18 listopada 2017

32

Do Skegness zajechaliśmy dwie godziny później. Thomas wykupił nam miejsce w jakimś przydrożnym hostelu, potem kazał mi się przebrać, by w końcu móc wykorzystać to, że byliśmy nad morzem.
Nie wyobrażałam sobie, że w tym roku znajdę się gdzieś nad morzem. Chociażby na chwilę, dlatego chciałam wykorzystać to w stu procentach. Od kilku dobrych lat nie miałam okazji do tego, by spędzić, chociaż jednego dnia gdzieś nad wodą, a teraz mogłam sobie to w końcu odbić. Co prawda nie byłam zbyt zachęcona do tego, by moczyć się w morzu i wzięłam strój kąpielowy tylko dla zasady. Może było słońce i jakieś +20 stopni na zewnątrz, ale byłam pewna, że woda nie miała nawet dziesięciu stopni i kąpanie się w niej równało się porządnemu przeziębieniu. Wiedziałam, jednak, że Thomas był na tyle szalony, że byłby w stanie mnie zmusić do tego, by zanurzyć się w wodzie. 
— I co, podoba ci się? — Thomas zarzucił swoją rękę na moje ramię, prowadząc mnie wydeptaną ścieżką po piasku. Tak jak mogłam się domyślić na plaży nie było praktycznie nikogo oprócz kobiety z dwójką małych dzieci, które biegały wokół niej. Było też starsze małżeństwo ze szczeniakiem owczarka niemieckiego. Zawsze miałam słabość do psów, więc uśmiechnęłam się szeroko na widok zwierzaka.
— Cieszę się, że mnie tutaj zabrałeś, naprawdę — spojrzałam na niego, całując go w policzek. — To zawsze jakaś odskocznia od miasta.
Blondyn skinął głową i zamilkł. Przyglądałam mu się przez krótką chwilę i od razu zauważyłam, że gdzieś odpłyną ze swoimi myślami. Nie po raz pierwszy zastanawiałam się nad tym, o czym rozmyślał, ale dochodziłam do wniosku, że nigdy się o tym nie dowiem. To było całkiem zabawne, bo gdy to ja odpływałam i on to zauważył to od razu pytał się o to, co było powodem mojego zamyślenia. Zawsze mu odpowiadałam. Kiedy było na odwrót, Thomas się tylko uśmiechał i nic nie mówił. To było czasem niemożliwie denerwujące, ale szanowałam to i nie komentowałam. Bo i po co?
Wzięłam głęboki oddech i zaciągnęłam się orzeźwiającym powietrzem. Naprawdę się cieszyłam, że tutaj się znalazłam. W ciągu jednych wakacji mogłam wykreślić przynajmniej dwie rzeczy z niepisanej listy rzeczy, które chciałam zrobić w życiu. Pierwsza to zakochać się do szaleństwa. Nie sądziłam, że kiedykolwiek to się stanie. Uważałam, że któregoś dnia na pewno z kimś będę, jednak wiedziałam, że to Thomas był tym jednym. Gdyby ktoś inny był na jego miejscu to nie czułabym tego samego, co teraz. Drugą rzeczą, którą mogłam skreślić to pobyt w Londynie. Zanim wyjechałam do Anglii to wiedziałam, że odwiedzę stolicę, ale nie myślałam, że spędzę w niej prawie tydzień.
— Odpłynąłem, prawda? — Odwróciłam się do blondyna i tylko skinęłam głową. Sangster uśmiechnął się do mnie nieznacznie i mocniej do siebie przysunął. — Nie zapytasz, o czym myślałem?

— Nie muszę — wzruszyłam ramionami, wtulając się w jego sylwetkę. To nie był pierwszy raz, kiedy dochodziłam do tego, że najbezpieczniej czułam się właśnie w jego ramionach. Wiedziałam, że będzie mi tego brakować. Nie chodziło już o jakieś niezwykłe rzeczy robione w jego towarzystwie. Po prostu fakt, że nie będę go mieć blisko siebie, wtedy, kiedy najbardziej będę go potrzebować, dobijał mnie jak nic innego. — Mogę mieć tylko nadzieję na to, że myślałeś o mnie. 
— Myślałem o tym, co będzie pojutrze — odezwał się, a to zaskoczyło mnie jeszcze bardziej. Przez cały ten czas myślałam, że tylko ja nie mogłam wyzbyć się z głowy myśli o moim wyjeździe. Tym czasem Thomasa też to dręczyło. Tylko, że on w porównaniu do mnie nie dawał nic po sobie poznać, a ja cały czas wałkowałam ten temat. Tak jakby to była jakaś moja mantra, której nie umiem się pozbyć. — I doszedłem do tego, że to były moje najgorsze myśli od momentu, w którym się pokłóciliśmy.
— Wiesz, że tamto to już nie ma znaczenia? — zatrzymałam się, stając naprzeciwko niego. — To ja wtedy zachowałam się jak rozhisteryzowana idiotka. Wstyd mi za to, że tak to, wtedy się potoczyło.
— Nie ma, co o tym rozmawiać, Gabby — uśmiechnął się. Ułożył swoją dłoń na mojej twarzy i przejechał kciukiem po policzku. — Po prostu… Nigdy nie sądziłem, że może mi zależeć na kimś, aż tak mocno jak na tobie. Myślałem, że to Victoria jest tą dziewczyną, z którą chciałbym spędzić resztę życia, ale pomyliłem się. Kiedy cię poznałem przez pewien czas mówiłem sobie, że to tylko durne zauroczenie, ale teraz jestem pewny, że to coś poważniejszego. Może to głupie, albo jestem zbyt dojrzały jak na swój wiek, ale któregoś dnia chciałbym byś była moją żoną. Spokojnie — kontynuował szybko, widząc ja otwieram usta, by coś powiedzieć — nie oświadczam ci się. Po prostu chcę żebyś to wiedziała. Jeśli przetrwamy to wszystko, a wierzę, że tak to nigdy cię nie opuszczę, rozumiesz to?
— Wiem to, Tommy — ciepło, które ogarnęło moje serce po jego słowach za nic nie chciało mnie opuścić. Może byłam cholerną romantyczką, ale takie teksty naprawdę na mnie działały. — Naprawdę uważasz, że nam się uda? Też w nas wierzę, ale związki na odległość… Przecież to jest naprawdę ryzykowne.
— Bez ryzyka nie ma zabawy, kotku — puścił mi oczko, a ja zaśmiałam się wesoło. — A teraz lepiej wyskakuj z tych swoich ciuchów, bo naprawdę chcę zobaczyć ten twój strój kąpielowy.
— Serio? — uniosłam do góry brwi. — Nie uważasz, że jest trochę za zimno na kąpiel w morzu?
— A myślisz, że przyjechaliśmy tutaj tylko żeby odpocząć od miasta? — blondyn wyszczerzył się szeroko, rzucając plecak z naszymi rzeczami na piasek. — Wcale nie jest, aż tak zimno jak się wydaje, a po chwili w wodzie się przyzwyczaisz.
Pokręciłam głową. Mimo, że to było wbrew temu na co kiedykolwiek bym się odważyła, to jednak nie miałam zamiaru się w niczym sprzeciwiać. W końcu nie widziałam w tym żadnego sensu, a wiedziałam, że prędzej, czy później, Thomas przekona mnie do tego, co mu się wymyśliło.
— Jak skończę z przeziębieniem to będzie to twoja wina — pokazałam mu język, a potem pomogłam mu rozkładać nasze rzeczy. Nie było tego, aż tak dużo, bo większość zostawiliśmy w hostelu, a przecież i tak na dwa dni dużo nie braliśmy. To był mój pierwszy taki spontaniczny wyjazd, ale już wiedziałam, że polubię takie nieplanowane wypady po za miasto.
— Pomyśl sobie o plusach — powiedział, kiedy rozłożyliśmy koc i kilka innych rzeczy. Thomas zaczął ściągać z siebie swoje ubrania, a kiedy został w samych spodniach spojrzał na mnie z zadziornym uśmiechem. — Jesteś nad morzem ze swoim mega przystojnym chłopakiem.
— Ktoś ci mówił, że skromność to twoje drugie imię?
— Raz albo dwa — pokręciłam rozbawiona głową. — No dalej, Gabby. Inaczej ci pomogę, a to mogłoby wywołać oburzenie wśród tych wszystkich ludzi na plaży.
— Od kiedy interesuje cię zdanie innych?
— Po prostu nie chcę zgorszyć tych małych dzieciaków do końca życia — zaśmiałam się szczerze, a potem szybko go pocałowałam. Trochę go tym zdziwiłam, ale zamiast cokolwiek powiedzieć to Thomas wziął mnie w swoje ramiona i sam odwzajemnił pocałunek. Sangster nie rzadko nie kontrolował swoich rąk, więc w tym wypadku było, tak samo. Powoli zjeżdżał swoimi dłońmi na moje pośladki, aż w pewnym momencie się na nich zatrzymał.
— Chyba właśnie ich już zgorszyłeś — zażartowałam, odsuwając się od niego o krok. — Lepiej żeby nie widzieli więcej.
— Nie podoba mi się ten pomysł, ale pewnie masz rację — wyszczerzył się szeroko, a potem spojrzał na mnie z rozbawieniem widząc jak rozpinałam guziki od swojej bluzki.
Długo nie potrwało, a pozbyłam się wszystkich swoich rzeczy i zostałam w samym kostiumie kąpielowym. Nigdy nie przepadałam za bikini, więc zawsze stawiałam na te stroje jednoczęściowe, które nie raz były o wiele seksowniejsze. Dlatego i tym razem miałam na sobie czarny, jednoczęściowy kostium bez ramiączek. Niby najzwyklejszy krój, ale z przodu miał trzy wycięcia, które to właśnie najbardziej przykuły moją uwagę w momencie, kiedy go kupowałam.
— Dobrze, że oprócz mnie nie ma tutaj żadnego faceta, bo zdecydowanie nie byliby w stanie oderwać od ciebie wzroku.
— A ty nie byłbyś w stanie tego wytrzymać, prawda?

— Prawda — zaśmiał się, łapiąc mnie za rękę. — A teraz koniec gadania. Idziemy się kąpać. 


***

Na plaży spędziliśmy kilka, dobrych godzin. Byłam trochę przemarznięta, ale dochodziłam do wniosku, że się opłacało. Kiedy dotarliśmy do naszego hostelu od razu zamówiliśmy dwie, duże herbaty z miodem i cytryną na rozgrzanie i coś do jedzenia, bo mój brzuch domagał się jakiegoś pożywienia. Z Thomasem było podobnie. Śmiałam się z tego, że Sangster miał o wiele większy apetyt ode mnie. Zjadł całą swoją porcję i trochę ode mnie, a nadal był głodny.
Po kolacji wzięłam szybki, gorący prysznic i wskoczyłam w swoją pidżamę. Nie miałam zamiaru iść, tak szybko spać. Raczej kombinowałam coś, by oglądnąć jakiś film na laptopie. Byłam trochę zmęczona, bo miałam za sobą podróż z Nottingham do Skegness i parogodzinny pobyt na plaży gdzie Thomas wykończył mnie do granic możliwości. Nie żałowałam, jednak niczego, bo to były moje ostatnie chwile w Anglii i chciałam je wykorzystać jak najlepiej.
Drzwi do łazienki otworzyły się, a z pomieszczenia wyszedł Thomas w samych spodniach od pidżamy. Włosy miał mokre i pozostawione w kompletnym nie ładzie, a na jego twarzy widniał uroczy uśmiech. W tym momencie wyglądał jak mały chłopiec, a nie dorosły mężczyzna. Jego geny wcale nie pomagały, bo to sprawiało, że wyglądał jeszcze młodziej. Gdybym go nie znała i nie wiedziała ile ma lat to nie dałabym mu więcej niż jakieś osiemnaście. To było prawie dziesięć lat różnicy i nie wiedziałam, czy powinnam się z tego cieszyć, czy nie. Wydawało mi się, że ten facet będzie wiecznie młody.
— Czemu mi się, tak przyglądasz? — zapytał, odkładając swoje rzeczy do podróżnego plecaka, który stał na krześle niedaleko wejścia do pokoju. Tuż obok stała moja torba. Przyglądając się temu miałam wrażenie, że ktoś bezstronny od razu, by rozpoznał, który bagaż należy do kogo. Plecak Thomasa był po brzegi upchany ubraniami w żaden sposób nie ułożonych. Wyglądało to, tak jakby Tommy pakował się na szybkiego i brał z szafy wszystko, co wpadnie mu pod rękę. Pewnie dlatego z niewiadomych przyczyn, z jednej z kieszeni wystawał mu kawałek, niebieskiego krawata. To było całkiem zabawne, bo rzeczy w mojej torbie były niemalże idealnie ułożone. Taki kontrast, nic specjalnego, ale idealnie opisywało to jak różni potrafiliśmy być, a jednak świetnie się dogadywaliśmy. 
— Tak tylko — uśmiechnęłam się, spoglądając na niego. — Masz pomysł, co oglądamy? Bo ja kompletnie nie mam weny.
— A musimy coś oglądać? — Thomas ułożył się na brzuchu tuż obok mnie. Podparł brodę na rękach i nie spuszczał ze mnie swojego wzroku. Jeszcze kilka tygodni temu jego palące spojrzenie byłoby nie do zniesienia. Teraz? Nie byłam w stanie odwrócić od niego swojego wzroku.
— Nie chcesz nic oglądać?
— Jest wiele innych sposobów na spędzenie tego wieczoru — uśmiechnął się szeroko. Uniósł się do góry, a potem pochylił nade mną i złożył krótki pocałunek na mojej szyi. Zaśmiałam się wesoło.
— Niby, co takiego?
— Spanie — wymruczał, padając niemal twarzą na poduszkę obok mnie. Pokręciłam rozbawiona głową i uderzyłam go w ramię.
— Daj spokój, Tommy — przez chwilę wydawało mi się, że chłopak usnął, chociaż za nic nie chciało mi się w to wierzyć. To, by było kompletnie do niego nie podobne. — Weź nie udawaj, że śpisz, bo wiem, że tak nie jest.
W odpowiedzi usłyszałam jedynie spokojny i równy oddech. Jeśli wcześniej nie chciało mi się wierzyć w to, że on naprawdę poszedł spać, tak teraz wszystko wskazywało na to, że właśnie, tak było. Pokręciłam głową z niedowierzeniem. Naciągnęłam kołdrę, by przykrywała naszą dwójkę i pochyliłam się nad Thomasem.
— Dobranoc — odgarnęłam zabłąkany kosmyk z jego czoła, a potem pocałowałam go i zostawiłam w spokoju. Uśmiechnęłam się na ten widok, bo Thomas, kiedy spał, naprawdę wyglądał jak aniołek.
Chociaż w rzeczywistości, wcale nim nie był. Ale to tylko powodowało, że nie zmieniłabym Thomasa na jakiegokolwiek innego chłopaka. Było dobrze, tak jak było.
Tylko to się liczyło. 

***
Zgadnijcie kto wrócił?!
Tak, to ja. Po tak długim czasie wracam z nowym rozdziałem. 
Skąd taka długa przerwa? W sumie sama nie wiem. Trochę się działo w moim życiu od 11 sierpnia i już dawno chciałam wstawić coś nowego, ale zawsze się powstrzymywałam. Dopiero dzisiaj postanowiłam sobie, że nie ważne co, ale w końcu dokończę to opowiadanie. No i jest rozdział 32. Nie jest najlepszy, zresztą jak teraz patrzę na to opowiadanie to czuję, że i ono nie jest tak dobre jakbym chciała, ale chcę je skończyć bez żadnego poprawiania. 
Zostawiam Was ze świeżutkim rozdziałem i tak jak zawsze - komentujcie, oceniajcie i do zobaczenia w kolejnej części, która na pewno pojawi się zdecydowanie wcześniej. 
Ściskam mocno, 
Elliaze. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon