Sądziłam, że Thomas
zabierze mnie po prostu do kina, kupimy popcorn i na spokojnie oglądniemy film.
Właściwie tak było tylko, że seans był na świeżym powietrzu, a Thomas zabrał
mnie do kina plenerowego. Byłam po raz pierwszy w takim miejscu, dlatego to
było dla mnie zupełnie coś nowego, ale godnego uwagi. Siedzieliśmy z Thomasem
na masce jego samochodu, oglądając jakiś stary, czarnobiały film i trzymając
się za ręce.
Nie potrzebowałam nic
więcej do szczęścia.
- Dziękuje, że mnie
tutaj przyprowadziłeś – powiedziałam, kiedy powoli wyjeżdżaliśmy z parku gdzie
umiejscowione było kino. Cieszyłam się z tego, że wcześniej nie jadłam żadnej
kolacji, bo z pewnością nie pomieściłabym takiej ilości popcornu jaką zjadłam
dzisiejszego wieczoru.
- Czyli, że ci się
podobało – skinęłam głową i wyjrzałam przez okno samochodu. Nocą te ulice
wydawały się tak spokojnie i ciche. To było kolejną rzeczą, która zaskakiwała
mnie za każdym razem w Nottingham. W Poznaniu o tej porze i tak był ruch, a
przynajmniej na osiedlu, na którym mieszkałam. Zawsze mnie to denerwowało. –
Masz ochotę na herbatę?
- Z wielką chęcią
–odpowiedziałam, a po chwili Thomas parkował przed jednym z bloków w centrum
miasta. Zmarszczyłam brwi, bo rozumiałam, że on wcale nie chce mnie zabrać do
żadnej knajpki. Po za tym podejrzewałam, że o tej porze już żadna nie była
otwarta. – Gdzie mnie zabierasz?
- Chciałem ci pokazać
gdzie się zatrzymuję, kiedy jestem w Nottingham, ale jeśli ci nie odpowiada…
- Nie, z chęcią zobaczę
jak mieszkasz – blondyn uśmiechną się szeroko, a potem pocałował mnie szybko.
Pomógł mi wysiąść z samochodu, złapał mnie za rękę, a potem pokierował w stronę
wejścia do budynku. W korytarzu powitał się krótkim skinieniem głowy z nocnym
stróżem, który z wesołym uśmiechem pożyczył nam dobrej nocy. Nie byłabym sobą,
gdybym nie zrobiła tego samego.
Thomas nacisnął guzik
przywołujący windę, a po chwili ta otworzyła się przed nami, tak że mogliśmy
wejść do środka. Nie rozmawialiśmy, ale żadne z nas nie było w stanie
powstrzymać się przed tym, by na siebie spojrzeć. Kiedy nasze spojrzenia się
spotkały, czułam jak cała się rumienię. Jednak mimo tego nie byłam w stanie
oderwać wzroku od jego pięknych, ciemnych tęczówek, z których starałam się
wyczytać jak najwięcej. Nigdy nie byłam w tym dobra, ale byłam pewna, że tym
razem w jego oczach widziałam coś na rodzaj uwielbienia, radości… i miłości?
Nie miałam pojęcia, czy to ostatnie dobrze rozszyfrowałam, bo to uczucie było
dla mnie kompletnie nowe, zresztą tak jak większość rzeczy, która działa się
między mną, a Thomasem. Czułam jednak, że było to coś na co czekałam całe
życie. Wiedziałam, że byłam w stanie zaufać mu, tak jak jeszcze nikomu. Może
bałam się tego, że ten związek od samego początku jest skazany na porażkę i
zdrowy rozsądek podpowiadał mi, że na jego miejscu powinien być jakiś normalny
chłopak z mojej uczelni, ale nie oddałabym tego za nic w świecie.
Stojąc w tej windzie,
nie spuszczając z niego wzroku i czując, że sam Thomas bacznie mnie obserwuje,
rozumiałam, że to było coś wyjątkowego i niesamowitego. Coś o co powinno się
walczyć do końca.
- Wiesz, że jesteś
piękna? – wyszeptał cicho, tak jakby obawiał się tego, że ktoś może nas
usłyszeć, albo co gorsza cały czar tej chwili mógłby prysnąć. – Nawet nie mam
pojęcia, czy ty dokładnie zdajesz sobie sprawę.
- Ale mam ciebie –
powiedziałam z uroczym uśmiechem. - Wystarczy mi twoje słowo, a ci uwierzę.
Thomas pochylił się
nade mną i pocałował mnie w czoło. To było miłe uczucie, bo mimo, że to były
nasze początki to wiedziałam, że zależy mu na moim szczęściu oraz troszczył się
o mnie, nie oczekując nic w zamian.
Winda zatrzymała się na
piątym piętrze, a potem blondyn zaprowadził mnie do mieszkania z numerem 54 i
zaprosił do środka. Szczerze spodziewałam się wielkiego apartamentu godnego
znanego aktora, ale tutaj po raz kolejny się zaskoczyłam. To było zwykłe
mieszkanie w niczym nie różniące się od tego, w którym sama mieszkałam w moim,
rodzinnym mieście. Od drzwi wejściowych ciągnął się krótki korytarz, który
prowadził do centralnej części mieszkania, czyli do salonu połączonego z
kuchnią. Na prawo widziałam drzwi, które były uchylone, a w moje oczy rzuciło
się starannie poskładane łóżko. Nigdzie, jednak nie widziałam drzwi, które
prowadziłyby do łazienki, wiec wnioskowałam, że znajduje się ona w sypialni.
Jednak i tak z tego wszystkiego najbardziej zachwycił mnie wystrój. Prosto i
minimalistycznie czyli coś kompletnie nie w moim stylu, ale w tym miejscu
wyglądało naprawdę genialnie. Całość wystroju uzupełniał wielki regał z
książkami tuż przy oknie, a po wszystkich ścianach były rozwieszone ramki ze
zdjęciami albo z jakimiś dyplomami. Czułam się jak w domu, bo ściany w moim
pokoju też były całe obklejone zdjęciami z bliskimi i ważniejszymi nagrodami,
które udało mi się zdobyć przez te wszystkie lata.
- Mam nadzieję, że cię
nie rozczarowałem? – Thomas podrapał się po głowie, przymykając oczy. Widziałam
po nim, że bardzo zależało mu na tym, by mi się tutaj spodobało. Strasznie się
tym przejmował, ale jak dla mnie nie było czym, bo od razu pokochałam to
miejsce. – Nie jest to coś specjalnego i może czegoś innego się spodziewałaś,
ale…
- Jest idealnie –
szybko mu przerwałam, podchodząc do niego i po prostu się przytulając. Był
strasznie chudy i gdybym nic o nim nie wiedziała to pomyślałabym, że jest
anorektykiem. Tak przynajmniej wyglądał, ale wiedziałam, że to nie była prawda.
Między innymi dlatego nachodziły mnie myśli, że to przecież jest bezsensu i że
w ogóle do siebie nie pasujemy. Nigdy nie ukrywałam tego, że uwielbiam jedzenie
i zbytnio nie przywiązywałam uwagi do tego jak postrzegają mnie inni. Nie byłam
gruba, ale daleko mi było do ideału. Jednak już tyle razy próbowałam schudnąć,
że za którymś stwierdziłam, że to kompletnie bezsensu, bo to i tak nic u mnie
nie zmienia. Nauczyłam się kochać siebie taką jaka jestem i akceptowałam każdy
fragment mojego ciała. To jednak nie zmieniało tego, że nie przepadałam za tą
myślą, która wkradała się do mojej głowy za każdym razem, kiedy byłam blisko z
Thomasem. Nie ma to jak być z chłopakiem, który jest od Ciebie dwa razy
chudszy, a jest wyższy niż ty. – To co z tą herbatą?
- Masz idealne
wyczucie, by zepsuć, tak romantyczną chwilę – Sangster zaśmiał się, ale
posadził mnie przy stole i szybko pocałował. Dzięki temu, że salon był
połączony z kuchnią to w żaden sposób nie musiałam siedzieć w samotności. Co prawda
i tak nic nie mówiłam, ale przynajmniej mogłam przyglądać się Thomasowi jak
przygotowuje dla nas ciepły napój. Niby nic zwykłego, jednak ja starałam się
dokładnie zapamiętać każdą sekundę, którą razem dzieliliśmy. Dlatego takie
obserwowanie go – nie ważne co robił – było dla mnie czymś naprawdę fascynującym.
Mogłam wtedy dostrzec, że pomimo tego, że był cholernie chudy to widać było, że
trenował, bo zarys mięśni ewidentnie odznaczał się na jego koszulce. Był
przystojny i tyle wiedziałam w tej chwili.
- Herbata gotowa –
Tommy postawił kubek z ciepłym napojem na stole, a potem sam usiadł obok mnie.
– Wydajesz się czymś zamyślona? Coś cię niepokoi?
- Nie – pokręciłam
głową. Nie wiedziałam skąd wiedział, że tak po prostu się zamyśliłam. Czy to
było po mnie, aż tak bardzo widać, czy Thomas znał mnie już na tyle, by to
wiedzieć? – Po prostu przyglądałam się temu jak robisz herbatę. Tylko tyle.
- Myślę, że nie ma nic
ciekawego w tym jak robię herbatę – zaśmiał się krótko, a ja tylko posłałam mu
uśmiech. Nawet nie miał pojęcia jak bardzo się mylił. – Mam nadzieję, że będzie
ci smakować. To jedna z moich ulubionych. Niby zwykła czarna, ale ma delikatny,
owocowy posmak. Jestem ciekaw jaki owoc ty poczujesz, bo za każdym razem, kiedy
próbuję odszyfrować, co tam wrzucili to cały czas czuję zupełnie coś innego.
Zaciekawiona jego
słowami, chwyciłam kubek w ręce i napiłam się herbaty. Była straszenie gorąca i
praktycznie poparzyłam sobie cały język i podniebienie, ale jednocześnie
doszłam do dwóch, ciekawych spostrzeżeń . Pierwsze było takie, że ta herbata
była naprawdę cudowna i już teraz wiedziałam, że będę musiała zrobić sobie
zapas, gdy będę wylatywać. Druga myśl, która się pojawiła to, to że faktycznie
poczułam mieszankę jakiś owoców tropikalnych. Z pewnością czułam tam pomarańcze
i mango, ale całej reszty nie umiałam zidentyfikować.
- To jest mieszanka
owoców tropikalnych – odezwałam się po chwili, a Tommy spojrzał na mnie
zaciekawiony. – Na pewno czuję pomarańczę i mango, ale co to reszty to nie
jestem pewna. Tak, czy inaczej, bardzo mi smakuję. Dziękuję.
- Nie ma za co.
Ponownie tego dnia
zamilkliśmy i każde z nas rozkoszowało się swoim napojem. Thomas siedział obok
mnie i przez cały czas nie puszczał mojej ręki, tak jakby obawiał się tego, że
gdy to zrobi to mu ucieknę. W tym momencie ostatnią rzeczą jaką chciałam zrobić
to tak po prostu wyjść od niego. Spędziłam naprawdę wspaniale ten wieczór – tak
jak każdy w jego towarzystwie – i chciałam żeby czas na chwilę się zatrzymał, a
ta chwila trwała wiecznie. Jednak wiedziałam, że to niemożliwe, a ja na
nieszczęście przypomniałam sobie o tamtym artykule, który wysłała mi Ana.
Miałam ochotę przeklinać samą siebie, że myślę o tym akurat w takiej chwili.
- Tommy?
Blondyn spojrzał na
mnie uważnie, dając mi znak, że mnie słucha.
- Nie przejmujesz się
tym, że nasze zdjęcie pojawiło się na stronie plotkarskiej? – cholernie mnie to
ciekawiło. Nie rozmawialiśmy o tym do tej pory, a wtedy w domu Thomas
skutecznie sprawił bym o tym zapomniała. – To dla ciebie nie jest nic nowego,
ale dla mnie i owszem.
- Boisz się tym jak
twoi bliscy mogą na to zareagować? – skąd wiedział? Czy to było w ogóle
możliwe, by tak dokładnie mnie poznał w tak krótkim czasie? Skinęłam niepewnie
głową, a on odłożył kubek na stół i schował moje ręce w swoje. – Nie myślisz,
że jeśli coś takiego przeczytają i cię rozpoznają to będą szczęśliwi? W sensie
na tamtym zdjęciu widać, że świetnie się bawimy, a przede wszystkim to, że
jesteś szczęśliwa.
- Tak, ale… - nawet nie
wiedziałam jak mam mu wyjaśnić o co tak naprawdę tutaj chodziło. On był
przyzwyczajony do tego, że o nim piszą w gazetach i Internecie. Ze mną było na
odwrót. To była kolejna nowa rzecz dla mnie i nie miałam pojęcia jak mam sobie
z tym poradzić.
- Słuchaj, Gabby –
zaczął wzdychając bezgłośnie. – Nie mam zamiaru cię przed nikim ukrywać. W
jakiś sposób zależy mi na tobie i ostatnią rzeczą jaką teraz chcę to spotykać
się z tobą po kryjomu w obawie, że ktoś może nas zauważyć. Jesteś moją
dziewczyną i chcę się tobą pochwalić przed wszystkimi.
Skinęłam głową. To dodawało
mi trochę otuchy, ale i tak w głowie miałam tyle wątpliwości. Coś jednak mile
drapało mnie w sercu na samą myśl, że Thomas chciał się ze mną pokazywać
publicznie.
- W ogóle to chciałbym
cię o coś zapytać.
- O co chodzi?
- Za miesiąc muszę
pojechać do Londynu na kilka dni, bo muszę być obecny na jednej premierze
filmu, a przy okazji spędzę trochę czasu z moją rodziną.
- To wspaniale –
uśmiechnęłam się nie szczerze. Czemu czułam się tak jakby zaraz miała dostać w
twarz? Niemal słyszałam jak mówił mi, że będzie musiał mnie zostawić samą w Nottingham,
a ja przecież nie byłam dziewczyną, która zabroniłaby swojemu chłopakowi robić
to, co kocham. Matko… Swojemu chłopakowi. Byłam w stanie się przyzwyczaić do
tego jak to brzmiało. – Kiedy musisz wyjechać?
- Chyba źle mnie
zrozumiałaś – zmarszczyłam brwi, bo Thomas znowu miał tą samą rozbawioną minę.
– Chciałem się zapytać, czy nie pojechałabyś razem ze mną? Premiera filmu to
same nudy, ale obiecałem przyjacielowi, że się tam pojawię i chcę cię zabrać ze
sobą. Po za tym chciałbym żebyś poznała moją rodzinę.
Spojrzałam na niego z
szeroko otwartymi oczami i przyglądałam mu się, tak jakby widziała go po raz
pierwszy. Powtarzałam się, ale ostatnią rzeczą jaką bym się spodziewała to, to
że zaprosi mnie do Londynu i powie, że chce mnie wziąć na premierę filmu, co
było jednoznaczne z tym, że wszystkie gazety będą pisać o naszym wspólnym
pojawieniu się na czerwonym dywanie. W tym momencie denerwowałam się chyba
bardziej tym niż faktem, że chce przedstawić mnie swojej rodzinie. Od samego
początku wiedziałam jaka będzie moja decyzja, ale z wrażenia nie byłam w stanie
nic powiedzieć.
- Mam nadzieję, że
twoja siostra się zgodzi bez żadnych problemów – kontynuował i dopiero jego
słowa sprawiły, że przypomniałam sobie o tym, że taki wyjazd do Londynu zależał
również od niej. Teoretycznie byłam pod jej opieką i gdyby coś mi się stało to
nie wybaczyłaby sobie tego. – Gabby? Co o tym wszystkim sądzisz?
- Ja…. – wyjąkałam,
zanim rzuciłam mu się na szyję z radości. Tak, czy siak miałam w planach
zwiedzenie Londynu, ale nie sądziłam, że stanie się to w takich
okolicznościach.- Z chęcią z tobą pojadę, ale Maggie musi się zgodzić.
- To załatwimy to
jutro, co?
Nie odpowiedziałam. Po
prostu pochyliłam się nad nim, a potem pocałowałam go najlepiej jak umiałam.
Magda się zgodziła
puścić mnie do Londynu tylko nie wiedziałam zbytnio kto bardziej ją przekonał.
Ja mówiąc, że i tak miałam się wybrać do stolicy, by zobaczyć kilka miejsc,
które obiecałam sobie odwiedzić w Anglii. Czy jednak udało się to bardziej
Thomasowi, którego urok osobisty powaliłby każdego. Czy ostatecznie Adam, który
siedział i przyglądał się naszej rozmowie, aż w końcu powiedział tylko jedno
zdanie, ale zapamiętam je na długo.
- Maggie, daj spokój.
Twoja siostra jest już pełnoletnia i da sobie radę. Po za tym widać, że obojgu
zależy na tym wyjeździe.
Adam po raz pierwszy
sprawił to, że się zarumieniłam. Tylko to nie było to uczucie, które
towarzyszyło mi w momencie, kiedy powodował to Thomas. Tym razem byłam po
prostu zażenowana jego słowami. Mimo wszystko wiedziałam, że to właśnie z Magdą
pójdzie mi najłatwiej. Może to było głupie, ale czułam, że muszę powiedzieć
prawdę mojej mamie i Jankowi. Chyba prędzej dostanę zawału jak wyjawię im, że
mam chłopaka, którym jest Thomas Sangster – znany aktor, który skradł moje
serce i w tym momencie chciał pojawić się ze mną na czerwonym dywanie.
Zawału nie dostałam,
ale szczerze byłam tego bliska. Po rozmowie z moją mamą byłam bardziej wkurzona
niż zadowolona z tego, że podzieliłam się tym sekretem z moją rodzicielką. Ta
tylko zrobiła mi wyrzuty, że o wszystkim dowiaduje się ostatnia i nawet nie
pomogły tłumaczenia, że to po prostu jakoś zleciało, a ja nie zwróciłam zbytnio
na to uwagi. Wiem, że chciała jak najlepiej, ale zamiast mnie wspierać to
wolała dać mi kazanie o tym, że wszystko przed nią ukrywam. No po prostu można
oszaleć.
Natomiast pozytywnie
zaskoczyła mnie reakcja Janka. Biorąc pod uwagę, że mój brat był zbyt
opiekuńczy w stosunku do mnie – miało to związek z tym, że po odejściu ojca on
czuł się w ten męski sposób za mnie odpowiedzialny – to naprawdę się cieszył.
Jak to on żartował, że nie chce w najbliższym czasie zostać wujkiem, co
spowodowało tylko tyle, że zaczęłam się śmiać, a potem żałowałam, że
rozmawialiśmy przez skype’a, bo z chęcią uderzyłabym go w ramię. Nawet nie
myślałam o tym, by między mną, a Thomasem mogłoby być coś takiego. W sensie
działał na mnie jak cholera i gdybym miała okazję na pewno bardzo bym chciała
żeby to on był moim pierwszym, ale czułam, że to może się po prostu nie
wydarzyć. Nie byłam gotowa na taki krok i zastanawiałam się, czy kiedykolwiek
będę.
- O czym myślisz,
młoda? – Janek szybko wybudził mnie z moich, krótkich rozmyśleń. Wzruszyłam
ramionami i posłałam mu wesoły uśmiech. Mój brat był ostatnią osobą, z którą
rozmawiałabym o czymś takim.
- Po prostu się
zamyśliłam. Nic takiego.
- Dobra, Gabi – Janek
podrapał się po głowie. – Musze kończyć. Umówiłem się z Weroniką.
- Nic się nie dzieje,
leć – powiedziałam wesoło. Weronika była dziewczyną mojego brata i spotykali
się już jakiś czas. Trzymałam za nich kciuki, bo wiedziałam, że do siebie
pasowali. I podziwiałam dziewczynę za to, że potrafiła, tak świetnie znosić
humory mojego brata. – Pozdrów ją ode mnie.
- Nie ma sprawy. Baw
się dobrze – mój brat pożegnał się ze mną, a potem rozłączyłam się. Było dosyć
wcześnie, bo kilka minut po jedenastej i kompletnie nie miałam pojęcia, co ze
sobą zrobić. Magda i Adam siedzieli w pracy, a pogoda też zbytnio nie dopisywała.
Znowu padał deszcz i nie chciało mi się nigdzie wychodzić. Najchętniej
zakopałabym się pod pościelą, ale wiedziałam, że jeśli teraz to zrobię to potem
w ogóle nie wstanę. Jedyne, co jakoś mnie pocieszało to fakt, że dzisiaj, tak
jak i wczoraj i jeszcze wcześniej miałam widzieć się z Thomasem. Miał do mnie
wpaść, ale nie wiedziałam dokładnie o której i to mnie nieźle frustrowało.
- Po co ja w ogóle się
tym wszystkim tak przejmuje, co? – zapytałam powietrze, bo przecież i tak nikt
by mi nie odpowiedział, bo w całym domu byłam tylko ja. Wiedziałam, że rozmowa
sama ze sobą to pierwszy objaw do schizofrenii, ale przynajmniej nie musiałam
się przejmować tym, że ktoś mnie usłyszy.
Bo
się zakochałaś.
-
Jeszcze czego – zamknęłam laptopa i założyłam ręce na klatce piersiowej. –
Wcale się nie zakochałam, bo to nie miałoby sensu. I byłoby kompletnie nie
logiczne. I zupełnie nie w moim stylu.
A
jednak to prawda.
Wywróciłam oczami, a
potem schowałam twarz w dłonie. Wcale się nie zakochałam. Wcale się nie zakochałam
w Thomasie Sangsterze. W ogóle mi na nim nie zależy.
Kłamiesz.
Zależy ci na nim bardziej niż byś chciała.
Ten głos w mojej głowie
był cholernie wkurzający. Co to niby miało być? Gadałam sama ze swoim głosem z
głowie. Super, lepiej być nie mogło.
- Wiesz, że nie
powinnaś siedzieć sama z otwartymi drzwiami? – uniosłam swój wzrok do góry i od
razu zauważyłam Thomasa, który opierał się o moje drzwi. Na jego twarzy widniał
ten uroczy uśmiech, od którego miękły mi nogi. Nie zastanawiałam się nad tym skąd
on się tutaj wziął, po prostu podbiegłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona.
Dobrze, kłamałam.
Zależało mi na nim. Cholernie mi zależało, ale zdecydowanie było jeszcze za
wcześnie na wypowiedzenie tych magicznych słów.
***
- Co powiesz na to
byśmy jutro poszli na koncert? – zapytał, odwracając głowę w moją stronę. Od
momentu, w którym pojawił się w moim pokoju rozmawialiśmy i po prostu
cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Nawet nie wiedziałam, w którym momencie
położyliśmy się obok siebie na łóżku, a Thomas przez cały czas nie puszczał
mojej ręki. – Znam jeden taki fajny i
niezbyt duży klub muzyczny. Myślę, że spodobałoby ci się.
- Raczej nie mogę
powiedzieć nie, co?
- Zdecydowanie – Thomas
zaśmiał się cicho, a potem pogłaskał mnie po policzku i pocałował mnie szybko.
Chciał się ode mnie odsunąć, ale nie pozwoliłam mu na to i tym razem to ja
złożyłam pocałunek na jego ustach. Był chyba tym trochę zaskoczony, ale tylko
przez chwilę, bo potem sam przejął inicjatywę. Tommy delikatnie przejeżdżał
palcami po moim odkrytym ramieniu, co tylko prowadziło do tego, że na mojej
skórze pojawiły się dreszcze. Westchnęłam, kiedy bardzo powoli zaczął schodzić
swoimi ustami na moją szyję zostawiając na niej kilka malinek. Przysięgam, że w
tamtym momencie byłam w stanie oddać mu się tu i teraz, co było całkowicie
sprzeczne z tym, co wcześniej myślałam. Thomas w każdej chwili mógł to
wykorzystać, bo doskonale widział jak reagowałam na każdy jego dotyk. Jednak on
tego nie zrobił, bo na koniec po prostu pocałował mnie w nos i zgarnął w swoje
ramiona.
- Powiedz coś po polsku
– poprosił, a ja zagryzłam dolną wargę, zastanawiając się, co takiego mogłabym
do niego powiedzieć. – Coś prostego na razie. Żebym mógł to powtórzyć.
- Chcesz się uczyć
mojego języka? – uniosłam się na ramionach i dałabym sobie rękę uciąć, że po
raz pierwszy od początku naszej znajomości widziałam jak Thomas wywrócił
oczami.
- Zadajesz za dużo
pytań – blondyn przyciągnął mnie do siebie z powrotem. – Jak to będzie po
polsku?
- Na pewno chcesz
wiedzieć, Tommy? – chłopak tylko skinął głową. Mi nie pozostawało nic innego
jak w końcu zwrócić się do niego po polsku. – Zadajesz za dużo pytań.
Mina jaką zobaczyłam na
twarzy mojego chłopaka spowodowała to, że zaczęłam się śmiać i za żadne skarby
nie byłam w stanie się uspokoić. Thomas jednocześnie był zaciekawiony i
przerażony, a to wszystko sprowadzało się do takiego prostego i wszystkim
znanemu. WHAT THE HELL?
- Taaak, śmiej się ze
mnie. Jest z czego – powiedział urażony, zakładając ręce na klatkę piersiową.
To spowodowało tylko tyle, że jeszcze bardziej mnie rozśmieszył, ale jak tylko
mogłam starałam się powstrzymać przed głośnym śmiechem. – Nadal to robisz,
Gabby.
- Przepraszam, Tommy –
wysapałam, całując go w policzek. Mimo tego nadal był nie ustępliwy, ale wiedziałam,
że powoli mi przechodziło. Zwłaszcza, że w jego oczach widziałam te iskierki
rozbawienia, które praktycznie cały czas widziałam, gdy tylko byłam w jego
towarzystwie. – No, dobrze. Zrobię wszystko byś mi wybaczył.
- Mówisz, że wszystko?
– zapytał, a ja już w tej chwili tego pożałowałam. – Całkiem kusząca
propozycja, zwłaszcza, że mam kilka pomysłów.
- O ty…. – nie pozwolił
mi dokończyć, bo złapał mnie za plecy i zmusił bym położyła się na nim, a potem
pocałował mnie mocno i do utraty tchu. Tylko przez chwilę pomyślałam o tym, że
wcześniej chciałam go udusić, bo teraz zdecydowanie wolałam się z nim całować
niż popełniać na nim morderstwo.
No cześć! Tak, wróciłam i wrzucam nowy rozdział.
Starałam się nadrobić każdy z Waszych blogów i chyba w końcu to mi się udało.
No nic. Dziękuję za każde miłe słowa, które od Was otrzymuje i pozostawiam do oceny ten, osiemnasty już rozdział.
Ściskam mocno!
Elliaze.
No hejo!
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny blog!
Zakochałam się zarówno Tommym jak i Gabby. Gammy forever? Napewno! xD Kurczę, nie napiszę teraz dużo, bo rozpiszę się przy następnej notce, ale powiem jedno; dziękuję w swoim imieniu i wszystkich czytelników za tak wspaniałego bloga :)
Całuję i życzę weny <3
Niusiek uwielbiam Cię za stworzenie nazwy dla tego pairingu! Sama kminiłam i kminiłam jak ich nazwać, ale na nic nie wpadłam. A Gammy brzmi genialnie!
UsuńNie napiszę, czy forever, czy nie, bo sama jeszcze nie mam pojęcia jak to opowiadanie się skończy! xd
A ja dziękuję za Twoje odwiedziny i miłe słowa.
Ściskam i całuję! <3
OOO jaka miłą niespodzianka na dzisiejszy dzień <3 zauważyłam tylko jeden błąd ale to raczej literówka, chodzi mi o:
OdpowiedzUsuń"W korytarzu powitał się krótkim skinieniem głowy z nocnym stróżem, który z wesołym uśmiechem pożyczył nam dobrej nocy. " chyba miało być tam życzył hahah ^^
Rozdział bardzo przyjemny, uroczy jestem ciekawa co się tam będzie działo w tym Londynie. Druga piosenka zdecydowanie mnie urzekła <333 o i przypominam ci o muzeum Harry'ego Potter'a! tego chyba najbardziej nie mogę się doczekać<3
mam wrażenie, że już się wypaliłam z pisaniem komentarzy po wczorajszym haha
życzę ci dużo dużo weny kochana!
buziaki:*
O faktycznie, masz rację ;) Dziękuję za wytknięcie tego błędu - pochwała, pochwałą, ale jakaś krytyka też musi być ;)
UsuńCo do rozdziału to taki przejściowy - mam wrażenie, że ostatnio tylko takie piszę. Akcja dopiero się będzie rozkręcać, tak myślę przynajmniej.
Dziękuję jeszcze raz za wszystko!
Pozdrawiam i całuję! <3
Wybacz, ale muszę być przez chwilę wredna:
OdpowiedzUsuń"Adam po raz pierwszy sprawił to, że się zarumieniłam." Chyba nie potrzebny jest wyraz "to".
O.My.Cash.
" - Wiesz, że jesteś piękna? – wyszeptał cicho, tak jakby obawiał się tego, że ktoś może nas usłyszeć, albo co gorsza cały czar tej chwili mógłby prysnąć. – Nawet nie mam pojęcia, czy ty dokładnie zdajesz sobie sprawę.
- Ale mam ciebie – powiedziałam z uroczym uśmiechem. - Wystarczy mi twoje słowo, a ci uwierzę.
Thomas pochylił się nade mną i pocałował mnie w czoło." Moja reakcja: "Ohhhhhh, jak uroczo!" *Bierze wcześniej przyszykowaną miskę i wypuszcza do niej wspaniałą tęczę*
Pisz szybciutko następny rozdział bo nie mogę się doczekać! Tak w ogóle jak Tommy nadal będzie tak uroczy to założę fabrykę Skittlesów :D
Pozdrawiam, wysyłam duuuuuuuuuużo weny i ściskam
Koteł <3
Ps: Zapraszam Cię na mojego drugiego bloga :)
http://kotksiazkowyrecenzuje.blogspot.com/
Kot jak zawsze czujny! Dzięki! Chociaż jak dla mnie obie wersje są poprawne, ale i tak dzięki wielkie za zwrócenie uwagi! <3
UsuńTo chyba możesz już ją zakładać, bo on raczej cały czas taki będzie xd Taki mały spoiler ;)
Kolejny rozdział jest już napisany, ale czeka na to, aż znajdę chwilkę czasu, by uległ korekcie w moim wykonaniu. Tak jak zawsze pojawi się w przyszłym tygodniu ;)
Dzięki Kocie za dobre słowa i całuję ;*
Nowy rozdział meeega! <3 kurcze,Gabby szybko pozna jego bliskich w Londynie, ale będzie stres. Najlepsza para na świecie, uwielbiam ich :) czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny!pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńSzybko, bo w sumie ich cały związek taki szybki - w końcu jakby nie patrzeć to raczej taka wakacyjna miłość, która może przerodzić się w coś głębszego (ale ciii, bo jeszcze sama nie wiem jak zakończyć ich historię xd)
UsuńDzięki Aleks i mocno Cię ściskam <3
Jezu jakim prawem ten rozdział mi umknął. Mam ochotę się ukarać jak Zgredek, lub po prostu zrzucić całą winę na bloggera.
OdpowiedzUsuńWidzę, że nasza para doszła do etapu 'poznaj mą rodzinę'. ^^ Popłakałam się ze śmiechu przy momencie, w którym Gabby mówi po polsku. Mina Sangstera bezcenna. O Boże... :'D
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!<3 Życzę dużo weny i pomysłów!
Pozdrawiam i życzę miłego dzionka:>
Kogo jest wina jaj nie bloggera? :D
UsuńDziękuję za miłe słowa! Jak zawsze ciesze się z Twojego komentarza i z tego, że kolejny rozdział Ci się podoba. Prawda jest taka, że za nami już praktycznie połowa opowiadania, a im bliżej końca tym bardziej nie chcę się z nim rozstawać ;c
Dzięki jeszcze raz i ściskam mocno! <3
Nie czytam opowiadań z osobami istniejącymi naprawdę, ale i tak wpadłam, by trochę się tu rozejrzeć. Mam wrażenie, że trafiłam na jeden z tych cukierkowych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńTo może zacznę od błędów:
- zgubiłaś trochę przecinków: jeśli "jak" nie występuje jako porównanie, to stawiamy przecinek - wprowadza on wtedy zdanie podrzędne - Patrzyłam, jak robił herbatę; gdzieś przed "żeby" Ci umknął; jeszcze w kilku miejscach, ale już nie pamiętam gdzie;
- zdarza Ci się postawić przecinek, gdzie nie powinno go być;
- http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/
A co do treści...
Zabrałam się tylko za jeden rozdział, więc niewiele mogę powiedzieć; nie wiem, jacy są bohaterowie itp. Czyta się dość przyjemnie (nie jestem fanką cukru w opowiadaniach) i szybko, nie trzeba się zatrzymywać, żeby zrozumieć sens zdania. Powtórzeń też nie ma zbyt wiele, a te co są, nie rażą w oczy. :)
Pozdrawiam.
Witaj!
UsuńDziękuje za komentarz. Z tym cukierkowym to trochę trafiłaś - sama uważam, że to opowiadanie to jedno z takich cukierkowych, ale to mój pierwszy blog i opowiadanie, które publikuję, więc chyba nie jest, aż tak źle ;)
Co do przecinków to z pewnością jest w cholerę błędów, bo nie ukrywam, że to moja zmora. Zawsze miałam problem, kiedy go postawić, a kiedy nie i nawet czytanie miliona poradników zbytnio mi nie pomogło ;c
Tak, czy inaczej dziękuję za to, że odwiedziłaś mojego bloga i zostawiłaś komentarz. To wiele dla mnie znaczy.
Pozdrawiam.