi się wydawało.
 Zaczesałam włosy do tyłu i wyszłam z łazienki. Byłam pewna, że w pokoju zastanę widok nieco podenerwowanego i zniecierpliwionego Thomasa, jednak to co zobaczyłam kompletnie mnie zaskoczyło. Sangster leżał w łóżku z rękami pod głową, przykryty do połowy jasnym pledem. Miał zamknięte oczy, a jego klatka piersiowa unosiła się w równomiernym tempie. Wyglądało na to, że spał, a ja w tym wszystkim nie byłam w stanie powstrzymać się przed delikatnym uśmiechem. W trakcie snu wyglądał jeszcze przystojniej niż wydawało mi się to na co dzień. Jego blond włosy opadały mu na czoło i same prosiły się o to, by je odgarnąć. Mięśnie na jego ramionach były napięte, ale nie wyglądało na to, by śniło mu się coś złego. Wręcz przeciwnie, bo kiedy odwrócił się w moją stronę zobaczyłam błogi uśmiech na jego twarzy.
Najciszej jak potrafiłam podeszłam do łóżka, a potem ułożyłam się obok niego. Nie chciałam go obudzić, więc po prostu leżałam jak najbliżej Thomasa, kiedy ten niespodziewanie złapał mnie w pasie. Przyciągnął do siebie, obejmując mnie swoimi umięśnionymi ramionami na wysokości mojej talii, a potem zatopił twarz w moich, ciemnych włosach – tak bardzo różniących się od tych na jego głowie.
— Nie musimy się z niczym spieszyć, Gabby — wymruczał, nie otwierając oczu, a ja po raz kolejny zastanawiałam się nad tym jak dobrze potrafił mnie rozgryźć. — Nie będziemy nic robić na siłę. Nie skrzywdzę cię, Gabriela. Nigdy tego nie zrobię. Obiecuję.
Nie odpowiedziałam. Wtuliłam się mocniej w jego klatkę piersiową i sama zamknęłam oczy.
Nikt nie musiał przekonywać mnie w tym, że Thomas mówi prawdę. Wiedziałam o tym doskonale i byłam pewna, że dotrzyma tej obietnicy.
Kto jak nie on, byłby w stanie obronić mnie przed wszystkimi przeciwnościami losu?

***
Cześć!
Krótka informacja na koniec. Kończy się wrzesień, a w związku z tym zaraz będzie październik, a ja zaczynam studia i podejrzewam, że notki nie będą pojawiały się, tak często jak do tej pory. 
Jak tylko wyłapaliście jakieś błędy to nie obawiajcie się napisać - rozdział był sprawdzany, ale mogło mi coś umknąć. 
Trzymajcie się kochani i do napisania!
Elliaze.

4 komentarze:

  1. Hej
    Rozdział podoba mi się pod każdym względem! Zaczynając od krótkiej sprzeczki, która zakończyła się wyznaniem miłości,aaaa uwielbiam takie coś, serio <3
    Też mi było trochę smutno, że Ana wyjeżdża, ale mam nadzieję,że jeszcze tutaj się pojawi :)
    No i ta scena Thomasa i Gabby, myslałam już, że to zrobią. :D całe szczęście zachowała resztki rozsądku, za co normalnie ją podziwiam, że przy takim chłopaku jakim jest Thomas potrafi jeszcze racjonalnie pomyśleć. dobrze, że nie zrobiła czegoś co później mogłaby żałować. a Thomas musi uzbroić się w cierpliwość :D
    ehhh, doskonale rozumiem, nie mogę uwierzyć, że za tydzień o tej porze będę już siedzieć na zajęciach :( ale i tak będę z niecierpliwością czekać na kolejne rozdziały <3
    buziaki! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, Aleks!
      Jak zawsze cieszę się, że rozdział Ci się podobał. Ja sama mam do niego pewien sentyment, bo myślałam już o nim i o tej scenie już gdzieś przy 15 rozdziale, więc tak jakby było to zaplanowane.
      Ana jest genialna prawda? Też będę za nią tęsknić, bo na razie pojawi się tylko przelotnie - w jakiejś rozmowie przez skype'a itp. Ale mam już na nią pewien plan, więc czekaj cierpliwie.
      Co do ostatniej sceny to ja też jestem w szoku, że się powstrzymała, ale gdyby było inaczej to by nie była sobą.
      A co do studiów.... W ogóle nie czuję się przyszłą studentką. I chyba jestem trochę przerażona tym, co mnie czeka, ale wiem, że zawsze będziemy mogły się sobie wyżalić, bo jesteśmy w tej samej sytuacji <3
      I ostatnie info xd Co do rozdziałów to raczej nie będzie tak źle. Liczę na to, że będę miała czas, by wrzucać jeden w tygodniu, bo jeśli tak będzie to zakończę całe OD przed końcem roku :D
      Całuję! :*

      Usuń
  2. Dzień dobry, kocham Cię!
    1. Zawsze się zastanawiam jak bohaterki zagryzają wargę, że aż czują krew. Wiele razy tak próbowałam (przyznam się, że nawet teraz też..) i nic się nie dzieje! Boże, co wy robicie z własnymi ustami. DD:
    2. Myślałam, że źle skończy się mini "kłótnia" Thomasa z Gabby, ale UFFF, JEST DOBRZE. I tak trzymać!
    3..No i ta końcówka rozpierdziela mnie na kawałki, niczym młotek Miley Cyrus. Zabijesz mnie kiedyś tymi rozdziałami na samym końcu, naprawdę.
    Idziesz na studia, więc na sam start życzę powodzenia lub po prostu czegokolwiek, co ci będzie potrzebne przez ten czas. Będę czekać z niecierpliwością na rozdziały!
    Pozdrawiam i ściskam! :D
    Miłego dzionka. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Ciebie też! <3
      Chyba nie chcesz wiedzieć xd Ja raz tak miałam, że zagryzałam wargę do tego stopnia, że poczułam krew. Nie pytaj - nie wiem jak ja to zrobiłam, ale to chyba z nerwów było xd
      Nieee, nie mogłoby być niedobrze między Tommym i Gabby. To jeszcze nie ten etap xd
      Hahah, młotek Cyrus. Czemu mi to robisz? Chcesz żebym posikała się ze śmiechu jak czytam Twoje komentarze?
      Nie dziękuję! Myślę, że powodzenie wystarczy i żebym wytrzymała z nowymi ludźmi i profesorami. Tak o to by było genialne.
      Dziękuję, Frucia!
      Ściskam! :*

      Usuń

Szablon