12 czerwca 2016

11

- Co powiesz na małą grę?
Leżałam na kocu próbując łapać jakiekolwiek promienie słoneczne i po prostu odpoczywałam po posiłku, który zapewnił mi Thomas. Serio, chyba uważał, że jestem nie dożywiona, bo dawał mi wszystko, co miał pod ręką. A ja no cóż… Uwielbiałam jedzenia, więc nie protestowałam. Byłam najedzona i teraz w ogóle nie mogłam się ruszać. Dosłownie, nie miałam siły na nic i w tym momencie nie wyobrażałam sobie powrotu do miasta.
- Hmmmm? – odwróciłam się w stronę Sangstera. Wyłączyłam się na chwilę i w sumie nie wiedziałam, co się działo. Ogólnie od jakiegoś czasu ze sobą nie rozmawialiśmy, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Trwaliśmy w milczeniu, ale nie była to krępująca cisza, którą nie raz odczuwałam z innymi facetami.
- Mówię o tym, że możemy zagrać w „ Ja, nigdy…” – zmarszczyłam czoło, kiedy usłyszałam jego propozycję. – Wiesz, chodzi o to, że każdy mówi to czego jeszcze nigdy nie zrobił.
- Wiem, wiem o co biega w tej grze – raz, czy dwa zdarzało mi się w nią zagrać, ale wtedy miałam przy sobie Anę i co najważniejsze wszyscy byli porządnie nachlani i mało kto pamiętał rano o czym gadaliśmy. Cóż… My z Aną zawsze większość rzeczy pamiętałyśmy. – Ale tak na trzeźwo?
- Właśnie tak jest najlepiej, Gabby – uśmiechnął się w uroczy sposób, a ja poczułam jak coś skręca mi się w żołądku. Dobra, zdecydowanie za dużo zjadłam. – Boisz się?
- Nie! – odpowiedziałam natychmiast. Trochę za szybko, bo ja sama wiedziałam, że granie w „ja, nigdy” na trzeźwo nie jest dobrym pomysłem. Oczywiście, że się bałam, bo miałam opory do tego typu gier.
- Co ci szkodzi ze mną zagrać? Wszystko zostaje między nami…
- Wiem, ale….
- Czyli gramy – chłopak szybko mi przerwał. Podniósł się do pozycji siedzącej, skrzyżował nogi, a potem rzucił we mnie jedną z winogron, które miał jeszcze w zanadrzu. – Ja zacznę. Nigdy nie grałem w koszykówkę.
Uniosłam brwi do góry. Jaja sobie ze mnie robił, czy jak? To było w ogóle możliwe, że ktoś ani razu nie grał w koszykówkę?To jeden z najpopularniejszych sportów na świecie. Wnioskując po jego minie wyglądało to na to, że on naprawdę nie ściemniał, by mnie rozluźnić.
- Co? Przecież to niemożliwe! – natychmiast zawołałam. Thomas był nie wzruszony, a na twarzy nadal miał tą swoją wesołą minę. – Serio nigdy nie grałeś w koszykówkę?
- To, tak samo jak ty nie umiesz pływać – pokazał mi język, a ja wywróciłam oczami. Ja nie umiałam pływać, bo po prostu nikt nie umiał mnie nauczyć, a ja nie widziałam w tym zbytniej potrzeby. Sprawa z koszykówką była zupełnie inna. – Rozumiem, jednak że ty sobie świetnie z nią radzisz i możesz pokazać mi co nieco?
- W sumie czemu nie? Sama dawno nie grałam, więc jak skołujesz piłkę i zaprowadzisz mnie na boisko to możemy zagrać.
- No i sprawa załatwiona. Dawaj piątkę! – blondyn uniósł rękę do góry, a mi nie pozostawało nic innego jak uderzyć swoją dłonią o jego. –Teraz twoja kolej.
No, tak. Prawie zapomniałam. Hmmm, co ja nigdy nie robiłam? Wymyślenie czegoś sensownego na trzeźwo było trudniejsze niż sądziłam.
- Dobra – powiedziałam w końcu. Uważałam, że to, co chcę powiedzieć będzie idealnym wyjściem z tej sytuacji. – Nigdy nie grałam na żadnym instrumencie.
- To zawsze można zmienić – puścił mi oczko, a potem szybko zaczął się sam zastanawiać nad tym, co ma powiedzieć. Dobra, jeśli ktoś wcześniej by mi powiedział, że będę znajdować się w takiej sytuacji to nigdy bym nie uwierzyła. Powiedziałabym, że ktoś robi sobie ze mnie niezłe jaja. – Nigdy nie upiłem się do nieprzytomności.
- Ha! Akurat tego ja też nigdy nie zrobiłam. I dobrze, bo nie raz widziałam moich znajomych, którzy potem umierali przez kilka następnych dni.
- Wiesz, że ci tego nie uznaję? – chwila o czym on gadał? – I tak nadal musisz powiedzieć czego nigdy nie robiłaś.
- Wcale nie chciałam się wykręcać.
- Jaaaaasne – blondyn wyszczerzył się szeroko. – Dobra już nic nie mówię. To, co takiego jeszcze nigdy nie robiłaś?
- Wiesz,że ta gra w ogóle nie ma sensu?I to K-O-M-P-L-E-T-N-I-E.
- To ty tak uważasz – ponownie wywróciłam oczami. Ten facet działał na nerwy jak mało kto. Nawet moje rodzeństwo, które było nie raz strasznie denerwujące nie wywoływało u mnie, aż takich emocji. – Ja tam się świetnie bawię. Nie mogę się doczekać jakiś pikantnych szczegółów z twojego życia.
- I się nie doczekasz – pokazałam mu język, a potem ułożyłam się wygodnie na kocu i wystawiłam twarz w stronę słońca. Lato w Anglii nie było, tak gorące jak to w Polsce i szczerze się z tego cieszyłam, bo nigdy nie byłam zwolenniczką wysokich temperatur. – Po za tym moje życie na pewno nie jest tak interesujące jak twoje. Z chęcią o tym posłucham.
- Nie ma o czym gadać – spojrzałam na blondyna i miałam wrażenie, że w jednej chwili jego wcześniejszy humor zniknął. Thomas zamknął się w sobie, a z twarzy zniknął jego uśmiech. Miałam wyrzuty sumienia, bo poniekąd to była moja wina i szczerze nie wiedziałam jak mogłabym zareagować.
- Jeśli powiedziałam coś nie tak to przepraszam – po raz pierwszy w życiu czułam się chyba, aż tak głupio i niezręcznie. Czasami miałam to do siebie, że potrafiłam powiedzieć o kilka słów za dużo, ale nie sądziłam, by to w jakikolwiek sposób kogoś urażało. Przynajmniej nie do tej pory. – Nie chciałam.
Blondyn spojrzał na mnie i zaśmiał się szczerym, głośnym śmiechem. A ja patrzyłam tylko na niego jak głupia. Przed chwilą zamartwiałam się tym, że go uraziłam i zepsułam mu dobry humor, a on tak po prostu zaczął się śmiać. No halo, tutaj coś nie grało.
- Jesteś niesamowita – powiedział rozbawiony. Sięgnął ręką do mojej twarzy, a potem założył kosmyk moich włosów za ucho. – Lubię cię, bo nie jesteś, tak jak większość dziewczyn, które znam. Jesteś niesamowicie szczera we wszystkim, co robisz, naprawdę. Może nie znam cię zbyt długo, by od razu opowiadać mi całą historię, ale jestem niezłym obserwatorem.
- Wiesz co? – spojrzałam na niego. Jego słowa były naprawdę miłe, ale przy takich wahaniach nastrojów to ja długo z nim nie wytrzymam. – A ty jesteś dziwniejszy niż sądziłam.
- Jestem dziwny?
- Tak i to bardzo – odpowiedziałam natychmiast. Thomas w odpowiedzi uśmiechnął się uroczo, tak że ugięły się pode mną nogi. Cholera, nie dobrze. Bardzo nie dobrze, bo jak tak dalej pójdzie to będzie ze mną źle. – W jednej chwili tracisz humor, a potem znowu jesteś wesoły jak nigdy wcześniej i mówisz do mnie bardzo miłe rzeczy.
- Czyli, że podoba ci się to, co do ciebie mówię?
- Nie odwracaj tematu!
- Dobrze, dobrze – chłopak uniósł ręce do góry w obronnym geście. – W czwartek to sobie zrewanżujesz, okej?
- W czwartek? Halo, czemu czwartek?
- Wpadnę po ciebie o 10 i pokażę ci kilka fajnych miejsc – Thomas jak gdyby nigdy nic zaczął pakować wszystkie nasze rzeczy do koszyka piknikowego, a ja tylko zastanawiałam się, co on znowu wymyślił i jak ja na tym wszystkim wyjdę.
- To jest pytanie o to, czy się widzimy, czy stwierdzenie?
- Stwierdzenie. Zdecydowanie.
- A co jeśli ja nie mam ochoty nigdzie z tobą iść? Może mam inne plany? – nie miałam i on o tym doskonale wiedział. Jak to jest możliwe, że jeden człowiek może wzbudzać w tobie, aż tyle sprzecznych emocji? Wiem, powtarzam się, ale to wszystko było dla mnie nowe i tak bardzo dziwne i skomplikowane. Ana! Gdzie ty jesteś jak jesteś mi potrzebna?
- Nie masz, ale teraz już masz – wyprostował się, a potem wstał i wyciągnął w moją stronę rękę, a ja nie miałam pojęcia o co mu chodzi. – Wstawaj, mała. Musimy się zebrać zanim zacznie padać.
- Wiesz, że to zdanie w ogóle nie miało sensu? – chwyciłam jego dłoń i z pomocą chłopaka udało mi się wstać. Nie powiem żeby było to coś łatwego, zwłaszcza po tym jak tak dużo się zjadło i tak dobrze się siedziało na miłym kocyku w otoczeniu natury. – I nie jestem mała.
- Jesteś, jesteś – blondyn puścił mi oczko rozbawiony, a ja wywróciłam oczami. Robiłam to już któryś raz w jego towarzystwie. Jak tak dalej pójdzie to zostanie to mi na zawsze.
Nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale Thomas faktycznie miał rację, co do deszczu. Ledwo zdążyliśmy złożyć koc i schować go do plecaka, kiedy usłyszeliśmy pierwszy grzmot. Nigdy nie bałam się deszczu, ale jeśli chodziło o burzę to nie było już tak wesoło. Pioruny i błyskawice to nie była moja bajka.
- Thomas? – chłopak spojrzał na mnie zaciekawiony, kiedy podawał mi rower bym mogła na niego wsiąść. – Skąd wiedziałeś, że będzie padać?
- Gabby, jesteśmy w Anglii – powiedział to tak jakby to było coś oczywistego. Może dla niego, ale dla mnie z pewnością nie. W Nottingham byłam dopiero kilka dni, a on w Anglii mieszkał całe życie. – Kiedyś dziadek nauczył mnie rozpoznawać chmury deszczowe. Tyle. Żadna ciekawostka.
- Musiałeś mieć dobre dzieciństwo – uśmiechnęłam się nieznacznie. Zazdrościłam wszystkim, którzy mieli okazje dorastać w towarzystwie dziadków. Ja nie miałam takiej okazji. – I Tommy?
Chyba oszalałam, bo po raz pierwszy nazwałam go w podobny sposób, tak jak on zwracał się do mnie. Zdecydowanie wariowałam, bo nie myślałam, tak jak powinnam. Chłopak spojrzał na mnie zaciekawiony. Byliśmy gotowi do odjazdu, ale zanim to miało nastąpić musiałam mu powiedzieć o pewnej, bardzo ważnej sprawie.
- Jak zacznie się burza to mogę…Hmmm, tak jakby zacząć panikować?
- Boisz się burzy? –trochę głupie, ale niestety tak. Skinęłam głową w obawie, że on może mnie wyśmiać, ale on tylko posłał mi delikatny uśmiech. – Nie martw się, przy mnie nic ci się nie stanie. Będę cię osłaniał. 
I jest rozdział 11. Mam nadzieję, że się podoba, a tym czasem cały czas zastanawiam się nad dniem, w którym mam publikować kolejne rozdziały. Myślałam o piątku albo sobocie. Co o tym sądzicie? Dajcie znać, a tym czasem ściskam Was mocno!Elliaze.

9 komentarzy:

  1. Liczę, że spotka ich straaaaaszna burza ;>
    Hmmm. może publikuj w piątki;) Ja zazwyczaj w soboty jestem zajęta i tylko rano mam trochę czasu.
    Czekam na kolejny, cudowny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno wezmę pod uwagę twoje zdanie, Aleks ;)
      Dzięki za miłe słowa i udanej niedzieli!
      Całuję <3

      Usuń
  2. OMC! Właśnie rzygam tęczą. "Będę cię osłaniał" Awwww....
    Rozdział świetny jak zawsze. Czekam na kolejny ;) według mnie to tobie ma być dobrze. Może być i piątek i sobota.
    Pozdrawiam i ściskam <3
    Kot

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak rzygasz tęcza przy tym rozdziale to mam prawo podejrzewać, że się nie pozbierasz po kolejnych xD
      Właśnie o to chodzi, że na razie wygląda na to, że mi to obojętne, bo mam w cholerę czasu i nie umiem się zdecydować.
      Całuję, Kocie :*

      Usuń
  3. Ooo. <3
    Na początku przepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale cały weekend miałam zajęty i nie miałam czasu, chociaż oba rozdziały przeczytałam wcześniej. :) Coraz bardziej mi się podoba. Jest tak słodko, milutko, że najchętniej bym się do nich przeniosła. :D Skoro Tommy zajęty to może ma jakiegoś fajnego kolege. xD
    No nic. Jak zawsze było świetnie. Nie wiem jak to robisz, ale jak czytam Twoje opowiadanie od razu poprawia mi się humor. ;)
    Co do rozdziałów to dodawaj kiedy chcesz.Ja i tak codziennie tu zaglądam. :*
    Pozdrawiam i sciskam mocno. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę się tylko cieszyć z tego, że moje opowiadanie, tak na Ciebie wpływa. Przyznam się, że mam podobnie ;)
      Całuję <3

      Usuń
  4. MAM ŁZY W OCZACH, DOSŁOWNIE. TA KOŃCÓWKA BYŁA PRZEOGROMNIE BARDZO OGROMNIE SUPER OGROMNIE ŚWIETNOWSPANIAŁA. Chyba muszę sobie wykombinować skądś chusteczkę...
    Zdziwiłam się strasznie. Thomas i nie granie nigdy w koszykówkę? Jak to jest możliwe? A w szkole, zero, null, nic? :o dalej nie mogę przyjąć do siebie tej wiadomości.
    A rozdział cudny. (Tsa, już pewnie się skapnęłaś nawet po początku tego komentarza.)
    No i pacz, zaś musiałam nadrobić, bo nie komentowałam. Ale przynajmniej umiliło mi to wieczór i poprawiło humor. :D
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością! Życzę ogromneeej dawki weny i jutrzejszego słonecznego dzionka!
    Pozdrówki! ^^
    PS Kiedy masz publikować kolejne rozdziały? Kiedy chcesz. Ja np. i tak będę na nie czekać, więc czy tak czy tak - mi to nie zrobi akurat wielkiej różnicy!;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę od tego, że jest mi niezmiernie miło ( nie po raz pierwszy ), że rozdział wywarł na Tobie, aż takie wrażenie. No i oczywiście, że Ci się podobał.
      Co do koszykówki to.... Gdy pisałam ten rozdział miałam małe problemy z weną i nie powiedziałabym, że ta część jest jakaś świetnowspaniała( UWIELBIAM TO SŁOWO!) tak jak napisałaś. Powiedziałabym, że jest przeciętna.
      Kolejny rozdział już czeka na dodanie, a w nim trochę zaskoczeń.
      Ściskam, całuję i dzięki za wszystko! :*

      Usuń
  5. Zawiodłaś mnie.... gdzie muzyka?! ale rozdział świetny byle tak dalej!

    OdpowiedzUsuń

Szablon