Nie
mam pojęcia, co ubrać. Pomóż mi.
Nie
ważne, co ubierzesz, Gabby. I tak będziesz wyglądać pięknie i seksownie.
Stwierdzałam, że Thomas
był cholernym flirciarzem. Nie tyle, co flirtował z innymi dziewczynami, kiedy
był ze mną. On flirtował właśnie ZE MNĄ, co było urocze, ale cholernie
wkurzające, bo każdy taki sms od niego powodował, że się rumieniłam.
Teoretycznie nie powinnam skoro czułam się przy nim jak przy nikim innym i
byliśmy w stanie rozmawiać ze sobą o wszystkim. Nawet na takie tematy, które
umiałam poruszać tylko z Anastazją.
Wcale
mi nie pomagasz.
Zawsze
do usług :*
Wywróciłam oczami i
odrzuciłam kolejną stylizację. Czułam się tak samo jak wtedy, gdy szykowałam
się na naszą wspólną kolację. W tym, że teraz teoretycznie powinnam wiedzieć
doskonale, co ubrać. Nie raz byłam na koncercie w klubie muzycznym i w takich
sytuacjach zawsze ubierałam zwykłe jeansy i koszulę w kratę. Powinnam zrobić to
samo, tylko czemu uważałam, że akurat teraz to było kompletnie nie odpowiednie?
Westchnęłam i wkurzona
ściągnęłam z wieszaka skórzaną kurtkę i połączyłam ją z ciemnymi jeansami wraz
z białą, luźną koszulą w czarne grochy. Efekt był lepszy niż
się spodziewałam, ale do tego wszystkiego czegoś mi brakowało. Przeszukałam
wszystkie moje bagaże, a kiedy znalazłam czarne, niezbyt wysokie szpilki od
razu je założyłam. Wszyscy się ze mnie śmiali, kiedy pakowałam je do walizki, a
teraz po prostu pasowały idealnie. Wiedziałam, że jeden elegancki strój mi się
przyda. Jednak jednocześnie dochodziłam do wniosku, że za miesiąc miałam
pokazać się na czerwonym dywanie z Thomasem, a ja nie miałam nic, co mogłabym
ubrać. A kiedy przypomniałam sobie, że nie stać mnie na to, by kupić sobie
jakąś wypasioną kieckę, by nie zrobić wstydu tym jak wyglądam przed wszystkimi
to załamywałam się jeszcze bardziej. Wzięłam głęboki oddech. Koniec na dzisiaj.
Będę się tym martwić potem.
Schodząc po schodach w
moich wysokich butach przypominałam sobie jak to jest chodzić w szpilkach.
Uwielbiałam to obuwie, ale wiedziałam doskonale, że nie nadaje się ono do
chodzenia na co dzień. Nawet przez chwilę żałowałam tego, że je ubrałam, ale
nie było już odwrotu, bo z salonu usłyszałam głos Thomasa, który rozmawiał
wesoło z Adamem i moją siostrą.
— Jestem już gotowa —
powiedziałam wchodząc do pomieszczenia. Nie miałam kompletnie pojęcia czemu
wszyscy odwrócili się w moją stronę i zamilkli jak tylko mnie zobaczyli. — Mam
coś na twarzy?
— Nie, wyglądasz
pięknie — Thomas podszedł do mnie w kilku krokach, złapał moją twarz w swoje
dłonie i pocałował mnie na powitanie. — Jesteś najpiękniejsza.
— Przestań, tak mówić,
bo to powoduje, że cały czas się rumienię.
— I dobrze —
westchnęłam rozbawiona, zapominając o tym, że naszej rozmowie przysłuchuje się
moja siostra wraz z Adamem. — Wyglądasz wtedy ślicznie.
— Nie żeby coś, ale my
tutaj jesteśmy — zawołał Weston, a ja posłałam mu mordercze spojrzenie. — Nie
patrz tak na mnie, skarbie. Z najmniejszą przyjemnością wam przerwałem, ale z
tego, co rozumiem to koncert się zaczyna o 19, więc nie powinniście już
wychodzić?
— Czy ty nas właśnie
wyganiasz? — wychyliłam głowę zza boku Thomasa i przyjrzałam się Adamowi.
— No, tak. Wiesz, wy
będziecie sobie szaleć w klubie, a my tutaj.
— Więcej nie chcę
słyszeć — zawołałam natychmiast, co wywołało śmiech całej trójki. Z kim ja mam
do czynienia? Ze świrami. — To, co idziemy?
Thomas skinął głową.
Pożegnaliśmy się z moją siostrą i przyszłym szwagrem, a potem opuściliśmy dom.
Już chyba z przyzwyczajenia, Tommy pomógł mi wsiąść do samochodu, a potem
złapał mnie za rękę i wyjechał na główną ulicę.
— Lubię twoją siostrę i
Adama — powiedział niespodziewanie, a ja spojrzałam na niego zaciekawiona. —
Widać, że się kochają i świetnie się ze sobą dogadują.
— Tak, to prawda — od
razu się zgodziłam. — Chociaż, gdy po raz pierwszy zobaczyłam ich razem to nie
pomyślałabym, że ta dwójka może ze sobą wytrzymać.
— Czemu?
— Maggie jest typem,
który musi zrobić wszystko samemu i to jak najlepiej. Adam jest jej
przeciwnością, więc dla mnie to trochę szalone, że się dogadują.
— Wiesz… Przeciwieństwa
się przyciągają — puścił mi oczko. — Myślę, że najważniejsze jest to jak się
czujesz w towarzystwie tej drugiej osoby. Po nich widać, że nie muszą niczego
przed sobą ukrywać.
— A ty jak się czujesz
w moim towarzystwie? — zapytałam zaciekawiona. Zastanawiałam się nad tym od
momentu, w którym zaczęliśmy tą rozmowę. Byłam po prostu ciekawa, czy chłopak
widział to tak samo jak ja. Podejrzewałam, że nie, bo już dawno doszłam do tego,
że moja osobowość była bardzo trudna do zrozumienia nawet przeze mnie samą.
— Przy tobie jestem
najlepszą wersją siebie — uśmiechnął się i ścisnął delikatnie moją rękę.
Poczułam niewyobrażalne ciepło przechodzące przez każdą moją komórkę. —Nie
muszę niczego ukrywać, a przede wszystkim nie muszę nakładać żadnych masek. Po
za tym widzisz we mnie zwykłego chłopaka od samego początku, a nie znanego
aktora.
— To też w tobie widzę
— zażartowałam. — Gdyby było inaczej to po naszym pierwszym spotkaniu nie wygooglowałabym
wszystkich informacji na twój temat.
— Czytałaś o mnie w
Internecie? — zaśmiał się szczerze, a potem zaparkował przed klubem. — Jesteś
niesamowita, Gabby.
— Powiedziałabym, że
szukałam informacji jak mogę się z tobą skontaktować, by wygarnąć ci jak bardzo
nie podobało mi się twoje zachowanie, kiedy na mnie wpadłeś.
— To ty nie patrzyłaś
gdzie idziesz – miałam ochotę go udusić. Dokładnie tak samo jak w tamten dzień,
gdy się zgubiłam. — Normalny człowiek patrzy gdzie idzie.
Pokazał mi język, ale
zanim zdążyłam zareagować on mnie pocałował, a ja nie byłam w stanie dłużej się
na niego gniewać.
Thomas zaprowadził mnie
do wejścia, ale nie do tego, w którym stało cholerę ludzi i czekało na swoją
kolej. Thomas po prostu przywitał się z ochroniarzem, zamienił kilka miłych
słów, a potem otworzono przed nami bramki. To wszystko miało miejsce tylko
przez jakieś kilka minut, ale zdążyłam zauważyć kilka rzeczy. Pierwsza: plakat
na drzwiach klubu głosił, że zespół, który dzisiaj wystąpi to The Luka State. Nie
miałam pojęcia, ale kojarzyłam skądś tą nazwę. Drugą rzeczą, którą
zarejestrowałam to fakt, że większość dziewczyn, która czekała na swoją kolej,
patrzyła się na mnie z nieopisaną nienawiścią w oczach. Całej reszcie byłam
raczej obojętna i tylko jedna blondynka posłała mi szczery uśmiech, co
odwzajemniłam. Ostatnią, trzecią rzeczą, którą zaobserwowałam to fakt, że
wszyscy ci ludzie, którzy stali w kolejce trzymali w rękach swoje telefony i
bez oporów robili nam zdjęcia. Coś czułam, że jutro rano dokładnie te same zdjęcia pojawią się w Internecie.
Szczerze odetchnęłam z
ulgą, kiedy znalazłam się w klubie. Wiedziałam, że tam prędzej uda mi się uciec
od wszystkich spojrzeń.
— Hej, ja znam ten
zespół! – zawołałam, kiedy po raz kolejny przeszłam obok plakatu zespołu. Tak
wolno to jeszcze nigdy nie kojarzyłam faktów, ale przypomniałam sobie, że Thomas
występował w ich teledysku. — Czemu zabrałeś mnie na koncert zespołu, w którego
teledysku występowałeś?
— By posłuchać muzyki
na żywo — powiedział uśmiechając się tajemniczo, a ja miałam dziwne przeczucie,
że nie mówi mi całej prawdy. — Nie widzę związku, Gabby. To tylko koncert, nic
więcej.
— Jakoś ci nie wierzę —
mruknęłam posępnie, a Thomas pokręcił rozbawiony głową. — Ale niech będzie.
Najwyżej potem będę tego żałować.
— Nie będziesz —
zapewnił mnie przekonany. — Uwierz mi.
Koncert zaczął się na
dobre, a ludzie skakali i tańczyli do muzyki. Niektórzy śpiewali teksty
piosenek wraz z zespołem, a ja po prostu świetnie się bawiłam. Thomas dbał cały
czas o to bym miała coś do picia, więc kiedy tylko zauważył, że miałam pustą
szklankę to od razu szedł i zamawiał mi kolejny napój. Nie szalałam jeśli o to
chodziło i za każdym razem prosiłam go tylko o sok, a on nie naciskał i
przynosił mi dokładnie to, co chciałam.
— Przyniosę ci coś do
picia — powiedział po raz kolejny i już wstawał z kanapy, kiedy szybko złapałam
go za rękę.
— Daj spokój, Tommy —
uśmiechnęłam się do niego wesoło. — Zatańcz ze mną, bo od samego początku tylko
o tym marzę.
Blondyn skinął głową, a
potem złapał mnie za rękę i pokierował w stronę parkietu. Pomachał do zespołu
na scenie, szybko zgarnął mnie w swoje ramiona i zaczął mnie prowadzić. Nie
wiem jak niedoświadczona musiałabym być żeby stwierdzić, że Thomas był fatalnym
tancerzem. Sangster cholernie dobrze tańczył, a ja tylko się zastanawiałam, czy
jest coś w czym nie jest dobry. Był świetnym aktorem, tańczył lepiej niż ja i
potrafił rozbawić każdego. Czego mu brakowało do ideału?
— Gdybym wiedziała, że
przy tobie wyjdę na totalną łamagę to w ogóle bym nie prosiła cię o to byś ze
mną tańczył — powiedziałam w pewnym momencie. Thomas pokręcił rozbawiony
głową i tylko okręcił dookoła własnej
osi. Zawsze uważałam, że nie tańczyłam, aż tak źle, bo miałam poczucie rytmu i
potrafiłam się wczuć w muzykę. Tylko, że jak tańczysz z kimś pokroju Sangstera
to całą pewność szlag trafia i myślisz tylko o tym, by tańczyć najlepiej jak
umiesz.
— Jeśli masz
odpowiedniego partnera to nie musisz umieć tańczyć — blondyn puścił do mnie
oczko. Przyciągnął mnie do siebie, tak, że stykaliśmy się ciałami, a ja
pozwoliłam mu się prowadzić w tylko sobie znanym tempie.
— Wiesz, że skromny to
ty nie jesteś?
Tommy zaśmiał się
wesoło, a potem nie czekając na nic, pocałował mnie. Za każdym razem, gdy to
robił miałam wrażenie, że na świecie istniejemy tylko my i nic innego mnie nie
obchodziło. Tak samo było i tym razem, dlatego nieźle się zdziwiłam, kiedy
usłyszałam głośne oklaski, gdy oboje oderwaliśmy się od siebie. Zrozumiałam, że
zespół skończyć grać kolejną swoją piosenkę i teraz zapowiedział chwilę
przerwy. Każdy przyjął tą informację ze spokojem, a ja szczerze odetchnęłam, bo
ten taniec nieźle mnie wykończył.
— Chodźmy się napić —
skinęłam głową i pozwoliłam się poprowadzić do baru, gdzie Thomas zamówił dwie
szklanki z wodą mineralną. Nawet nie miałam pojęcia, że mogłabym być tak
spragniona! Jednak taniec z Sangsterem mógł wykończyć, zwłaszcza kogoś takiego
jak ja. Ale cholera! Ja chciałam jeszcze więcej.
— To teraz mi powiedz,
gdzie nauczyłeś się, tak dobrze tańczyć?
— Tylko się nie śmiej —
zaczesał włosy do tyłu i spojrzał na mnie rozbawiony. — Moja mama mnie
nauczyła. W sumie jakby nie patrzeć to moim rodzicom zawdzięczam najwięcej.
— I tak powinno być —
pocałowałam go w policzek, by ukryć to jak przez chwilę zrobiło mi się przykro.
Cholera, Gabi! W tym momencie zazdrościłam mu, że miał tak świetną rodzinę –
nie musiałam jej poznawać, by to wiedzieć. A ja? Mój ojciec zostawił moją matkę,
chwilę po moich narodzinach i od tamtej pory słuch po nim zaginął. Natomiast
moja mama…. Wnioskowałam, że do tej pory się z tym nie pogodziła. Nie mogłam
zbytnio narzekać, bo moje dzieciństwo wcale nie było takie złe, ale zawsze
wiedziałam, że czegoś w nim brakowało.
— Zamyśliłaś się, czy
mi się wydaje? — poczułam mocniejszy uścisk na swojej dłoni, a potem spojrzałam
z nieznacznym uśmiechem na Thomasa. Nie sądziłam, że to właśnie w nim znajdę
swoją bratnią duszę.
— Tylko o czymś
pomyślałam. Nic takiego, bo tamto i tak nie ma już znaczenia. Ważne jest to, co
jest teraz i tutaj, a w tym momencie chcę się cieszyć każdą minutą z tobą.
— To tak samo jak ja —
złożył delikatny pocałunek na moim czole, a potem posłał mi ten sam tajemniczy
uśmiech, który zauważyłam, gdy tylko weszliśmy do klubu. — Poczekaj na mnie
chwilkę, okej?
Miałam zamiar zapytać
się po jaką cholerę mam na niego czekać, jednak ledwo zdążyłam otworzyć usta, a
jego już nie było. W tym tłumie ludzi dosyć szybko mi się zgubił, więc
odwróciłam się do baru i zamówiłam sobie jeszcze jedną wodę z cytryną. Kolejne
minuty mijały, a kiedy Thomasa nadal nie było, zaczęłam się zastanawiać gdzie
go posiało. Do mojej głowy od razu wpadło tysiące czarnych scenariuszu, w
których ktoś go zaatakował, pobił i zostawił pod drzwiami klubu. Zacisnęłam
mocno pięści, bo zdałam sobie sprawę z tego, że gdyby coś takiego się stało to…
Nie mam pojęcia jak bym sobie z tym poradziła. Zależało mi na nim i nie
chciałabym, by coś złego mu się stało. Byłam zaniepokojona, ale potem
usłyszałam głośne oklaski i gwizdy, co oznaczało tylko tyle, że zespół wrócił
na scenę. Odwróciłam się w tamtą stronę, by chociaż na chwilę nie myśleć o tym,
że Thomasowi faktycznie mogło się coś stać.
— Mam nadzieję, że
chwilę odpoczęliście? — ludzie obecni w klubie zaczęli wiwatować i krzyczeć, że
to były najdłuższe minuty w ich życiu. Przyglądałam się uważnie wokaliście i
miałam wrażenie, że mężczyzna uśmiechnął się wesoło. Kurde, zawsze się
zastanawiałam jakie to uczucie, kiedy występujesz przed grupą ludzi, którzy
uwielbiają twoją muzykę. Niby studiowałam technologię chemiczną, ale od dziecka
marzyłam, by zostać piosenkarką. Albo aktorką. Albo…. Chyba kiedyś myślałam o
byciu astronomem. — To świetnie, jednak zanim zaczniemy to chciałbym zaprosić
na scenę mojego starego przyjaciela. Cholernie wnerwiającego, ale podejrzewam,
że gdyby nie jego pomoc to nie byłoby nas tutaj. Panie i Panowie, powitajcie
gromkimi brawami nikogo innego jak Thomasa Sangstera.
Tłumy dziewczyn zaczęły
piszczeć z radości, a ja miałam ochotę zaśmiać się nad ich głupotą. Chociaż…
Nie, starałam się je rozumieć. Zapewne gdybym w tym momencie zobaczyła na ulicy
Toma Hiddlestone’a albo Gerarda Butlera to zachowywałabym się tak samo. Wstyd
mi się przyznać przed samą sobą, ale gdyby okoliczności poznania Tommy’ego były
zupełnie inne to na pewno zrobiłabym to samo. Piszczała z wrażenia, że
widziałam znanego i w dodatku przystojnego aktora. Thomas wyszedł na środek
sceny, a ja mimowolnie odetchnęłam z ulgą.
Przynajmniej nie
musiałam się martwić, że coś mu się nie stało.
— Cześć wszystkim —
zawołał wesoło do mikrofonu, a ja oderwałam swoje spojrzenie od niego, kiedy
zauważyłam jak kilka metrów ode mnie jakaś młoda dziewczyna prawie mdlała na
jego widok. — Jeśli nikomu to nie będzie przeszkadzać to chciałbym coś
zaśpiewać. To jak, mogę?
Ludzie znowu zaczęli
wiwatować, a mnie naszło dziwne wrażenie, że zaraz stanie się coś czego
kompletnie nie będę się spodziewać. Chociaż… Czy spodziewałam się czegokolwiek
po Thomasie? Nie. Ten facet był tak nieobliczalny, że czasami bałam się tego, co
krąży po jego głowie i na jaki, fantastyczny pomysł wpadnie.
— Jednak… — Tommy
uniósł ręce do góry, uciszając tłum. — Potrzebuję do tego odpowiednią partnerkę
— dziewczyny stojące przy samej scenie niemal zaczęły się bić o to, która ma
wystąpić. Wszystkie wyciągały ręce do góry w nadziei, że Sangster to właśnie
którąś z nich wybierze. Byłam rozbawiona tym widokiem, bo blondyn w ogóle nie
zwracał na to uwagi. Sam spojrzał na nie rozweselony, ale potem zaczął rozglądać
się po klubie, tak jakby czegoś szukał. — Gabby, gdzie jesteś?
SŁUCHAM?! On wcale nie
chciał ze mną zaśpiewać w obecności tych wszystkich ludzi.
Kiedy usłyszałam swoje
imię znieruchomiałam, a szklanka z wodą wypadła mi z ręki i rozbiła się na
podłodze. Biorąc pod uwagę, że w sali było słychać tylko rozweselone rozmowy to
dosyć szybko wyłapano mnie z tłumu. Wielkie, jasne światło zostało pokierowane
na moją osobę, a ja szybko zamrugałam oczami, by się do niego przyzwyczaić.
— Tutaj jesteś! —
zawołał wesoło, a potem zwrócił się do reszty. — Gabby jest trochę zaskoczona,
więc potrzebuje jakiejś motywacji. Pomożecie mi ją zachęcić do wspólnego
występu?
Cała widownia zaczęła
wiwatować moje imię, aż w pewnym momencie poczułam jak ktoś delikatnie popchnął
mnie w stronę sceny. Boże…. Zabiję cię, Sangster. Jak tylko przetrwam ten
występ i kompletnie się nie ośmieszę to go zabiję. Blondyn podał mi rękę z
uśmiechem, a potem zaprowadził mnie do drugiego mikrofonu.
— Zabiję cię za to —
szepnęłam mu do ucha, a ten tylko zaśmiał się wesoło i na oczach tych
wszystkich ludzi, pocałował mnie w policzek.
— Przecież to było
twoje marzenia, Gabby — powiedział wesoło. Nie mogłam się z nim nie zgodzić w
końcu sama mu o tym powiedziałam. Jednak, tak czy siak nie spodziewałam się
tego, że postanowi pomóc mi je spełnić. – Po za tym doskonale znasz tą
piosenkę. Słuchasz jej za każdym razem, kiedy gdzieś jedziemy.
To niczego nie
zmieniało. Stresowałam się za każdym razem, gdy musiałam śpiewać na szkolnej
akademii nawet mimo, że byłam świetnie przygotowana. Teraz? Nie wiem, ale z
wrażenia chyba po prostu przestałam cokolwiek odczuwać.
Witajcie!
Mamy za sobą rozdział 19. Nie mogę uwierzyć, że to wszystko, tak szybko minęło i jesteśmy już w połowie historii.
Jutro 1 wrzesień - chyba najbardziej znienawidzony dzień przez uczniów. Przyznajcie się, do której klasy jutro idziecie? A może, tak jak ja czekacie jeszcze miesiąc na rozpoczęcie zajęć?
Jak zawsze - czytajcie, komentujcie, oceniajcie i bądźcie na bieżąco!
Pozdrawiam Was ciepło!
Elliaze.
Ooooohhhhhhh...
OdpowiedzUsuńKurde, jakbym była w tym klubie, zachowywałabym się tak, jak te dziewczyny ;(
Jaram się tym rozdziałem tak, że... nie wiem co napisać. W sumie ja na miejscu Gabby na prawdę bym zabiła Sangstera. Boję się ludzi, więc prawdopodobnie ze stresu bym straciła głos.
Nie przypominaj mi o szkole. Jutro znajdę się w drugiej gimnazjum i nie czuję się z tym dobrze ;.;
Pozdrawiam
Kot
Tak w ogóle czytałaś Harrego Pottera nie? Kogo Ci bardziej przypomina Tommy Jamesa czy Remusa? Z ciekawości pytam.
UsuńCześć Kocie!
UsuńCóż... tak jak napisałam w rozdziale - gdyby okoliczności poznania Gabby i Thomasa były inne to ona też, by się tak zachowywała. Zresztą ja pewnie też.
Eeee, druga gimnazjum to nic, pamiętaj ;) Nie masz czym się przejmować :)
A co do pytania to oczywiście, że czytałam i to kilka razy. Hmmm, ciekawe pytanie. W sumie muszę się zastanowić, ale chyba jakoś bardziej pasuje mi do Remusa. A Ty jak to widzisz?
Mi takiego Jamusa xD w sensie coś pomiędzy.
UsuńAle świetny rozdział! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńTen problem pod tytułem : w co mam się ubrać? która nas z tego nie zna? haha<3
Tommy to istny wariat, sama nie wiem jak mam skomentować to co właśnie zrobił. :D z jednej strony zgadzam się z Gabby, powinna go zabić. ale z drugiej to jest urooocze<3
a mi pozostał jeszcze miesiąc laby! :D ale wyprowadzam się już do miasta, w którym będę studiować, więc można powiedzieć, że laba też się trochę kończy :c
Czekam z niecierpliwością na kolejny! Życze duuuuuuuuuuuużo weny ;*
Cześć Aleks!
UsuńJa tam myślę, że zeszłabym na zawał gdyby coś takiego ktoś mi kazał robić. Chociaż w sumie... Po szkolnych doświadczeniach mam juch chyba wprawę w występach publicznych xd
No my na tym samym etapie, Aleks. Tylko, że ja zamiast laby to mam cały czas pracę xd
Ściskam mocno! <3
Hej rozdział był świetny, zresztą jak zawsze. Gdyby mnie spotkało coś takiego jak Gabby to chyba bym tam padła, ale sama inicjatywa była przepiękna. Tylko zazdrościć chłopaka, który spełnia twoje marzenia. To cholernie słodkie. A co do roku szkolnego to trzecia gimnazjum czeka. Mimo, że będzie dużo nauki to na twojego bloga i tak znajdę czas. Czekam na kolejny wspaniały rozdział. Pozdrawiam i życzę weny. Karolina
OdpowiedzUsuńCześć Karolina!
UsuńDziękuję za miłe słowa :) Cóż... Tak sobie właśnie wyobrażałam Thomasa - jako takiego chłopaka, który wspiera swoją dziewczynę i pomaga jej spełniać marzenia. Można powiedzieć, że pierwszy krok za nimi.
Będę trzymać kciuki! Sama pamiętam ten stres, bo od wyników egzaminów gimnazjalnych zależy od tego, czy dostaniemy się do wymarzonej szkoły, czy nie. Ale nie stresuj się! Na pewno wszystko będzie dobrze! :)
Pozdrawiam serdecznie i całuję :*
Kolejne cudeńko, które znalazłam.
OdpowiedzUsuńGabby i Thomas. aaaaa<3 rozpływam się wręcz *.*
od początku podoba mi się ich relacja. Nawet pierwsze spotkanie, które może nie było zbyt najlepsze, ale później w klubie. z każdym rozdziałem wkręcałam się coraz bardziej! wszystko w twoim opowiadaniu jest takie pozytywne. bardzo mi się podoba! będę z pewnością tutaj zaglądać.
jeżeli jesteś zainteresowana i będziesz mieć wolną chwilę zapraszam cię również do siebie. ja dopiero zaczynam ;)
http://hell-gang.blogspot.com/
Witaj, Wiśnia!
UsuńMiło, że do mnie zajrzałaś i że postanowiłaś zostawić po sobie ślad! Cieszę się, że podoba Ci się moje opowiadanie.
Dziękuję za każde miłe słowo, bo to wiele dla mnie znaczy. Staram się jak najbardziej pozytywnie i radośnie opisywać każdy rozdział, bo czasami w ten sposób można zapomnieć o swoich problemach chociaż na chwilę ;)
Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam serdecznie! :)