21 sierpnia 2016

18

Sądziłam, że Thomas zabierze mnie po prostu do kina, kupimy popcorn i na spokojnie oglądniemy film. Właściwie tak było tylko, że seans był na świeżym powietrzu, a Thomas zabrał mnie do kina plenerowego. Byłam po raz pierwszy w takim miejscu, dlatego to było dla mnie zupełnie coś nowego, ale godnego uwagi. Siedzieliśmy z Thomasem na masce jego samochodu, oglądając jakiś stary, czarnobiały film i trzymając się za ręce.
Nie potrzebowałam nic więcej do szczęścia.
- Dziękuje, że mnie tutaj przyprowadziłeś – powiedziałam, kiedy powoli wyjeżdżaliśmy z parku gdzie umiejscowione było kino. Cieszyłam się z tego, że wcześniej nie jadłam żadnej kolacji, bo z pewnością nie pomieściłabym takiej ilości popcornu jaką zjadłam dzisiejszego wieczoru.
- Czyli, że ci się podobało – skinęłam głową i wyjrzałam przez okno samochodu. Nocą te ulice wydawały się tak spokojnie i ciche. To było kolejną rzeczą, która zaskakiwała mnie za każdym razem w Nottingham. W Poznaniu o tej porze i tak był ruch, a przynajmniej na osiedlu, na którym mieszkałam. Zawsze mnie to denerwowało. – Masz ochotę na herbatę?
- Z wielką chęcią –odpowiedziałam, a po chwili Thomas parkował przed jednym z bloków w centrum miasta. Zmarszczyłam brwi, bo rozumiałam, że on wcale nie chce mnie zabrać do żadnej knajpki. Po za tym podejrzewałam, że o tej porze już żadna nie była otwarta. – Gdzie mnie zabierasz?
- Chciałem ci pokazać gdzie się zatrzymuję, kiedy jestem w Nottingham, ale jeśli ci nie odpowiada…
- Nie, z chęcią zobaczę jak mieszkasz – blondyn uśmiechną się szeroko, a potem pocałował mnie szybko. Pomógł mi wysiąść z samochodu, złapał mnie za rękę, a potem pokierował w stronę wejścia do budynku. W korytarzu powitał się krótkim skinieniem głowy z nocnym stróżem, który z wesołym uśmiechem pożyczył nam dobrej nocy. Nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła tego samego.
Thomas nacisnął guzik przywołujący windę, a po chwili ta otworzyła się przed nami, tak że mogliśmy wejść do środka. Nie rozmawialiśmy, ale żadne z nas nie było w stanie powstrzymać się przed tym, by na siebie spojrzeć. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, czułam jak cała się rumienię. Jednak mimo tego nie byłam w stanie oderwać wzroku od jego pięknych, ciemnych tęczówek, z których starałam się wyczytać jak najwięcej. Nigdy nie byłam w tym dobra, ale byłam pewna, że tym razem w jego oczach widziałam coś na rodzaj uwielbienia, radości… i miłości? Nie miałam pojęcia, czy to ostatnie dobrze rozszyfrowałam, bo to uczucie było dla mnie kompletnie nowe, zresztą tak jak większość rzeczy, która działa się między mną, a Thomasem. Czułam jednak, że było to coś na co czekałam całe życie. Wiedziałam, że byłam w stanie zaufać mu, tak jak jeszcze nikomu. Może bałam się tego, że ten związek od samego początku jest skazany na porażkę i zdrowy rozsądek podpowiadał mi, że na jego miejscu powinien być jakiś normalny chłopak z mojej uczelni, ale nie oddałabym tego za nic w świecie.
Stojąc w tej windzie, nie spuszczając z niego wzroku i czując, że sam Thomas bacznie mnie obserwuje, rozumiałam, że to było coś wyjątkowego i niesamowitego. Coś o co powinno się walczyć do końca.
- Wiesz, że jesteś piękna? – wyszeptał cicho, tak jakby obawiał się tego, że ktoś może nas usłyszeć, albo co gorsza cały czar tej chwili mógłby prysnąć. – Nawet nie mam pojęcia, czy ty dokładnie zdajesz sobie sprawę.
- Ale mam ciebie – powiedziałam z uroczym uśmiechem. -  Wystarczy mi twoje słowo, a ci uwierzę.
Thomas pochylił się nade mną i pocałował mnie w czoło. To było miłe uczucie, bo mimo, że to były nasze początki to wiedziałam, że zależy mu na moim szczęściu oraz troszczył się o mnie,  nie oczekując nic w zamian.
Winda zatrzymała się na piątym piętrze, a potem blondyn zaprowadził mnie do mieszkania z numerem 54 i zaprosił do środka. Szczerze spodziewałam się wielkiego apartamentu godnego znanego aktora, ale tutaj po raz kolejny się zaskoczyłam. To było zwykłe mieszkanie w niczym nie różniące się od tego, w którym sama mieszkałam w moim, rodzinnym mieście. Od drzwi wejściowych ciągnął się krótki korytarz, który prowadził do centralnej części mieszkania, czyli do salonu połączonego z kuchnią. Na prawo widziałam drzwi, które były uchylone, a w moje oczy rzuciło się starannie poskładane łóżko. Nigdzie, jednak nie widziałam drzwi, które prowadziłyby do łazienki, wiec wnioskowałam, że znajduje się ona w sypialni. Jednak i tak z tego wszystkiego najbardziej zachwycił mnie wystrój. Prosto i minimalistycznie czyli coś kompletnie nie w moim stylu, ale w tym miejscu wyglądało naprawdę genialnie. Całość wystroju uzupełniał wielki regał z książkami tuż przy oknie, a po wszystkich ścianach były rozwieszone ramki ze zdjęciami albo z jakimiś dyplomami. Czułam się jak w domu, bo ściany w moim pokoju też były całe obklejone zdjęciami z bliskimi i ważniejszymi nagrodami, które udało mi się zdobyć przez te wszystkie lata.
- Mam nadzieję, że cię nie rozczarowałem? – Thomas podrapał się po głowie, przymykając oczy. Widziałam po nim, że bardzo zależało mu na tym, by mi się tutaj spodobało. Strasznie się tym przejmował, ale jak dla mnie nie było czym, bo od razu pokochałam to miejsce. – Nie jest to coś specjalnego i może czegoś innego się spodziewałaś, ale…
- Jest idealnie – szybko mu przerwałam, podchodząc do niego i po prostu się przytulając. Był strasznie chudy i gdybym nic o nim nie wiedziała to pomyślałabym, że jest anorektykiem. Tak przynajmniej wyglądał, ale wiedziałam, że to nie była prawda. Między innymi dlatego nachodziły mnie myśli, że to przecież jest bezsensu i że w ogóle do siebie nie pasujemy. Nigdy nie ukrywałam tego, że uwielbiam jedzenie i zbytnio nie przywiązywałam uwagi do tego jak postrzegają mnie inni. Nie byłam gruba, ale daleko mi było do ideału. Jednak już tyle razy próbowałam schudnąć, że za którymś stwierdziłam, że to kompletnie bezsensu, bo to i tak nic u mnie nie zmienia. Nauczyłam się kochać siebie taką jaka jestem i akceptowałam każdy fragment mojego ciała. To jednak nie zmieniało tego, że nie przepadałam za tą myślą, która wkradała się do mojej głowy za każdym razem, kiedy byłam blisko z Thomasem. Nie ma to jak być z chłopakiem, który jest od Ciebie dwa razy chudszy, a jest wyższy niż ty. – To co z tą herbatą?
- Masz idealne wyczucie, by zepsuć, tak romantyczną chwilę – Sangster zaśmiał się, ale posadził mnie przy stole i szybko pocałował. Dzięki temu, że salon był połączony z kuchnią to w żaden sposób nie musiałam siedzieć w samotności. Co prawda i tak nic nie mówiłam, ale przynajmniej mogłam przyglądać się Thomasowi jak przygotowuje dla nas ciepły napój. Niby nic zwykłego, jednak ja starałam się dokładnie zapamiętać każdą sekundę, którą razem dzieliliśmy. Dlatego takie obserwowanie go – nie ważne co robił – było dla mnie czymś naprawdę fascynującym. Mogłam wtedy dostrzec, że pomimo tego, że był cholernie chudy to widać było, że trenował, bo zarys mięśni ewidentnie odznaczał się na jego koszulce. Był przystojny i tyle wiedziałam w tej chwili.
- Herbata gotowa – Tommy postawił kubek z ciepłym napojem na stole, a potem sam usiadł obok mnie. – Wydajesz się czymś zamyślona? Coś cię niepokoi?
- Nie – pokręciłam głową. Nie wiedziałam skąd wiedział, że tak po prostu się zamyśliłam. Czy to było po mnie, aż tak bardzo widać, czy Thomas znał mnie już na tyle, by to wiedzieć? – Po prostu przyglądałam się temu jak robisz herbatę. Tylko tyle.
- Myślę, że nie ma nic ciekawego w tym jak robię herbatę – zaśmiał się krótko, a ja tylko posłałam mu uśmiech. Nawet nie miał pojęcia jak bardzo się mylił. – Mam nadzieję, że będzie ci smakować. To jedna z moich ulubionych. Niby zwykła czarna, ale ma delikatny, owocowy posmak. Jestem ciekaw jaki owoc ty poczujesz, bo za każdym razem, kiedy próbuję odszyfrować, co tam wrzucili to cały czas czuję zupełnie coś innego.
Zaciekawiona jego słowami, chwyciłam kubek w ręce i napiłam się herbaty. Była straszenie gorąca i praktycznie poparzyłam sobie cały język i podniebienie, ale jednocześnie doszłam do dwóch, ciekawych spostrzeżeń . Pierwsze było takie, że ta herbata była naprawdę cudowna i już teraz wiedziałam, że będę musiała zrobić sobie zapas, gdy będę wylatywać. Druga myśl, która się pojawiła to, to że faktycznie poczułam mieszankę jakiś owoców tropikalnych. Z pewnością czułam tam pomarańcze i mango, ale całej reszty nie umiałam zidentyfikować.
- To jest mieszanka owoców tropikalnych – odezwałam się po chwili, a Tommy spojrzał na mnie zaciekawiony. – Na pewno czuję pomarańczę i mango, ale co to reszty to nie jestem pewna. Tak, czy inaczej, bardzo mi smakuję. Dziękuję.
- Nie ma za co.
Ponownie tego dnia zamilkliśmy i każde z nas rozkoszowało się swoim napojem. Thomas siedział obok mnie i przez cały czas nie puszczał mojej ręki, tak jakby obawiał się tego, że gdy to zrobi to mu ucieknę. W tym momencie ostatnią rzeczą jaką chciałam zrobić to tak po prostu wyjść od niego. Spędziłam naprawdę wspaniale ten wieczór – tak jak każdy w jego towarzystwie – i chciałam żeby czas na chwilę się zatrzymał, a ta chwila trwała wiecznie. Jednak wiedziałam, że to niemożliwe, a ja na nieszczęście przypomniałam sobie o tamtym artykule, który wysłała mi Ana. Miałam ochotę przeklinać samą siebie, że myślę o tym akurat w takiej chwili.
- Tommy?
Blondyn spojrzał na mnie uważnie, dając mi znak, że mnie słucha.
- Nie przejmujesz się tym, że nasze zdjęcie pojawiło się na stronie plotkarskiej? – cholernie mnie to ciekawiło. Nie rozmawialiśmy o tym do tej pory, a wtedy w domu Thomas skutecznie sprawił bym o tym zapomniała. – To dla ciebie nie jest nic nowego, ale dla mnie i owszem.
- Boisz się tym jak twoi bliscy mogą na to zareagować? – skąd wiedział? Czy to było w ogóle możliwe, by tak dokładnie mnie poznał w tak krótkim czasie? Skinęłam niepewnie głową, a on odłożył kubek na stół i schował moje ręce w swoje. – Nie myślisz, że jeśli coś takiego przeczytają i cię rozpoznają to będą szczęśliwi? W sensie na tamtym zdjęciu widać, że świetnie się bawimy, a przede wszystkim to, że jesteś szczęśliwa.
- Tak, ale… - nawet nie wiedziałam jak mam mu wyjaśnić o co tak naprawdę tutaj chodziło. On był przyzwyczajony do tego, że o nim piszą w gazetach i Internecie. Ze mną było na odwrót. To była kolejna nowa rzecz dla mnie i nie miałam pojęcia jak mam sobie z tym poradzić.
- Słuchaj, Gabby – zaczął wzdychając bezgłośnie. – Nie mam zamiaru cię przed nikim ukrywać. W jakiś sposób zależy mi na tobie i ostatnią rzeczą jaką teraz chcę to spotykać się z tobą po kryjomu w obawie, że ktoś może nas zauważyć. Jesteś moją dziewczyną i chcę się tobą pochwalić przed wszystkimi.
Skinęłam głową. To dodawało mi trochę otuchy, ale i tak w głowie miałam tyle wątpliwości. Coś jednak mile drapało mnie w sercu na samą myśl, że Thomas chciał się ze mną pokazywać publicznie.
- W ogóle to chciałbym cię o coś zapytać.
- O co chodzi?
- Za miesiąc muszę pojechać do Londynu na kilka dni, bo muszę być obecny na jednej premierze filmu, a przy okazji spędzę trochę czasu z moją rodziną.
- To wspaniale – uśmiechnęłam się nie szczerze. Czemu czułam się tak jakby zaraz miała dostać w twarz? Niemal słyszałam jak mówił mi, że będzie musiał mnie zostawić samą w Nottingham, a ja przecież nie byłam dziewczyną, która zabroniłaby swojemu chłopakowi robić to, co kocham. Matko… Swojemu chłopakowi. Byłam w stanie się przyzwyczaić do tego jak to brzmiało. – Kiedy musisz wyjechać?
- Chyba źle mnie zrozumiałaś – zmarszczyłam brwi, bo Thomas znowu miał tą samą rozbawioną minę. – Chciałem się zapytać, czy nie pojechałabyś razem ze mną? Premiera filmu to same nudy, ale obiecałem przyjacielowi, że się tam pojawię i chcę cię zabrać ze sobą. Po za tym chciałbym żebyś poznała moją rodzinę.
Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami i przyglądałam mu się, tak jakby widziała go po raz pierwszy. Powtarzałam się, ale ostatnią rzeczą jaką bym się spodziewała to, to że zaprosi mnie do Londynu i powie, że chce mnie wziąć na premierę filmu, co było jednoznaczne z tym, że wszystkie gazety będą pisać o naszym wspólnym pojawieniu się na czerwonym dywanie. W tym momencie denerwowałam się chyba bardziej tym niż faktem, że chce przedstawić mnie swojej rodzinie. Od samego początku wiedziałam jaka będzie moja decyzja, ale z wrażenia nie byłam w stanie nic powiedzieć.
- Mam nadzieję, że twoja siostra się zgodzi bez żadnych problemów – kontynuował i dopiero jego słowa sprawiły, że przypomniałam sobie o tym, że taki wyjazd do Londynu zależał również od niej. Teoretycznie byłam pod jej opieką i gdyby coś mi się stało to nie wybaczyłaby sobie tego. – Gabby? Co o tym wszystkim sądzisz?
- Ja…. – wyjąkałam, zanim rzuciłam mu się na szyję z radości. Tak, czy siak miałam w planach zwiedzenie Londynu, ale nie sądziłam, że stanie się to w takich okolicznościach.- Z chęcią z tobą pojadę, ale Maggie musi się zgodzić.
- To załatwimy to jutro, co?

Nie odpowiedziałam. Po prostu pochyliłam się nad nim, a potem pocałowałam go najlepiej jak umiałam. 


Magda się zgodziła puścić mnie do Londynu tylko nie wiedziałam zbytnio kto bardziej ją przekonał. Ja mówiąc, że i tak miałam się wybrać do stolicy, by zobaczyć kilka miejsc, które obiecałam sobie odwiedzić w Anglii. Czy jednak udało się to bardziej Thomasowi, którego urok osobisty powaliłby każdego. Czy ostatecznie Adam, który siedział i przyglądał się naszej rozmowie, aż w końcu powiedział tylko jedno zdanie, ale zapamiętam je na długo.
- Maggie, daj spokój. Twoja siostra jest już pełnoletnia i da sobie radę. Po za tym widać, że obojgu zależy na tym wyjeździe.
Adam po raz pierwszy sprawił to, że się zarumieniłam. Tylko to nie było to uczucie, które towarzyszyło mi w momencie, kiedy powodował to Thomas. Tym razem byłam po prostu zażenowana jego słowami. Mimo wszystko wiedziałam, że to właśnie z Magdą pójdzie mi najłatwiej. Może to było głupie, ale czułam, że muszę powiedzieć prawdę mojej mamie i Jankowi. Chyba prędzej dostanę zawału jak wyjawię im, że mam chłopaka, którym jest Thomas Sangster – znany aktor, który skradł moje serce i w tym momencie chciał pojawić się ze mną na czerwonym dywanie.
Zawału nie dostałam, ale szczerze byłam tego bliska. Po rozmowie z moją mamą byłam bardziej wkurzona niż zadowolona z tego, że podzieliłam się tym sekretem z moją rodzicielką. Ta tylko zrobiła mi wyrzuty, że o wszystkim dowiaduje się ostatnia i nawet nie pomogły tłumaczenia, że to po prostu jakoś zleciało, a ja nie zwróciłam zbytnio na to uwagi. Wiem, że chciała jak najlepiej, ale zamiast mnie wspierać to wolała dać mi kazanie o tym, że wszystko przed nią ukrywam. No po prostu można oszaleć.
Natomiast pozytywnie zaskoczyła mnie reakcja Janka. Biorąc pod uwagę, że mój brat był zbyt opiekuńczy w stosunku do mnie – miało to związek z tym, że po odejściu ojca on czuł się w ten męski sposób za mnie odpowiedzialny – to naprawdę się cieszył. Jak to on żartował, że nie chce w najbliższym czasie zostać wujkiem, co spowodowało tylko tyle, że zaczęłam się śmiać, a potem żałowałam, że rozmawialiśmy przez skype’a, bo z chęcią uderzyłabym go w ramię. Nawet nie myślałam o tym, by między mną, a Thomasem mogłoby być coś takiego. W sensie działał na mnie jak cholera i gdybym miała okazję na pewno bardzo bym chciała żeby to on był moim pierwszym, ale czułam, że to może się po prostu nie wydarzyć. Nie byłam gotowa na taki krok i zastanawiałam się, czy kiedykolwiek będę.
- O czym myślisz, młoda? – Janek szybko wybudził mnie z moich, krótkich rozmyśleń. Wzruszyłam ramionami i posłałam mu wesoły uśmiech. Mój brat był ostatnią osobą, z którą rozmawiałabym o czymś takim.
- Po prostu się zamyśliłam. Nic takiego.
- Dobra, Gabi – Janek podrapał się po głowie. – Musze kończyć. Umówiłem się z Weroniką.
- Nic się nie dzieje, leć – powiedziałam wesoło. Weronika była dziewczyną mojego brata i spotykali się już jakiś czas. Trzymałam za nich kciuki, bo wiedziałam, że do siebie pasowali. I podziwiałam dziewczynę za to, że potrafiła, tak świetnie znosić humory mojego brata. – Pozdrów ją ode mnie.
- Nie ma sprawy. Baw się dobrze – mój brat pożegnał się ze mną, a potem rozłączyłam się. Było dosyć wcześnie, bo kilka minut po jedenastej i kompletnie nie miałam pojęcia, co ze sobą zrobić. Magda i Adam siedzieli w pracy, a pogoda też zbytnio nie dopisywała. Znowu padał deszcz i nie chciało mi się nigdzie wychodzić. Najchętniej zakopałabym się pod pościelą, ale wiedziałam, że jeśli teraz to zrobię to potem w ogóle nie wstanę. Jedyne, co jakoś mnie pocieszało to fakt, że dzisiaj, tak jak i wczoraj i jeszcze wcześniej miałam widzieć się z Thomasem. Miał do mnie wpaść, ale nie wiedziałam dokładnie o której i to mnie nieźle frustrowało.
- Po co ja w ogóle się tym wszystkim tak przejmuje, co? – zapytałam powietrze, bo przecież i tak nikt by mi nie odpowiedział, bo w całym domu byłam tylko ja. Wiedziałam, że rozmowa sama ze sobą to pierwszy objaw do schizofrenii, ale przynajmniej nie musiałam się przejmować tym, że ktoś mnie usłyszy.
Bo się zakochałaś.
- Jeszcze czego – zamknęłam laptopa i założyłam ręce na klatce piersiowej. – Wcale się nie zakochałam, bo to nie miałoby sensu. I byłoby kompletnie nie logiczne. I zupełnie nie w moim stylu.
A jednak to prawda.
Wywróciłam oczami, a potem schowałam twarz w dłonie. Wcale się nie zakochałam. Wcale się nie zakochałam w Thomasie Sangsterze. W ogóle mi na nim nie zależy.
Kłamiesz. Zależy ci na nim bardziej niż byś chciała.
Ten głos w mojej głowie był cholernie wkurzający. Co to niby miało być? Gadałam sama ze swoim głosem z głowie. Super, lepiej być nie mogło.
- Wiesz, że nie powinnaś siedzieć sama z otwartymi drzwiami? – uniosłam swój wzrok do góry i od razu zauważyłam Thomasa, który opierał się o moje drzwi. Na jego twarzy widniał ten uroczy uśmiech, od którego miękły mi nogi. Nie zastanawiałam się nad tym skąd on się tutaj wziął, po prostu podbiegłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona.
Dobrze, kłamałam. Zależało mi na nim. Cholernie mi zależało, ale zdecydowanie było jeszcze za wcześnie na wypowiedzenie tych magicznych słów.
***
- Co powiesz na to byśmy jutro poszli na koncert? – zapytał, odwracając głowę w moją stronę. Od momentu, w którym pojawił się w moim pokoju rozmawialiśmy i po prostu cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Nawet nie wiedziałam, w którym momencie położyliśmy się obok siebie na łóżku, a Thomas przez cały czas nie puszczał mojej ręki. – Znam jeden taki fajny i  niezbyt duży klub muzyczny. Myślę, że spodobałoby ci się.
- Raczej nie mogę powiedzieć nie, co?
- Zdecydowanie – Thomas zaśmiał się cicho, a potem pogłaskał mnie po policzku i pocałował mnie szybko. Chciał się ode mnie odsunąć, ale nie pozwoliłam mu na to i tym razem to ja złożyłam pocałunek na jego ustach. Był chyba tym trochę zaskoczony, ale tylko przez chwilę, bo potem sam przejął inicjatywę. Tommy delikatnie przejeżdżał palcami po moim odkrytym ramieniu, co tylko prowadziło do tego, że na mojej skórze pojawiły się dreszcze. Westchnęłam, kiedy bardzo powoli zaczął schodzić swoimi ustami na moją szyję zostawiając na niej kilka malinek. Przysięgam, że w tamtym momencie byłam w stanie oddać mu się tu i teraz, co było całkowicie sprzeczne z tym, co wcześniej myślałam. Thomas w każdej chwili mógł to wykorzystać, bo doskonale widział jak reagowałam na każdy jego dotyk. Jednak on tego nie zrobił, bo na koniec po prostu pocałował mnie w nos i zgarnął w swoje ramiona.
- Powiedz coś po polsku – poprosił, a ja zagryzłam dolną wargę, zastanawiając się, co takiego mogłabym do niego powiedzieć. – Coś prostego na razie. Żebym mógł to powtórzyć.
- Chcesz się uczyć mojego języka? – uniosłam się na ramionach i dałabym sobie rękę uciąć, że po raz pierwszy od początku naszej znajomości widziałam jak Thomas wywrócił oczami.
- Zadajesz za dużo pytań – blondyn przyciągnął mnie do siebie z powrotem. – Jak to będzie po polsku?
- Na pewno chcesz wiedzieć, Tommy? – chłopak tylko skinął głową. Mi nie pozostawało nic innego jak w końcu zwrócić się do niego po polsku. – Zadajesz za dużo pytań.
Mina jaką zobaczyłam na twarzy mojego chłopaka spowodowała to, że zaczęłam się śmiać i za żadne skarby nie byłam w stanie się uspokoić. Thomas jednocześnie był zaciekawiony i przerażony, a to wszystko sprowadzało się do takiego prostego i wszystkim znanemu. WHAT THE HELL?
- Taaak, śmiej się ze mnie. Jest z czego – powiedział urażony, zakładając ręce na klatkę piersiową. To spowodowało tylko tyle, że jeszcze bardziej mnie rozśmieszył, ale jak tylko mogłam starałam się powstrzymać przed głośnym śmiechem. – Nadal to robisz, Gabby.
- Przepraszam, Tommy – wysapałam, całując go w policzek. Mimo tego nadal był nie ustępliwy, ale wiedziałam, że powoli mi przechodziło. Zwłaszcza, że w jego oczach widziałam te iskierki rozbawienia, które praktycznie cały czas widziałam, gdy tylko byłam w jego towarzystwie. – No, dobrze. Zrobię wszystko byś mi wybaczył.
- Mówisz, że wszystko? – zapytał, a ja już w tej chwili tego pożałowałam. – Całkiem kusząca propozycja, zwłaszcza, że mam kilka pomysłów.

- O ty…. – nie pozwolił mi dokończyć, bo złapał mnie za plecy i zmusił bym położyła się na nim, a potem pocałował mnie mocno i do utraty tchu. Tylko przez chwilę pomyślałam o tym, że wcześniej chciałam go udusić, bo teraz zdecydowanie wolałam się z nim całować niż popełniać na nim morderstwo. 


No cześć! Tak, wróciłam i wrzucam nowy rozdział.
Starałam się nadrobić każdy z Waszych blogów i chyba w końcu to mi się udało.
No nic. Dziękuję za każde miłe słowa, które od Was otrzymuje i pozostawiam do oceny ten, osiemnasty już rozdział.
Ściskam mocno!
Elliaze.

12 komentarzy:

  1. No hejo!
    Naprawdę świetny blog!
    Zakochałam się zarówno Tommym jak i Gabby. Gammy forever? Napewno! xD Kurczę, nie napiszę teraz dużo, bo rozpiszę się przy następnej notce, ale powiem jedno; dziękuję w swoim imieniu i wszystkich czytelników za tak wspaniałego bloga :)
    Całuję i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niusiek uwielbiam Cię za stworzenie nazwy dla tego pairingu! Sama kminiłam i kminiłam jak ich nazwać, ale na nic nie wpadłam. A Gammy brzmi genialnie!
      Nie napiszę, czy forever, czy nie, bo sama jeszcze nie mam pojęcia jak to opowiadanie się skończy! xd
      A ja dziękuję za Twoje odwiedziny i miłe słowa.
      Ściskam i całuję! <3

      Usuń
  2. OOO jaka miłą niespodzianka na dzisiejszy dzień <3 zauważyłam tylko jeden błąd ale to raczej literówka, chodzi mi o:
    "W korytarzu powitał się krótkim skinieniem głowy z nocnym stróżem, który z wesołym uśmiechem pożyczył nam dobrej nocy. " chyba miało być tam życzył hahah ^^
    Rozdział bardzo przyjemny, uroczy jestem ciekawa co się tam będzie działo w tym Londynie. Druga piosenka zdecydowanie mnie urzekła <333 o i przypominam ci o muzeum Harry'ego Potter'a! tego chyba najbardziej nie mogę się doczekać<3
    mam wrażenie, że już się wypaliłam z pisaniem komentarzy po wczorajszym haha
    życzę ci dużo dużo weny kochana!
    buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O faktycznie, masz rację ;) Dziękuję za wytknięcie tego błędu - pochwała, pochwałą, ale jakaś krytyka też musi być ;)
      Co do rozdziału to taki przejściowy - mam wrażenie, że ostatnio tylko takie piszę. Akcja dopiero się będzie rozkręcać, tak myślę przynajmniej.
      Dziękuję jeszcze raz za wszystko!
      Pozdrawiam i całuję! <3

      Usuń
  3. Wybacz, ale muszę być przez chwilę wredna:
    "Adam po raz pierwszy sprawił to, że się zarumieniłam." Chyba nie potrzebny jest wyraz "to".

    O.My.Cash.
    " - Wiesz, że jesteś piękna? – wyszeptał cicho, tak jakby obawiał się tego, że ktoś może nas usłyszeć, albo co gorsza cały czar tej chwili mógłby prysnąć. – Nawet nie mam pojęcia, czy ty dokładnie zdajesz sobie sprawę.
    - Ale mam ciebie – powiedziałam z uroczym uśmiechem. - Wystarczy mi twoje słowo, a ci uwierzę.
    Thomas pochylił się nade mną i pocałował mnie w czoło." Moja reakcja: "Ohhhhhh, jak uroczo!" *Bierze wcześniej przyszykowaną miskę i wypuszcza do niej wspaniałą tęczę*
    Pisz szybciutko następny rozdział bo nie mogę się doczekać! Tak w ogóle jak Tommy nadal będzie tak uroczy to założę fabrykę Skittlesów :D
    Pozdrawiam, wysyłam duuuuuuuuuużo weny i ściskam
    Koteł <3
    Ps: Zapraszam Cię na mojego drugiego bloga :)
    http://kotksiazkowyrecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kot jak zawsze czujny! Dzięki! Chociaż jak dla mnie obie wersje są poprawne, ale i tak dzięki wielkie za zwrócenie uwagi! <3
      To chyba możesz już ją zakładać, bo on raczej cały czas taki będzie xd Taki mały spoiler ;)
      Kolejny rozdział jest już napisany, ale czeka na to, aż znajdę chwilkę czasu, by uległ korekcie w moim wykonaniu. Tak jak zawsze pojawi się w przyszłym tygodniu ;)
      Dzięki Kocie za dobre słowa i całuję ;*

      Usuń
  4. Nowy rozdział meeega! <3 kurcze,Gabby szybko pozna jego bliskich w Londynie, ale będzie stres. Najlepsza para na świecie, uwielbiam ich :) czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny!pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybko, bo w sumie ich cały związek taki szybki - w końcu jakby nie patrzeć to raczej taka wakacyjna miłość, która może przerodzić się w coś głębszego (ale ciii, bo jeszcze sama nie wiem jak zakończyć ich historię xd)
      Dzięki Aleks i mocno Cię ściskam <3

      Usuń
  5. Jezu jakim prawem ten rozdział mi umknął. Mam ochotę się ukarać jak Zgredek, lub po prostu zrzucić całą winę na bloggera.
    Widzę, że nasza para doszła do etapu 'poznaj mą rodzinę'. ^^ Popłakałam się ze śmiechu przy momencie, w którym Gabby mówi po polsku. Mina Sangstera bezcenna. O Boże... :'D
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!<3 Życzę dużo weny i pomysłów!
    Pozdrawiam i życzę miłego dzionka:>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kogo jest wina jaj nie bloggera? :D
      Dziękuję za miłe słowa! Jak zawsze ciesze się z Twojego komentarza i z tego, że kolejny rozdział Ci się podoba. Prawda jest taka, że za nami już praktycznie połowa opowiadania, a im bliżej końca tym bardziej nie chcę się z nim rozstawać ;c
      Dzięki jeszcze raz i ściskam mocno! <3

      Usuń
  6. Nie czytam opowiadań z osobami istniejącymi naprawdę, ale i tak wpadłam, by trochę się tu rozejrzeć. Mam wrażenie, że trafiłam na jeden z tych cukierkowych rozdziałów.
    To może zacznę od błędów:
    - zgubiłaś trochę przecinków: jeśli "jak" nie występuje jako porównanie, to stawiamy przecinek - wprowadza on wtedy zdanie podrzędne - Patrzyłam, jak robił herbatę; gdzieś przed "żeby" Ci umknął; jeszcze w kilku miejscach, ale już nie pamiętam gdzie;
    - zdarza Ci się postawić przecinek, gdzie nie powinno go być;
    - http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/
    A co do treści...
    Zabrałam się tylko za jeden rozdział, więc niewiele mogę powiedzieć; nie wiem, jacy są bohaterowie itp. Czyta się dość przyjemnie (nie jestem fanką cukru w opowiadaniach) i szybko, nie trzeba się zatrzymywać, żeby zrozumieć sens zdania. Powtórzeń też nie ma zbyt wiele, a te co są, nie rażą w oczy. :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj!
      Dziękuje za komentarz. Z tym cukierkowym to trochę trafiłaś - sama uważam, że to opowiadanie to jedno z takich cukierkowych, ale to mój pierwszy blog i opowiadanie, które publikuję, więc chyba nie jest, aż tak źle ;)
      Co do przecinków to z pewnością jest w cholerę błędów, bo nie ukrywam, że to moja zmora. Zawsze miałam problem, kiedy go postawić, a kiedy nie i nawet czytanie miliona poradników zbytnio mi nie pomogło ;c
      Tak, czy inaczej dziękuję za to, że odwiedziłaś mojego bloga i zostawiłaś komentarz. To wiele dla mnie znaczy.
      Pozdrawiam.

      Usuń

Szablon