Do Skegness zajechaliśmy dwie godziny później. Thomas
wykupił nam miejsce w jakimś przydrożnym hostelu, potem kazał mi się przebrać,
by w końcu móc wykorzystać to, że byliśmy nad morzem.
Nie wyobrażałam sobie, że w tym roku znajdę się gdzieś
nad morzem. Chociażby na chwilę, dlatego chciałam wykorzystać to w stu
procentach. Od kilku dobrych lat nie miałam okazji do tego, by spędzić, chociaż
jednego dnia gdzieś nad wodą, a teraz mogłam sobie to w końcu odbić. Co prawda
nie byłam zbyt zachęcona do tego, by moczyć się w morzu i wzięłam strój
kąpielowy tylko dla zasady. Może było słońce i jakieś +20 stopni na zewnątrz,
ale byłam pewna, że woda nie miała nawet dziesięciu stopni i kąpanie się w niej
równało się porządnemu przeziębieniu. Wiedziałam, jednak, że Thomas był na tyle
szalony, że byłby w stanie mnie zmusić do tego, by zanurzyć się w wodzie.
— I co, podoba ci się? — Thomas zarzucił swoją rękę na
moje ramię, prowadząc mnie wydeptaną ścieżką po piasku. Tak jak mogłam się
domyślić na plaży nie było praktycznie nikogo oprócz kobiety z dwójką małych
dzieci, które biegały wokół niej. Było też starsze małżeństwo ze szczeniakiem
owczarka niemieckiego. Zawsze miałam słabość do psów, więc uśmiechnęłam się
szeroko na widok zwierzaka.
— Cieszę się, że mnie tutaj zabrałeś, naprawdę —
spojrzałam na niego, całując go w policzek. — To zawsze jakaś odskocznia od
miasta.
Blondyn skinął głową i zamilkł. Przyglądałam mu się
przez krótką chwilę i od razu zauważyłam, że gdzieś odpłyną ze swoimi myślami.
Nie po raz pierwszy zastanawiałam się nad tym, o czym rozmyślał, ale
dochodziłam do wniosku, że nigdy się o tym nie dowiem. To było całkiem zabawne,
bo gdy to ja odpływałam i on to zauważył to od razu pytał się o to, co było
powodem mojego zamyślenia. Zawsze mu odpowiadałam. Kiedy było na odwrót, Thomas
się tylko uśmiechał i nic nie mówił. To było czasem niemożliwie denerwujące,
ale szanowałam to i nie komentowałam. Bo i po co?
Wzięłam głęboki oddech i zaciągnęłam się orzeźwiającym
powietrzem. Naprawdę się cieszyłam, że tutaj się znalazłam. W ciągu jednych
wakacji mogłam wykreślić przynajmniej dwie rzeczy z niepisanej listy rzeczy,
które chciałam zrobić w życiu. Pierwsza to zakochać się do szaleństwa. Nie
sądziłam, że kiedykolwiek to się stanie. Uważałam, że któregoś dnia na pewno z
kimś będę, jednak wiedziałam, że to Thomas był tym jednym. Gdyby ktoś inny był
na jego miejscu to nie czułabym tego samego, co teraz. Drugą rzeczą, którą
mogłam skreślić to pobyt w Londynie. Zanim wyjechałam do Anglii to wiedziałam,
że odwiedzę stolicę, ale nie myślałam, że spędzę w niej prawie tydzień.
— Odpłynąłem, prawda? — Odwróciłam się do blondyna i
tylko skinęłam głową. Sangster uśmiechnął się do mnie nieznacznie i mocniej do
siebie przysunął. — Nie zapytasz, o czym myślałem?
— Nie muszę — wzruszyłam ramionami, wtulając się w
jego sylwetkę. To nie był pierwszy raz, kiedy dochodziłam do tego, że
najbezpieczniej czułam się właśnie w jego ramionach. Wiedziałam, że będzie mi
tego brakować. Nie chodziło już o jakieś niezwykłe rzeczy robione w jego
towarzystwie. Po prostu fakt, że nie będę go mieć blisko siebie, wtedy, kiedy
najbardziej będę go potrzebować, dobijał mnie jak nic innego. — Mogę mieć tylko
nadzieję na to, że myślałeś o mnie.
— Myślałem o tym, co będzie pojutrze — odezwał się, a
to zaskoczyło mnie jeszcze bardziej. Przez cały ten czas myślałam, że tylko ja
nie mogłam wyzbyć się z głowy myśli o moim wyjeździe. Tym czasem Thomasa też to
dręczyło. Tylko, że on w porównaniu do mnie nie dawał nic po sobie poznać, a ja
cały czas wałkowałam ten temat. Tak jakby to była jakaś moja mantra, której nie
umiem się pozbyć. — I doszedłem do tego, że to były moje najgorsze myśli od
momentu, w którym się pokłóciliśmy.
— Wiesz, że tamto to już nie ma znaczenia? —
zatrzymałam się, stając naprzeciwko niego. — To ja wtedy zachowałam się jak
rozhisteryzowana idiotka. Wstyd mi za to, że tak to, wtedy się potoczyło.
— Nie ma, co o tym rozmawiać, Gabby — uśmiechnął się.
Ułożył swoją dłoń na mojej twarzy i przejechał kciukiem po policzku. — Po
prostu… Nigdy nie sądziłem, że może mi zależeć na kimś, aż tak mocno jak na
tobie. Myślałem, że to Victoria jest tą dziewczyną, z którą chciałbym spędzić
resztę życia, ale pomyliłem się. Kiedy cię poznałem przez pewien czas mówiłem
sobie, że to tylko durne zauroczenie, ale teraz jestem pewny, że to coś
poważniejszego. Może to głupie, albo jestem zbyt dojrzały jak na swój wiek, ale
któregoś dnia chciałbym byś była moją żoną. Spokojnie — kontynuował szybko,
widząc ja otwieram usta, by coś powiedzieć — nie oświadczam ci się. Po prostu
chcę żebyś to wiedziała. Jeśli przetrwamy to wszystko, a wierzę, że tak to
nigdy cię nie opuszczę, rozumiesz to?
— Wiem to, Tommy — ciepło, które ogarnęło moje serce
po jego słowach za nic nie chciało mnie opuścić. Może byłam cholerną romantyczką,
ale takie teksty naprawdę na mnie działały. — Naprawdę uważasz, że nam się uda?
Też w nas wierzę, ale związki na odległość… Przecież to jest naprawdę
ryzykowne.
— Bez ryzyka nie ma zabawy, kotku — puścił mi oczko, a
ja zaśmiałam się wesoło. — A teraz lepiej wyskakuj z tych swoich ciuchów, bo
naprawdę chcę zobaczyć ten twój strój kąpielowy.
— Serio? — uniosłam do góry brwi. — Nie uważasz, że
jest trochę za zimno na kąpiel w morzu?
— A myślisz, że przyjechaliśmy tutaj tylko żeby
odpocząć od miasta? — blondyn wyszczerzył się szeroko, rzucając plecak z
naszymi rzeczami na piasek. — Wcale nie jest, aż tak zimno jak się wydaje, a po
chwili w wodzie się przyzwyczaisz.
Pokręciłam głową. Mimo, że to było wbrew temu na co
kiedykolwiek bym się odważyła, to jednak nie miałam zamiaru się w niczym
sprzeciwiać. W końcu nie widziałam w tym żadnego sensu, a wiedziałam, że
prędzej, czy później, Thomas przekona mnie do tego, co mu się wymyśliło.
— Jak skończę z przeziębieniem to będzie to twoja wina
— pokazałam mu język, a potem pomogłam mu rozkładać nasze rzeczy. Nie było
tego, aż tak dużo, bo większość zostawiliśmy w hostelu, a przecież i tak na dwa
dni dużo nie braliśmy. To był mój pierwszy taki spontaniczny wyjazd, ale już
wiedziałam, że polubię takie nieplanowane wypady po za miasto.
— Pomyśl sobie o plusach — powiedział, kiedy
rozłożyliśmy koc i kilka innych rzeczy. Thomas zaczął ściągać z siebie swoje
ubrania, a kiedy został w samych spodniach spojrzał na mnie z zadziornym
uśmiechem. — Jesteś nad morzem ze swoim mega przystojnym chłopakiem.
— Ktoś ci mówił, że skromność to twoje drugie imię?
— Raz albo dwa — pokręciłam rozbawiona głową. — No
dalej, Gabby. Inaczej ci pomogę, a to mogłoby wywołać oburzenie wśród tych
wszystkich ludzi na plaży.
— Od kiedy interesuje cię zdanie innych?
— Po prostu nie chcę zgorszyć tych małych dzieciaków
do końca życia — zaśmiałam się szczerze, a potem szybko go pocałowałam. Trochę
go tym zdziwiłam, ale zamiast cokolwiek powiedzieć to Thomas wziął mnie w swoje
ramiona i sam odwzajemnił pocałunek. Sangster nie rzadko nie kontrolował swoich
rąk, więc w tym wypadku było, tak samo. Powoli zjeżdżał swoimi dłońmi na moje
pośladki, aż w pewnym momencie się na nich zatrzymał.
— Chyba właśnie ich już zgorszyłeś — zażartowałam,
odsuwając się od niego o krok. — Lepiej żeby nie widzieli więcej.
— Nie podoba mi się ten pomysł, ale pewnie masz rację
— wyszczerzył się szeroko, a potem spojrzał na mnie z rozbawieniem widząc jak
rozpinałam guziki od swojej bluzki.
Długo nie potrwało, a pozbyłam się wszystkich swoich
rzeczy i zostałam w samym kostiumie kąpielowym. Nigdy nie przepadałam za
bikini, więc zawsze stawiałam na te stroje jednoczęściowe, które nie raz były o
wiele seksowniejsze. Dlatego i tym razem miałam na sobie czarny, jednoczęściowy
kostium bez ramiączek. Niby najzwyklejszy krój, ale z przodu miał trzy
wycięcia, które to właśnie najbardziej przykuły moją uwagę w momencie, kiedy go
kupowałam.
— Dobrze, że oprócz mnie nie ma tutaj żadnego faceta,
bo zdecydowanie nie byliby w stanie oderwać od ciebie wzroku.
— A ty nie byłbyś w stanie tego wytrzymać, prawda?
— Prawda — zaśmiał się, łapiąc mnie za rękę. — A teraz
koniec gadania. Idziemy się kąpać.
***
Na plaży spędziliśmy kilka, dobrych godzin. Byłam
trochę przemarznięta, ale dochodziłam do wniosku, że się opłacało. Kiedy
dotarliśmy do naszego hostelu od razu zamówiliśmy dwie, duże herbaty z miodem i
cytryną na rozgrzanie i coś do jedzenia, bo mój brzuch domagał się jakiegoś
pożywienia. Z Thomasem było podobnie. Śmiałam się z tego, że Sangster miał o wiele
większy apetyt ode mnie. Zjadł całą swoją porcję i trochę ode mnie, a nadal był
głodny.
Po kolacji wzięłam szybki, gorący prysznic i
wskoczyłam w swoją pidżamę. Nie miałam zamiaru iść, tak szybko spać. Raczej
kombinowałam coś, by oglądnąć jakiś film na laptopie. Byłam trochę zmęczona, bo
miałam za sobą podróż z Nottingham do Skegness i parogodzinny pobyt na plaży
gdzie Thomas wykończył mnie do granic możliwości. Nie żałowałam, jednak
niczego, bo to były moje ostatnie chwile w Anglii i chciałam je wykorzystać jak
najlepiej.
Drzwi do łazienki otworzyły się, a z pomieszczenia
wyszedł Thomas w samych spodniach od pidżamy. Włosy miał mokre i pozostawione w
kompletnym nie ładzie, a na jego twarzy widniał uroczy uśmiech. W tym momencie
wyglądał jak mały chłopiec, a nie dorosły mężczyzna. Jego geny wcale nie
pomagały, bo to sprawiało, że wyglądał jeszcze młodziej. Gdybym go nie znała i
nie wiedziała ile ma lat to nie dałabym mu więcej niż jakieś osiemnaście. To
było prawie dziesięć lat różnicy i nie wiedziałam, czy powinnam się z tego
cieszyć, czy nie. Wydawało mi się, że ten facet będzie wiecznie młody.
— Czemu mi się, tak przyglądasz? — zapytał, odkładając
swoje rzeczy do podróżnego plecaka, który stał na krześle niedaleko wejścia do
pokoju. Tuż obok stała moja torba. Przyglądając się temu miałam wrażenie, że
ktoś bezstronny od razu, by rozpoznał, który bagaż należy do kogo. Plecak
Thomasa był po brzegi upchany ubraniami w żaden sposób nie ułożonych. Wyglądało
to, tak jakby Tommy pakował się na szybkiego i brał z szafy wszystko, co
wpadnie mu pod rękę. Pewnie dlatego z niewiadomych przyczyn, z jednej z
kieszeni wystawał mu kawałek, niebieskiego krawata. To było całkiem zabawne, bo
rzeczy w mojej torbie były niemalże idealnie ułożone. Taki kontrast, nic
specjalnego, ale idealnie opisywało to jak różni potrafiliśmy być, a jednak
świetnie się dogadywaliśmy.
— Tak tylko — uśmiechnęłam się, spoglądając na niego.
— Masz pomysł, co oglądamy? Bo ja kompletnie nie mam weny.
— A musimy coś oglądać? — Thomas ułożył się na brzuchu
tuż obok mnie. Podparł brodę na rękach i nie spuszczał ze mnie swojego wzroku.
Jeszcze kilka tygodni temu jego palące spojrzenie byłoby nie do zniesienia. Teraz?
Nie byłam w stanie odwrócić od niego swojego wzroku.
— Nie chcesz nic oglądać?
— Jest wiele innych sposobów na spędzenie tego
wieczoru — uśmiechnął się szeroko. Uniósł się do góry, a potem pochylił nade
mną i złożył krótki pocałunek na mojej szyi. Zaśmiałam się wesoło.
— Niby, co takiego?
— Spanie — wymruczał, padając niemal twarzą na
poduszkę obok mnie. Pokręciłam rozbawiona głową i uderzyłam go w ramię.
— Daj spokój, Tommy — przez chwilę wydawało mi się, że
chłopak usnął, chociaż za nic nie chciało mi się w to wierzyć. To, by było
kompletnie do niego nie podobne. — Weź nie udawaj, że śpisz, bo wiem, że tak
nie jest.
W odpowiedzi usłyszałam jedynie spokojny i równy
oddech. Jeśli wcześniej nie chciało mi się wierzyć w to, że on naprawdę poszedł
spać, tak teraz wszystko wskazywało na to, że właśnie, tak było. Pokręciłam
głową z niedowierzeniem. Naciągnęłam kołdrę, by przykrywała naszą dwójkę i
pochyliłam się nad Thomasem.
— Dobranoc — odgarnęłam zabłąkany kosmyk z jego czoła,
a potem pocałowałam go i zostawiłam w spokoju. Uśmiechnęłam się na ten widok,
bo Thomas, kiedy spał, naprawdę wyglądał jak aniołek.
Chociaż w rzeczywistości, wcale nim nie był. Ale to
tylko powodowało, że nie zmieniłabym Thomasa na jakiegokolwiek innego chłopaka.
Było dobrze, tak jak było.
Tylko to się liczyło.
***
Zgadnijcie kto wrócił?!
Tak, to ja. Po tak długim czasie wracam z nowym rozdziałem.
Skąd taka długa przerwa? W sumie sama nie wiem. Trochę się działo w moim życiu od 11 sierpnia i już dawno chciałam wstawić coś nowego, ale zawsze się powstrzymywałam. Dopiero dzisiaj postanowiłam sobie, że nie ważne co, ale w końcu dokończę to opowiadanie. No i jest rozdział 32. Nie jest najlepszy, zresztą jak teraz patrzę na to opowiadanie to czuję, że i ono nie jest tak dobre jakbym chciała, ale chcę je skończyć bez żadnego poprawiania.
Zostawiam Was ze świeżutkim rozdziałem i tak jak zawsze - komentujcie, oceniajcie i do zobaczenia w kolejnej części, która na pewno pojawi się zdecydowanie wcześniej.
Ściskam mocno,
Elliaze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz